cytaty z książki "Ucieczka z Auschwitz"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Miałem szczęście - wyrwałem się z tego piekła. Przeżyłem. Jestem nieskończenie szczęśliwy, że dożyłem radosnego dnia zwycięstwa. Ale nie zapomniałem o swych doświadczeniach. A mijające lata nie złagodziły ostrego bólu. Rany na ciele zagoiły się, ale rany w sercu pozostają głębokie. Będą bolały mnie do końca życia.
Obaj straciliśmy ojczyznę, chociaż nie w ten sam sposób, i obaj płaciliśmy za to zdrowiem i życiem. Ojczyzna stała się dla nas marzeniem, boleśnie odległym i nieosiągalnym, ale i tak umiłowanym i utęsknionym.
Wszystko - wieże strażników przy ogrodzeniu, wyszkolone psy, ogromne piece wypluwające dym - mówiło jedno: śmierć.
Och jak krótko żyłem, jak mało zrobiłem, jakiż to smutny i bolesny sposób na opuszczenie tego padołu, głupi, bezcelowy, w kwiecie wieku. A wszystko zależy od kaprysu tego uprzedzonego, tępego zera, mającego - złośliwość losu - decydować o życiu porządnych ludzi, z których większość przewyższa go intelektualnie! I nie wie nikt, co przeszedłem w tym piekle....
Mój rodak! Mój towarzysz! Głębię znaczenie tego słowa może zrozumieć tylko ktoś, kto zrządzeniem losu cierpiał na obczyźnie, z dala od rodzinnego kraju, wśród najbardziej poniżanych ludzi. Towarzysz oznaczał przyjacielską pomoc, wsparcie w trudnych chwilach, życzliwą radę i konstruktywną krytykę w razie popełnienia błędu, zrozumienie, co czujesz tam, w środku. Oznaczał wspólne idee, wspólne marzenia, bez których nie można poradzić sobie z przeciwnościami losu, śmiercią i cierpieniem przyjaciół, nie można przezwyciężyć własnej słabości w chwilach duchowego załamania.
Przez cały ten czas obóz funkcjonował według ustalonych zasad. Więźniowie umierali, zapadali na różne choroby, popadali w szaleństwo, popełniali samobójstwa. Pośród tego koszmaru czasem dawały się słyszeć żarty, śmiechy i śpiew, zdarzały się także tańce przy harmonijce ustnej. Mogłoby się to wydawać dziwne, ale tak właśnie było. Taka była konieczność. Wszyscy tego potrzebowali tak jak powietrza, wody i jedzenia, wszyscy, którzy nie chcieli umrzeć, którzy zachowali wiarę w Życie, tkwiąc w królestwie Śmierci.
Tylko masowa ucieczka się uda: taka, która pokaże tym mordercom, że niełatwo jest pobić człowieka radzieckiego, że Rosjanie pozostaną Rosjanami nawet w obozie zagłady, że duch nie został złamany. Mam rację?
Nie nie wie, ile istnień zabrały zima i wiosna, ile krwi i łez poniosła woda mokradeł. Każdy metr kwadratowy Birkenau to dziesiątki trupów, ofiar straszliwego cierpienia i mąk.
Wszystkich Polaków spalono. Rankiem więźniowie z sonderkomanda powiedzieli, że Polacy umierali z godnością. Spokojnie weszli do komory gazowej, śpiewając hymn narodowy. Nawet strażników zadziwiła ich siła.
Nie miał Pan chwili spoczynku. Ci rzeźnicy znali się na swoim fachu, ale nie mogli zrozumieć duszach tych, których męczyli. W napadzie furii mogli zabić ciało, ale nie mogli złamać ducha swych ofiar. To Pana słowa, drogi ojcze, bracie i towarzyszu.