cytaty z książki "Znajdź mnie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Oczywiście, że mam tajemnicę. Wszyscy mamy. Każdy z nas jest jak księżyc, pokazujący się ziemi tylko w kilku aspektach, ale nigdy w całości. Większość z nas nigdy nie spotkała osób, które by nas zrozumiały w naszej pełnej okrągłej postaci. Pokazuję ludziom tylko tę część siebie, którą moim zdaniem potrafią pojąć. Każdemu inną. Zawsze jednak pozostaje jakaś ciemna strona, zachowana tylko dla mnie.
Problem w tym, że magia kogoś nowo poznanego zawsze działa na krótko. Chcemy tylko tych, których nie możemy mieć. Jedynie ci, których straciliśmy albo niewiedzący o naszym istnieniu, odciskają się na naszym życiu. Inni są tylko echem.
Jak to kiedyś ujął pewien francuski poeta, jedni ludzie palą po to, aby mieć w żyłach nikotynę, drudzy po to, aby mieć chmurę dymu między sobą a innymi.
Miłość jest łatwa, tylko nie wszyscy z nas mają w sobie odwagę, żeby kochać.
Los działa do przodu, do tyłu i w poprzek, i nie dba o to, jak analizujemy jego cele za pomocą naszych chwiejnych pojęć typu "przedtem" i "potem".
... niektórzy mają złamane serce nie dlatego, że ich zraniono, tylko dlatego, że nigdy nie znaleźli kogoś, kto byłby dla nich dostatecznie ważny, aby mógł ich zranić.
Czy to nie są absolutnie najgorsze scenariusze: coś, co mogło się zdarzyć, choć do tego nie doszło, ale nadal może, mimo iż straciliśmy już na to wszelkie nadzieje?
Muzyka jest tylko dźwiękiem naszych żali ujętych w kadencję, która rodzi złudzenie rozkoszy i nadziei. Najdobitniej nam mówi, że jesteśmy tutaj tylko przez krótką chwilę oraz że zaniedbaliśmy i oszukaliśmy nasze życie albo jeszcze gorzej – że go nie przeżyliśmy. Muzyka to nieprzeżyte życie.
(…) Zamknięcie, jeśli w ogóle istnieje, dotyczy albo życia pośmiertnego, albo tych, którzy żyją dalej. W gruncie rzeczy to oni zamkną księgę mojego życia, a nie ja sam. Zostawiamy po sobie nasze cienie i powierzamy to, czego się nauczyliśmy, co przeżyliśmy i co wiedzieliśmy, naszym grobowcom. Cóż innego możemy dać po śmierci tym, których kochaliśmy, poza obrazami samych siebie z czasów, kiedy byliśmy dziećmi i dopiero później staliśmy się ojcami, których one znały?
(...) niektórzy mają złamane serce nie dlatego, że ich zraniono, tylko dlatego, że nigdy nie znaleźli kogoś, kto byłby dla nich dostatecznie ważny, aby mógł ich zranić.
Mogłem spóźnić się na pociąg i nigdy się nie dowiedzieć, jak bardzo przez całe życie byłem martwy.
Jak tu ujął pewien francuski poeta, jedni ludzie palą po to, aby mieć w żyłach nikotynę, drudzy po to, aby mieć chmurę dymu między sobą a innymi.
Nikt nigdy nie zbankrutował, pożyczając od kogoś rozkosz. Bankrutujemy tylko wtedy, kiedy nikogo nie chcemy.
Większość naszych pragnień i tak jest przecież wyimaginowana, prawda?
A może chciałem tylko, żeby odzyskali z mojej przeszłości, albo czegoś do niej zbliżonego, jakieś wspomnienie, a może nie tylko wspomnienie, ale coś sięgającego wiele poziomów i warstw w głąb, jak niewidoczny znak wodny życia, którego nadal nie widziałem.
Muzyka to nieprzeżyte życie. Egzystujesz niewłaściwym życiem, przyjacielu, i prawie zbezcześciłeś to, które ci dano.
Podobało mi się, że jego spojrzenie nadal na mnie spoczywa, czułem się przez to przystojny i pożądany. Coś miękkiego i pieszczotliwego w jego spojrzeniu sprawiło, że pragnąłem je przetrzymać, nie chciałem od niego uciekać, chyba że przez wtulenie głowy w jego pierś. Podobała mi się zawarta w spojrzeniu obietnica czegoś z gruntu życzliwego i prostolinijnego.
Nie całujesz mnie i odchodzisz- i to tak sztywno", pomyślałem. Chciałem, żeby mnie dotknął mnie w policzek druga dłonią i trzymał moja twarz, i pozwolił mi być młodszym z nas dwóch, a potem pocalowala mnie namiętnie. Poczułem się tak, jakbyśmy przed chwilą było razem w łóżku, a on przestał ze mną rozmawiać i po prostu zniknął.
Czy to nie są absolutnie najgorsze scenariusze: coś, co mogło się zdarzyć, choć do tego nie doszło, ale nadal może, mimo iż straciliśmy już na to wszelkie nadzieje?
Los działa do przodu, do tyłu i w poprzek, i nie dba oto, jak analizujemy jego cele za pomocą naszych chwiejnych pojęć typu "przedtem" i "potem".
Umierasz, nikt o tobie nie mówi i zanim się obejrzysz, nikt nie pyta, nikt nie opowiada, nikt nie wie i nie chce wiedzieć. Jesteś unicestwiony, nigdy nie żyłeś, nigdy nie kochałeś.
Czas nie rzuca cieni, a pamięć nie rozsypuje za sobą popiołów.
Zanim nauczymy się życia, jest już za późno. Istnieje jednak pewna mała radość w odkryciu, że każdy z nas może dokończyć życie innych, zamknąć księgę, którą zostawili otwartą, i zagrać za nich ostatnią kartą. Cóż mogłoby być bardziej satysfakcjonującego niż świadomość, że uzupełnienie i dokończenie naszej egzystencji przypadnie w udziale komuś innemu, ko na kocha i kogo my kochamy?
A przede wszystkim nienawidzę tej fikcji przywiązania, kiedy nie chcę być dotykana przez kogoś, z kim zapewne chętnie kiedyś sypiałam, ale już tego nie pamiętam.
Ogólnie rzecz biorąc, nie wiemy, jak myśleć o czasie. Ponieważ czas rozumie sam siebie inaczej, niż my go pojmujemy, ponieważ czasu nie obchodzi, co o nim myślimy, ponieważ czas jest tylko chwiejną, zawodną metaforą tego, jak myślimy o życiu. Ponieważ problem w gruncie rzeczy nie polega na tym, że czas do nas nie pasuje albo my do niego. Być może samo życie do nas nie pasuje.
Ale kiedy to się zaczęło u Mirandy? Kilka efemerycznych minut temu, które mogły z łatwością zwiędnąć, jeśli tylko błędnie uznałbym je za coś trwałego?
Każdy z nas jest jak księżyc, pokazujący się ziemi tylko w kilku aspektach, ale nigdy w całości".
Dałeś mi nowe życie, które nadaje sens tym wszystkim latom, odkąd z nim byłem.
Umierasz, nikt o tobie nie mówi i zanim się obejrzysz, nikt nie pyta, nikt nie opowiada, nikt nie wie i nie chce wiedzieć. Jesteś unicestwiony, nigdy nie żyłeś, nigdy nie kochałeś. Czas nie rzuca cieni, a pamięć nie rozsypuje za sobą popiołów.
Znajduje niezwykłe sposoby na przypominanie nam, że nawet bez Boga rozdawanie kart przez los ma w sobie iskrę retrospektywnego geniuszu.