cytaty z książki "Die Stimmen des Flusses"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
... marzeń i snów nie da się retuszować, (...) jak raz się na nich zawiedziesz, już nigdy nie będziesz im ufać.
Chociaż zajmujemy się wychowywaniem cudzych dzieci, nikt nas nie nauczył, jak wychowywać własne, i kiedy to sobie uświadamiasz, życie już cię wyprzedziło, dzieci odchodzą i nie dają ci drugiej szansy.
Jedno od drugiego na odległość dłoni. Życie stało się niemożliwe.
... bo trudno jest zabijać, kiedy palce masz związane sumieniem.
Nie oczekuj niczego od życia. Wtedy śmierć nie będzie tak bolesna.
Tak trudno jest udawać... Chciałbym żebyś nigdy nie musiała tego robić, w żadnych okolicznościach; żebyś zawsze mogła żyć w zgodzie ze sobą.
Nie odstępuj od zrobienia tego, co powinnaś zrobić, jeśli uważasz, że tak powinnaś zrobić.
- Co to znaczy niepoczytalny?
- Nie mam pojęcia. Ale zwierzchności bardzo się to podoba.
- Mnie się wydaje, że to coś jak skurwysyn - wtrącił się Balanso z mądrą miną.
Ludzie jak już raz przekroczą granicę śmieszności, potrafią się okazać naprawdę żałośni.
Przez całe życie będę o Tobie myśleć i płakać, bo najgorsze nieszczęście, jakie może spotkać matkę, to śmierć jej dziecka, zwłaszcza kiedy już go zdążyła pokochać, pokrzyczeć na nie, dać mu wiele kromek chleba z oliwą na podwieczorek i wołać je do domu przez okno codziennie o zmierzchu.
Przeklęty mnich, który zawsze ma pod ręką liberalne, tolerancyjne, inteligentne, spójne i uspokajające odpowiedzi, jakby wszystko wcześniej przestudiował i przemyślał. Jakby miał całe życie naniesione na mapę Prawdy, a w razie wątpliwości wystarczyło rozłożyć odpowiedni fragment i sprawdzić. I zawsze znaleźć gotową odpowiedź, odpowiedź na wszystko, żadnych wątpliwości, bo przecież gra w ekipie Pana Boga.
Msza zostanie odprawiona zgodnie z protokołem i kalendarzem liturgicznym w Bazylice Świętego Piotra w Watykanie, z udziałem Kongregacji do spraw Kultu Bożego w pełnym składzie. Jak nakazuje ostrożność, wszyscy honorowi goście zostali zaproszeni trzy godziny przed ceremonią, żeby uniknąć najmniejszego choćby zgrzytu , bo co jak co, ale na przestrzeni wieków Święty, Powszechny i Apostolski Kościół Rzymskokatolicki nauczył się planować, przygotowywać i przeprowadzać ceremonie dowolnego rodzaju z idealnie dobranym do wagi uroczystości poziomem przepychu.
Nie mam obowiązku cię rozumieć, ale powinnam cię zaakceptować.
...nieszczęście nigdy nie mija: zawsze znajdzie jakąś kość, żeby w niej zatopić kły. Dziecko, córko, miej się zawsze na baczności, zapamiętaj to sobie na zawsze, że nigdy nie wiadomo, jak daleko może się posunąć nieszczęście.
...jak się weźmie byka za rogi, to się trzyma byka za rogi. I jeśli potrafi się go utrzymać własnymi rękoma, to nie musi się niczego bać.... Wszystko sprowadza się do przejęcia inicjatywy.
... jest z tych, którym ludzie nie zasłaniają widoku, ona po prostu ich nie dostrzega.
Po raz pierwszy w moim dojrzałym wieku czuję, że żyje się przez dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Od tamtego czasu minął miesiąc, a ona zyskała tylko niepewność i niepokój. Przyszło jej do głowy że jest o wiele wygodniej nie uświadamiać sobie swoich nieszczęść niż stawiać im czoło.Ale trudno jest ignorować coś, o czym już wiesz. Osiągnęła już szczyt tchórzostwa, bo ani nie mogła go zignorować, ani nie zdobyła się na odwagę, żeby walczyć z otwartą przyłbicą; bawiła się w szpiegowanie.
Są takie chwile, kiedy ciężar życia okazuje się nadmierny i jeśli nie chcesz, żeby powaliła cię wichura, musisz się ugiąć.
Wołanie mamo, gdy nie słyszysz w odpowiedzi słucham cię córeczko, pozostawia w ustach słodko-gorzki posmak i zasnuwa wspomnienia mgłą.
Patrzyli z mądrymi minami na podejrzane chmury, które co chwila zasłaniały słońce, co tam, byle tylko nie padało, cieszyli się z obchodów opatrznościowego powstania, które pogrążyło kraj w smutku i ruinie, celebrowali odsłonięcie pomnika ku czci miejscowych ofiar czerwonych hord i przepowiadali, że teraz nastanie czas tłustych krów, jeżeli wszyscy włączą się przykładnie do dzieła, o ile skończy się raz wreszcie do jasnej cholery całe to straperlo [korupcja, czarny rynek], co oczywiście było nierealne, bo sami umundurowani oficjele na podium, a przynajmniej trzech z nich (Rubió, Emparança i Dauder) tkwili w czarnorynkowym handlu aż po końce swoich wąsików i kiwali głowami skruszeni, kiedy gubernator cywilny i prowincjonalny szef Ruchu Narodowego, perorujący falsetem gość z Salamanki ciskał gromy na spekulantów tuż po tym, jak Rubió, Emparança i Dauder wręczyli mu jego dolę, żeby tylko się nie wtrącał.
(...) po raz pierwszy zobaczyła swojego syna jako kogoś, kim był naprawdę, wielkim nieznajomym, który rósł u jej boku, ale zawsze znajdował się daleko.
Troje nieznajomych, jedno obok drugiego (...) troje obcych ludzi, którzy mieszkają razem od ponad dwudziestu lat, a teraz otwarcie przyznają, że mogliby sobie darować to wspólne życie, skoro tak marne okazały się jego efekty.
Od lat nie widział się z Elisendą [...] mimo że mieszkali vis-a-vis, o rzut kamieniem, po przeciwnych stronach Rynku, ale w odległości tysiąca różnych historii.
Jeśli jesteś zawodowym szpiegiem, który przeszedł intensywne kursy brytyjskiego MI5 lub przynajmniej otrzymał szczegółowe instrukcje praktyczne od kogoś doświadczonego, przede wszystkim powinieneś wybić sobie z głowy, że kiedy występujesz w podwójnej roli, masz nie zadawać bezpośrednich, ważnych pytań, po której wszyscy milkną i w tej nagłej ciszy dokonują szybkiej oceny, czy już wyciągać pistolety z kabury, a nie macie pojęcia, jak trudno jest pozyskać nowego agenta.
I nadal nikt nie wiedział o ich romansie. A przynajmniej pani Elisenda żyła w przekonaniu, że nikt o nim nie wie, i dlatego za wszelką cenę dbała o utrzymanie ich związku w tajemnicy. Czerpali przyjemność z pełnej konspiracji, ponieważ Elisenda nie mogła ryzykować,by ktokolwiek pomyślał coś nie do pomyślenia.
Tina weszła do jadalni i usiadła na krześle, na samym brzeżku, jakby przyszła z wizytą do własnego domu. Na stole doktor Żywago, niezainteresowany swoją panią, właśnie się skoncentrował na lizaniu łapy.
... jedynym sposobem, żeby nie być tchórzem, jest przyjmowanie śmierci, jakby była zwykłą procedurą. Nie żebyś przez to od razu stawał się odważny, ale to już jest krok w tym kierunku.
a gdybym cię tu jeszcze zobaczył, w Caregue, w Altronie, Sort czy gdziekolwiek powyżej Tremp, to przysięgam na świętego Serwacego i świętego Protazego, na Matkę Boską z Caregue, na świętego Józefa, na anioła, na wołu, na muła i na całą szopkę betlejemską, że cię zabiję.