cytaty z książki "Martyna"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
,, Szczęście to nic innego jak zdrowie i kiepska pamięć.
Miłość jest wtedy, kiedy chcesz z kimś przeżywać wszystkie cztery pory roku. Kiedy chcesz z kimś uciekać przed wiosenną burzą pod osypane kwieciem bzy, a latem zbierać z tym kimś jagody... i pływać w rzece. Jesienią robić razem powidła i uszczelniać okna przed wiatrem. Zimą - pomagać przetrwać katar i długie wieczory, a jak juz będzie zimno, rozpalać razem w piecu.
,,Chciałabym ssać jego mózg. To znaczy, jego mózg także.
Ludzie czytają i często także znajdują w sobie odwagę, aby pisać. Bo pisanie zawsze wymaga odwagi. Poddać ocenie innych swoje teksty, napisać je lub wyciągnąć z ukrycia, "z szuflady", to odwaga poddania się ocenie innych.
,,Czasem śmierć marzenia jest nie mniej smutna niż prawdziwa śmierć.
Bo "tęsknić" i "czekać" to prawie to samo. Pod warunkiem, że czekając się tęskni, a tęskniąc czeka.
Jeśli kilka razy nurkujesz do szafy dla faceta, to tak naprawdę już chcesz, aby zdjął ci majtki. To na nich powinnaś się skupić i zapomnieć o reszcie.
Ostatnio chodzę wygięta w jeden wielki znak zapytania.
Moja fascynacja jego mózgiem jeszcze trwa. I dobrze. Niech tak zostanie. Przecież to nic złego zachwycić się mężczyzną.
Czuła, że przy nim nie musi nawet mówić. Wiedział. Nigdy nie wierzyła, że spotka kogoś, kto znałby ją tak dobrze. I znowu czuła zauroczenie. Jak każdego dnia, tam w Toruniu...... A potem potłukł jej duszę.
jakby można było w jednym krótkim przytuleniu dotknąć serca sercem
Jak musieli się czuć, kiedy się żegnali podając sobie dłonie, a chcieli się tak mocno przytulić, jakby można było w jednym krótkim przytuleniu dotknąć serca sercem.
Bo „tęsknić” i „czekać” to prawie to samo. Pod warunkiem, że czekając się tęskni, a tęskniąc czeka.
Jeśli rację ma Reymont, który napisał, że siłę człowieka mierzy się liczbą jego nieprzyjaciół, to panie z dziekanatu są supermocarstwem. Mój ojciec uważa, że nie wiem, co mówię, bo nie muszę jeszcze chodzić do Urzędu Skarbowego.
Niedostępna, milcząca, zamyślona. Tak naprawdę nieobecna.
- Martyna, słuchaj, chcesz go mieć?
Wtedy jeszcze nie wiedziała, czy chce. I tego wieczoru, gdy wrócił i całował jej szyje, także nie. Chociaż chciała go mieć - na chwile. Tak, żeby zdjął jej sweter i dotykał pleców ustami, i chociaż raz musnął piersi. I żeby wychodząc do domu natychmiast o tym zapomniał. Ale on nie zapomniałby tego nigdy i dlatego nie zdjął jej swetra. A tak bardzo chciała, żeby to zrobił. I to pragnienie wynikało głównie z podziwu. To idiotyczne - myślała - czy można kogoś pragnąć 'na chwile', i to tylko z podziwu?
Do dzisiaj nie wie, dlaczego wrócił tamtego wieczoru. Wszedł cicho, bez słowa zsunął na podłogę książki leżące za nią na wersalce, usiadł za jej plecami, podniósł włosy z karku i zaczął dotykać ustami szyi. Siedziała bez ruchu, wpatrując się w odbicie jego głowy w szkle monitora stojącego na stoliku naprzeciwko. Ręce, aby jej choć przypadkiem nie dotknął, oparł obok ud; oddychał niespokojnie ogrzewając wydychanym powietrzem miejsca, które całował. Zesztywniała jak ktoś, kto oczekuje ciosu. Dłonie zacisnęła w pięści. Zbliżył usta do jej ucha, zamknął kolczyk z kawałkiem ciała pomiędzy wargami. Drżał.
- Martynko moja - wyszeptał.
Wyprostował się. Poprawił jej włosy, pocałował sweter na ramieniu. Wstał i wyszedł. Siedziała dalej bez ruchu. W pewnym momencie podniosła rękę, dotknęła ucha, które on miał przed chwila w ustach, i przesunęła palce do warg. Andrzej...
Dwa razy w życiu zaślepiona swoim zakochaniem, nie dostrzegła żadnych skaz w mężczyznach, którzy ją wybrali, oszukiwali latami i porzucili.