cytaty z książki "Miasto mosiądzu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Wielkość wymaga czasu, Banu Nahido. Najpotężniejsze dokonania mają często nader skromne początki.
- Niech twój ogień płonie jasno, Banu Nahri - pozdrowił ją. - Nazywam się Kartir e-Mennuszur. Witaj w świątyni. Modlę się, by była to pierwsza z wielu twoich wizyt.
Nahri odkaszlnęła.
- Również się o to modlę - odparła z zakłopotaniem, z każdą sekundą bardziej skrępowana. Nigdy nie dogadywała się z kapłanami. Jako oszustka była dla większości z nich oczywistą konkurencją.
- Opowiadano mi, że to były straszne czasy, pełne przemocy. Większość dewów odnalazła się w nowych rodach, trzymając się razem, by przeżyć. Wewnątrz rodów uformowały się kasty, o przynależności do których decydowały umiejętności. Niektórzy potrafili zmieniać kształt, część potrafiła manipulować metalami, jeszcze inni umieli wyczarować rzadkie przedmioty i tak dalej. Nikt jednak nie posiadał wszystkich tych umiejętności jednocześnie. Rody były zbyt zajęte zwalczaniem siebie nawzajem, żeby choćby rozważyć zemstę na Sulejmanie.
- Czy... czy się myliłam? - zapytała z udręką. - Czy nie czułeś tego samego?
- Nie! - Dara padł przed nią na kolana, skracając dystans między nimi. - Proszę, nie myśl w ten sposób. - Złapał jej dłoń, przytrzymując mocno, kiedy próbowała ją wyszarpnąć. - To, że nie powinienem był tego robić, nie oznacza... - przełknął ślinę - ...nie oznacza, że tego nie chciałem, Nahri.
- Tak właśnie o mnie myślisz, prawda? Mimo tego, co do mnie czujesz, nadal masz mnie za mieszańca, złodziejkę, wychowaną przez ludzi? Oszustkę zainteresowaną przekrętem, który przyniesie jej największą fortunę? - Zebrała brzegi czadoru dłońmi trzęsącymi się z wściekłości i czegoś jeszcze, głębszego niż gniew, do czego nie chciała się przyznać sama przed sobą. Prędzej da się pokroić na kawałki niż rozpłacze przed tym mężczyzną! - Nie szkodzi, że robiłam te wszystkie rzeczy, by przeżyć... i że mogłam walczyć o ciebie równie mocno. - Wyprostowała się, a on opuścił wzrok. - Nie musisz planować mojej przyszłości, Daro. Nikt nie musi tego robić.
- Nie pociągniesz tak długo, Alizajdzie - ostrzegł. - Nie dasz rady kroczyć ścieżką pomiędzy lojalnością wobec rodziny i wobec tego, co słuszne. Któregoś dnia będziesz musiał dokonać wyboru.
Zdolności, które zapewniły jej dach nad głową, stały się klątwą, a związek z dawno zmarłymi, nieznanymi jej krewnymi położył się cieniem na jej życiu.
- Dobrze - rzuciła bez emocji. - Przecież przyprowadziłeś mnie do króla. Nie obiecywałeś niczego poza tym...
- Przestań - powiedział stanowczo, zakrywając jej usta dłonią, aż się wzdrygnęła. Popatrzył jej prosto w oczy, a serce załopotało jej w piersi.
Dara nie posunął się jednak dalej, choć nie można zaprzeczyć, że w jego oczach nie błysnął żal, kiedy kciukiem delikatnie musnął jej usta.
- Wrócę, Nahri - przyrzekł. - Jesteś moją Banu Nahidą, a to jest moje miasto - dorzucił niemal wyzywająco. - Nic nie powstrzyma mnie od powrotu do ciebie i do niego.