cytaty z książki "Elita Brayshaw High"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Coś tam bije w mojej w mojej piersi, lecz nie potrafi dawać, nie jest warte poświęcenia. Jest trochę zepsute.
Jestem osobą, która rozczarowuje, chodzącym dowodem na to, że niektórym naprawdę brakuje umiejętności kochania.
Kiedy nie ma nikogo, kto by cię bronił, uczysz się robić to samodzielnie.
Jeśli czegoś chcę, biorę to. Jeśli czegoś pragnę... wiedz, że jest już moje.
- Dzięki, że ze mną pojechałeś, wielkoludzie. - Oddycham głęboko. - Potrzebowałam dziś tego. Ta rutyna, w której codziennie chodzi się do szkoły, potem wraca do domu i idzie spać, nie jest dla mnie.
- Tak, a co jest dla ciebie, Raven?
- Pomyśl o tym w ten sposób, że wy lubicie porządek. Potrzebujecie normalności, więc nie szalejecie, ale ja? Dla mnie szaleństwo to normalność.
- Nie ma czegoś takiego jak normalność. To tylko wrażenie.
Możesz mnie potrzebować, kochanie...
Wszyscy wiemy, że jest silna, ale obawia się odpuścić nawet odrobinę.
Niezależność oraz nieposłuszeństwo to jej główne cechy, ale lojalność i skrywana tęsknota dają o sobie znać równie mocno.
Raven pragnie tego, co jej dajemy. Co mogę jej dać i ona dobrze o tym wie. Być może została tu przysłana i nie planowała zostać, ale wszystko się zmieniło. Ona także to czuje.
Jesteś moja, jeśli tak mówię. Jesteś nikim, gdy zdecyduję, by z tobą skończyć. A teraz stoję tu i mówię, że zmieniłem zdanie. Nie jestem gotowy Cię uwolnić.
Z szmaragdowych oczu bije złość.
Jest wkurzony i wścieka się z tego powodu.
Pieprzyć go.
- Zejdź mi z oczu - syczę.
- Wyjdź mi z głowy - odpowiada.
Unoszę brwi, nim mam szansę się powstrzymać, a on się odsuwa.
- Pytałaś mnie wcześniej, czy powiem byś trzymała się od niego z daleka. Nie powiedziałem, lecz myślałem, że przekaz był jasny. To się stanie za każdym razem, gdy nie posłuchasz. - Stają mi włoski na karku, a gęsia skórka obsypuje ręce pod rękawami. - Jesteś moja, Raven.
- Jeszcze tylko jeden dzień, Cap, po czym wszystko wróci do normy.
- Normy?
- Cóż, do waszej wersji normalności. Ja wciąż czekam, aż pojawi się blaszany drwal.
- Żebyś mogła oddać mu serce? - żartuje.
- Nie. - Pozostawiam strój kąpielowy, który wybrał mi Royce, i biorę ten drugi, po czym wstaję. - Jestem osobą, która rozczarowuje, chodzącym dowodem na to, że niektórym naprawdę brakuje umiejętności kochania.
- Umiejętności?
- Tak. Coś tam bije w mojej piersi, lecz nie potrafi dawać, nie jest warte poświęcenia. Jest trochę zepsute.
- To niepokojące, Raven.
- Tak. - Wzruszam ramionami. - Jednak taka jest prawda.
Jest jak żywa Królewna Śnieżka, chociaż lepsza. Ma więcej włosów, za które można ciągnąć.
Zwiastuje pieprzone kłopoty.
Wiemy o wszystkim, co się tu dzieje, więc mieliśmy świadomość, że przyjedzie, ale jest jasne jak słońce, że nie spodziewaliśmy się kusicielki w glanach.
Zerkam na bok i widzę, że Royce oraz Captain gapią się na nią. I tak, to pewne. Mała będzie sprawiać problemy.
- Założę się, że szef... - Krzywi się , przez co znów chichoczę, lecz zaraz ciągnę dalej: - Sorry, Maddoc jest wkurzony. Osłabia to jego styl i teraz czuje się jak marionetka, choć wcześniej był lalkarzem. W tej chwili aby kryć wasze tyłki i chronić przed zburzeniem waszego żałosnego małego porządku, nie macie wyboru i musicie udawać, że tego chcieliście, ponieważ jak to możliwe, by ktokolwiek śmiał przekroczyć tę cienką białą linię, którą narysowaliście?
Serio, jesteś jak dama z klubu motocyklowego czy bogini rocka owinięta taśmą z napisem „nie dotykać ”, przez co wszyscy jeszcze bardziej pragną to zrobić. Jesteś jak połączenie rozrabiary z typową dziewczyną z Kalifornii. Chcą być tobą, pragną cię naśladować, lecz nie wiedzą jak. Mają drogie ciuchy, samochody, karty kredytowe tatusiów, ale bez względu na to, co kupią, zrobią lub komu zapłacą, nie osiągną twojego poziomu i o tym wiedzą. Stanowisz groź ną postać dziewczyny, którą inne chciałyby być i aż do teraz nawet o tym nie wiedziały. Jednak nie zdołają się nią stać, nawet jeśli będą się bardzo starać.
- Jeśli ktoś spróbuje cię skrzywdzić, musisz mi pwiedzieć.
- Nie mogę.
Przysuwa się. Na jego twarzy widać jeszcze więcej gniewu.
- Dlaczego?
- Ponieważ nie jestem twoim zmartwieniem.
- To nim bądź.