cytaty z książki "Sorcery of Thorns"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nigdy nie zapominaj, że wiedza jest twoją największą bronią. Im więcej wiedzy, tym lepiej, bo można nią przywalić czarownikowi w łeb, żeby dostał wstrząśnienia mózgu.
Dlatego właśnie wybrałam taką wielką księgę.
No już – ponaglił ją niecierpliwie. – Nie przemienię cię w salamandrę.
– Potraf pan to zrobić? – wyszeptała. – Naprawdę?
– Oczywiście. – W jego oczach zalśnił szelmowski błysk. – Ale zamieniam dziewczęta w salamandry tylko we wtorki. Na twoje
szczęście dziś jest środa, dzień, kiedy wypijam na kolację puchar krwi sierot.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz? - zapytał czarownik.
- Użył pan demonicznej inkantacji, żeby spakować moje pończochy!
Uniósł brew.
- Masz rację, to nie brzmi jak coś, co zrobiłby zły czarnoksiężnik
z prawdziwego zdarzenia. Następnym razem ich nie poskładam.
- Przynajmniej tym razem jesteś ubrany, panie.
- Pozwolę sobie zauważyć - odparł Nathaniel - że to był wypadek,
a świadkowie zdecydowanie nie mieli nic przeciwko.
Jedna kobieta nawet przysłała mi kwiaty.
Nie wiem co mnie napadło. Oczywiście, że z przyjemnością wesprę cię w śmiertelnie niebezpiecznym akcie heroizmu, Scribener. Wystarczy jedno twoje słowo.
Lekarz zatrzasnął notes.
- Wiem, że to wszystko musi być dla ciebie przerażające, ale
postaraj się zachować spokój. Silne emocje tylko pogorszą stan
zapalny.
Wbiła w niego wzrok.
- Stan... co takiego?
- Zapalenie mózgu, panno Scrivener - wyjaśnił cierpliwie.
–-To częsta przypadłość wśród kobiet, które czytają powieści.
Nathaniel's face hardened. "Somethimes people die," he bit out, "and there's nothing you can do to stop it."
"I will save them."
"You will join them," he snapped.
Przypomniałaś mi, że żyję. To dar warty tego, żeby mieć coś do stracenia.
Była słabym, bezradnym człowiekiem, i czuła ból, więcej bólu, niż była w stanie znieść.
- Większość ludzi z czasem wyrasta z bajek - powiedział. - Dlaczego ty nie straciłaś wiary, inaczej niż cała reszta?
- Po co żyć, jeśli się w nic nie wierzy? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Jeśli się w nic nie wierzy ma się o wiele mniej do stracenia.
- Najpierw nauczyłem się parzyć herbatę - powiedział w końcu, bardziej do siebie niż do niej. - Kiedy ludzie chcą pomóc, bez końca proponują sobie nawzajem herbatę.
Życie jest jak olej w lampie. Można zmierzyć jego ilość, ale tempo, z jakim się spala, zależy od tego, jak w danym dniu obróci się pokrętło, jak jasny i mocny jest płomień. Nie można też przewidzieć, czy ktoś nie potrąci lampy i jej nie stłucze, podczas gdy mogłaby świecić jeszcze przez długi czas. Właśnie tak nieprzewidywalne jest życie.
Nathaniel zeskoczył z powozu.
– Mój Boże, ona mnie ugryzła – powiedział do Silasa z niedowierzaniem.
– Chyba przebiła zębami skórę.
Elisabeth miała taką nadzieję.
– Należało ci się za picie krwi sierot! – zawołała. Chłopiec stajenny
przystanął, gapiąc się na nich.
Nieoczekiwanie Nathaniel wybuchnął śmiechem.
– Ty niemożliwa zmoro – powiedział. – Pewnie sam jestem
sobie winien, że uznałem cię za niegroźną. – Potrząsnął dłonią.
– Na Pozaświat, jak to piecze. Mam nadzieję, że nie zaraziłem
się żadną chorobą. Silas? Zadbaj, żeby jej pokój miał zamek
w drzwiach. Porządny zamek.
A kiedy Hannah zaczęła sznurować jej na plecach gorset, nagle zabrakło jej tchu.
- Nie mogę oddychać - powiedziała, sięgając rękami ku piersi.
Hannah stanowczo ujęła jej dłonie i odsunęła je na bok.
- Taka jest moda, panienko.
Elisabeth głęboko zaniepokoiła myśl, że modnie jest nie oddychać.
Biblioteka miała swoje własne życie. Trzymane w niej tomy nie były bowiem zwykłymi książkami, lecz wiedzą obdarzoną życiem, mądrością, której dano głos. Opiewały, gdy światło gwiazd wpadało przez okna biblioteki. Czuły ból i żal. Czasem bywały złowieszcze lub groteskowe, ale to samo można było powiedzieć o świecie na zewnątrz, a jednak ten świat był przez to nie mniej wart, by o niego walczyć, bo tam, gdzie panował mrok, lśniło też tak wiele światła.
Przypomniała sobie dzień, kiedy po raz pierwszy się spotkali; podał jej rękę, a ona się zawahała, pewna, że zrobi jej krzywdę. Jednak przecież wszystkie obawy, które sobie uroiła, złe uczynki, o jakie go posądzała... on nigdy nie był do nich zdolny. Nie Nathaniel, jej Nathaniel, dręczony przez swój wewnętrzny mrok tylko dlatego, że było w nim tak wiele dobra.
- Boże, Elisabeth. Byłem zgubiony od momentu, kiedy zobaczyłem, jak łomem zrzucasz biesa z mojego powozu. Jak mogłaś się nie zorientować? Silas od tygodni przewraca oczami.
- Czyżbyś wolała dzielić namiot ze mną? Nie spodziewałem się tego po tobie, Scrivener. Wiem co prawda, że u niektórych gatunków wzajemne gryzienie służy za wstęp do rytułałów godowych...
Rumieniec oblał jej policzki.
- Nie to miałam na myśli.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz? - zapytał czarownik.
- Użył pan demonicznej inkantacji, żeby spakować moje pończochy!
Uniósł brew.
- Masz rację, to nie brzmi jak coś, co zrobiłby zły czarnoksiężnik z prawdziwego zdarzenia. Następnym razem ich nie poskładam.
- Sprawdzałam, czy masz spiczaste uszy - powiedziała.
Przez chwilę milczał, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Rozumiem - stwierdził w końcu z powagą. -Dobrej nocy, panno Scrivener. [...]
Była tak głodna, że usiadła do kolacji na podłodze, chwytając jedzenie rękami. Pomiędzy kolejnymi kęsami ledwie dosłyszała, że gdzieś w gospodzie ktoś zanosi się śmiechem.
- Przypuszczam, że planują przejęcie władzy nad światem - Nathaniel zmrużył oczy. - Uważam, że nie powinniśmy ich zostawiać ze sobą sam na sam. To niepokojące.
- Przynajmniej jeśli zapanują nad światem, nie będziemy musieli martwić się Aschroftem.
- Jestem demonem - powiedział. - Nie wolno ci widzieć we mnie nic więcej.
- Rozumiem, że niedługo zaczniesz ratować sieroty i pomagać staruszkom przejść przez ulicę. To absurdalne. - Jego kłykcie zbielały na poręczy. - Od kiedy obchodzą cię losy ludzkich istot?
- To nie mnie obchodzą - odparł Silas łagodnie.
- Co to miało znaczyć?
- Zależy ci na niej, panie, bardziej niż czymkolwiek od lat. Nie próbuj zaprzeczać - dodał gdy Nathaniel otwarł usta.
Rozumiała już, że świat nie był łaskawy dla młodych kobiet, zwłaszcza kiedy nie zachowywały się tak, jak podobałoby się to mężczyznom, i mówiły prawdę, na którą oni nie byli gotowi.
- Nie mogę się powstrzymać, panie. Taka już moja natura.
- Twoja natura mnie drażni.
- Najmocniej przepraszam. Czy powinienem się zmienić?
- Nie teraz - odparł Nathaniel. - Spłoszyłbyś konie, a poza tym nie mam, pojęcia jak się powozi.
- Nie płaczę. Oczy mi łzawią. Strasznie cuchniesz.
- Co? Ja nigdy nie cuchnę. Pachnę drzewem sandałowym i męskim urokiem. - Uniósł głowę, żeby się powąchać, i aż się zakrztusił. - Nieważne.
- Może następnym razem mógłbyś się nie podpalać, panie - stwierdził Silas z naciskiem.
- Wolę tę wersję wydarzeń. Tę, w której jesteś ze mną.
- Po prostu będzie. Zawsze wyczuwa, kiedy wpakuje się w tarapaty. [...] Czasem zastanawiam się, czy po prostu nie zakłada z góry, że pakuje się w kłopoty, ilekroć spuści mnie z oczu, ale wolę myśleć, że to zasługa jego nadprzyrodzonej intuicji.
- Czy ty zrobiłbyś dla mnie to samo? Myślę, że tak.
- To nie... - Ale nie mógł dokończyć, bo jego wzburzone spojrzenie jasno mówiło: ,, Oczywiście; to i dużo więcej. Cokolwiek. Wszystko".