cytaty z książki "Burżuazyjna godność. Dlaczego ekonomia nie potrafi wyjaśnić współczesnego świata?"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W 1906 roku historyk gospodarczy Werner Sombart pytał: „Dlaczego nie ma socjalizmu w Sta-nach Zjednoczonych?” Jego odpowiedź brzmiała: „O rostbef i szarlotkę rozbijały się wszystkie socjalistyczne utopie”.
Europejscy burżuanie nienawidzili siebie samych od dawna. Dla dobra najbiedniejszych pośród nas potrzebują teraz jakiegoś rodzaju wsparcia psychologicznego. Jestem gotowa im w tym pomóc. Bez żadnych dodatkowych opłat.
Coś nie gra choćby w opowieści Marksa o klasach. Ani w tej Maxa Webera o protestantach.Ani w tej Fernanda Braudela o mafijnych koteriach kapitalistów.Ani w tej Douglassa Northa o instytucjach. Ani w matematycznych teoriach endogenicznego wzrostu i, w ich obrębie, o akumulacji kapitału.Ani w lewicowych teoriach walki klasy robotniczej, ani w prawicowych teoriach upadku moralnego.
kapitalizm – ja wolę nazywać go „innowacyjnością” – jest jak
znajdujący się w niewielkim, skromnym miasteczku Lake Wobegon w Minnesocie sklep spożywczy Rapha z powieści Garrisona Keillora: „całkiem niezły”.
Opisywany przeze mnie przewrót, czyli zapoczątkowane w Holandii burżuazyjne przewartościowanie zachodzące od XVII do XIX wieku, miał ogromną skalę. Konieczne okazało się przekonanie ludzi, by przystali na skutki innowacji. Było to kulturowe zadanie o nadzwyczajnej złożoności: stworzenie czegoś, co w 1942 roku znamienity ekonomista Joseph Schumpeter, patrząc z nostalgią na Europę tuż przed pierwszą wojną światową, nazwał „cywilizacją szanującą biznes”.
Przez blisko sto lat, od 1890 do 1980 roku, idee pozytywizmu, behawioryzmu i ekonomizmu domino-wały w naukach społecznych, a wielu starszych badaczy do dziś trzyma się programu, którego z takim idealizmem wspólnie uczyliśmy się jako studenci1. Ekonomiści i historycy przekonani, że nie podlegają żadnym wpływom fi lozof i cznym, są zazwyczaj niewolnikami idei jakiegoś zmarłe-go lata temu fi lozofa nauki – najczęściej chwiejnego logicznego pozytywi-sty sprzed prawie stu lat.
Wszyscy chicagowscy ekonomiści porzucili to, co miało znaczenie w przeszłości – miłość, umiarkowanie, męstwo, sprawiedliwość, wiarę, nadzieję – i skupili się na roztropnym interesie własnym pojedynczej osoby, na roztropnym źdźble trawy.
interwencja państwa mająca na celu rozwiązanie problemu efektów zewnętrznych doprowadzi do usprawnienia funkcjonowania gospodarki – o ile inter-wencji dokonają doskonali i bezinteresowni inżynierowie społeczni, najlepiej Szwedzi.
Nie można po prostu odrzucić sacrum i socjologii (zmiennych S), by skupić się wyłącznie na profanum, przychodach i płacach (zmienne P). To właśnie ekonomiści starają się uczynić od czasów Jeremy’ego Benthama – co przyniosło niewiele sukcesów i mnóstwo bzdur.
Miło i dobrze jest, co lewica z pewnością czyni, sympatyzować z biednymi.
Według tych, którzy we Francji uczą młodzież, kapitalizm jest „brutalny”, „barbarzyński” i, co najgorsze, (uwaga, uwaga) „amerykański”.
Krótko mówiąc, rewolucję przemysłową wyjaśnia zmiana idei społecznych. Nie wyjaśniają jej czynniki materialne i gospodarcze – takie jak handel, in-westycje, wyzysk, przyrost naturalny, nieuchronne powstanie klas czy ochrona prywatnej własności.
Jeszcze w 1985 roku wielki ekonomista Paul Samuelson napisał: „Znaczenie mają wyniki i nie można mieć wątpliwości, że sowiecki system planowania posiada potężny motor wzrostu gospodarczego. […] Model sowiecki z całą pewnością dowodzi, że gospodarka nakazowa jest zdolna zmobilizować zasoby dla osiągnię-cia szybkiego wzrostu”.
Idee są ciemną materią historii, ignorowaną przez niemal sto lat w okresie od 1890 do 1980 roku.