cytaty z książki "Jeszcze jeden oddech"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Czy możesz swobodnie oddychać, kiedy trzymam głowę na Twojej piersi?
- Tylko tak potrafię oddychać.
Nie da się osiągnąć absolutnej perfekcji, lecz warto wierzyć, że człowiek nieustannie się do niej zbliża.
Kłopot z chorobą polega na tym, że kiedy człowiek się z nią zmaga, nieustannie zmieniają się jego wartości. Nie wystarczy raz ustalić, co jest w życiu najważniejsze - trzeba to robić na bieżąco.
..Jeśli życie niezbadane nie jest warte przeżycia, to czy nie przeżyte życie warte jest badania?..
..Tamtego ranka podjąłem decyzję: zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby wrócić na salę operacyjną. Dlaczego? Ponieważ mogłem. Ponieważ byłem chirurgiem. Ponieważ musiałem nauczyć się żyć w inny sposób – widząc w śmierci wspaniałego wędrowca, który pewnego dnia do mnie zawita, ale pamiętając przy tym, że do póki nie umarłem, żyję – nawet jeśli już umieram..
Śmierć to sprawa jednorazowa; śmiertelna choroba to proces.
(…) język ma niemalże nadnaturalną moc – istniejąc wśród ludzi, łączy we wspólnotę nasze mózgi, chronione przez grube czaszki. Słowo nabiera znaczenia dopiero między ludźmi, a sens życia – jego cnota – ma coś wspólnego z głębią tworzonych przez nas związków. To relacje między ludźmi nadają życiu sens.
Ponoć ciężkie choroby pomagaja przejrzeć na oczy. Ja dowiediałem sie tylko ze umrę, ale to wiedziałem juz wczesniej, nie zmienil sie stan mojej wiedzy - za to kompletnie posypały sie moje możliwości planowania.
[...]"Wszyscy mamy pewne pojęcie, co znaczy być dobrym, ale nie jesteśmy w stanie sprostać wymogom dobra w każdej chwili swojego życia". Może taka jest najważniejsza nauka Nowego Testamentu?
Ciężka choroba nie zmienia życia, ona w jednej chwili całkowicie je niszczy.
Na tle potęgi gór, Ziemi, wszechświata człowiek malał do rozmiarów nic nieznaczącego pyłku, a mimo to wciąż czuł pod stopami twardy grunt - potwierdzenie obecności pośród majestatu.
..Choć życie i tożsamość pacjentów były w naszych rękach, ostatecznie zawsze wygrywa śmierć. Możesz być doskonały w tym, co
robisz. Co z tego, skoro świat taki nie jest? Sekret leży w tym, by – mając świadomość, że gra jest ustawiona, a porażka to kwestia czasu, bo w końcu musi powinąć ci się noga – walczyć bezkompromisowo o życie pacjenta. Nie da się osiągnąć absolutnej perfekcji, ale warto wierzyć, że człowiek nieustannie się do niej zbliża...
Praca lekarza przypomina łączenie fragmentów torów, które umożliwią choremu wygodną i sprawną podróż.
Jeśli brzemię śmiertelności ciąży nam zawsze tak samo, to czy można się do niego przyzwyczaić?
Czasem złe wieści stanowią tak wielki szok, że w mózgu dochodzi do spięcia. Fenomen ten jest znany jako syndrom "psychogenny", skrajny przypadek omdlenia, którego ludzie doświadczają po usłyszeniu tregicznych wiadomości.
Śmierć tak dobrze mi znana z pracy, tym razem przyszła z wizytą osobistą. Oto się spotkaliśmy twarzą w twarz, a mimo to wyglądała nieznajomo.
Uważał, że ma na to mnóstwo czasu; bo i dlaczego miałby go nie mieć? Koniec końców okazało się, że właśnie czasu brakuje mu najbardziej.
Zdjęcie naszego dziecka w formie blastocysty, zrobione przed implantacja."Ma po Tobie błonę komórkową"-rzuciłem do Lucy.
..„Musisz odkryć, co jest dla ciebie najważniejsze”..
W wypadku umiera się w jednej chwili, na raka - masz jeszcze czas na życie.
Niestety przekleństwo nie polega jedynie na deficycie czasu - choroba wysysa także energię, znacznie ograniczając zakres możliwej aktywności w ciągu dnia. W tym wyścigu zając powłóczy nogami. Tak czy inaczej, jestem raczej typem żółwia. Nigdzie się nie śpieszę, rozmyślam. W niektóre dni po prostu trwam.
Próbowałem kontrolować ból oddechem - ibuprofen już dawno przestał działać - i nazywałem każdy z mięśni, gdy dopadł go skurcz, żeby powstrzymać łzy: prostownik, mięsień czworoboczny, najszerszy grzbietu, gruszkowaty...
Ponoć ciężkie choroby pomagają przejrzeć na oczy. Ja dowiedziałem się tylko, że umrę, ale to wiedziałem już wcześniej. Nie zmienił się zatem stan mojej wiedzy - za to kompletnie posypały się moje możliwości planowania. Najsensowniejszym rozwiązaniem wydawało się żyć dalej - gdybym tylko wiedział ile mam jeszcze czasu. Jeżeli trzy miesiące, spędziłbym je z rodziną. Rok ? Napisałbym książkę. Dziesięć lat ? Wróciłbym do leczenia. Stara prawda, że żyje się wyłącznie obecną chwilą, też szczególnie nie pomagała. Bo niby co miałem zrobić z tą chwilą ?
Kiedy na interwencję skalpela jest już za późno, jedynym narzędziem neurochirurga pozostają słowa.
Przed laty zdałem sobie sprawę, że Dawrin i Nietzsche zgadzali się co do jednego: cechą definiującą organizm jest walka. Opisywanie życia w innych kategoriach to jak malowanie tygrysa bez pasków.
Czy wiedza wystarczy, kiedy na szali są życie i śmierć. Inteligencja to z pewnością za mało.
Może nie mając jakiejkolwiek pewności, powinniśmy założyć, że będziemy żyć jeszcze długo. Może to jedyna droga, żeby ruszyć naprzód.
Poświęcanie czasu na myślenie o przyszłości - tej odleglejszej niż najbliższy lunch - nie ma sensu.
Nie bez powodu jedno z pierwszych znaczeń słowa "pacjent" brzmiało: "ten, który pokornie znosi trudności".
Co więc powinien zrobić aspirujący metafizyk?
Poddać się?
Nie do końca.
Powinien dążyć do Prawdy przez duże P, mając jednocześnie świadomość, że jej odkrycie to zadanie niewykonalne - lub że nawet jeśli znalezienie właściwej odpowiedzi leży w naszym zasięgu, to nigdy nie zdołamy zweryfikować jej prawdziwości.