cytaty z książek autora "Emmanuel Levinas"
Miłość niczego nie chwyta, nie prowadzi do żadnego pojęcia, nie prowadzi donikąd, nie ma struktury przedmiot-podmiot, ani struktury Ja-Ty.
Umrzeć dla Niewidzialnego – oto metafizyka!
aby wyjść z tego "il y a", nie należy ustanawiać siebie, lecz siebie obalać: dokonać aktu obalenia w sensie, w jakim mówi się o obalonych królach. Obalenie tej suwerenności jest dla ja społeczną relacją z drugim, relacją bez-inter-esowną. Rozpisuję to na trzy słowa, aby podkreślić wyjście z bytu, jakie owa relacja oznacza.
Aby móc zasłużyć na mesjańską erę, należy przyjąć, że etyka ma sens nawet bez obietnic Mesjasza.
(...) dostęp do "twarzy" jest od razu etyczny. Gdy widzi Pan nos, oczy czoło, brodę "drugiego" i gdy potrafi je Pan opisać, oznacza to, że zwracamy się do niego jako do przedmiotu. Najlepszy sposób poznania "drugiego" to taki, w którym nie zauważymy nawet koloru jego oczu! Gdy obserwujemy kolor oczu, nie jesteśmy w relacji społecznej z "drugim". To, co jest w sposób specyficzny "twarzą", nie sprowadza się do percepcji, mimo że relacja z "twarzą" może być przez nią zdominowana.
Twarz jest znaczeniem, i to znaczeniem bez kontekstu. Chcę przez to powiedzieć, że drugi w prawości swojej twarzy nie jest postacią daną w kontekście. Zwykle jest się pewną "osobistością": jest się profesorem Sorbony, zastępcą przewodniczącego Rady Pastwa, synem pana X, tym wszystkim co jest w paszporcie, sposobem ubierania się, prezencją. Każde znaczenie w potocznym sensie tego słowa jest zależne od takiego kontekstu: sens czegoś zależy od swej relacji do czegoś innego. Tu przeciwnie, twarz jest sensem ze względu na nią samą. Ty to ty. W tym sensie można powiedzieć, że twarz nie jest widziana. Jest tym, co nie może stać się treścią, którą objęłaby nasza myśl; jest niezawieralnością, prowadzi nas poza. Dzięki temu właśnie znaczenie twarzy wydobywa ją z bytu jako korelatu wiedzy.
(...) ustanawiając drugiego jako wolność, myśląc go w terminach światła, jesteśmy zmuszeni przyznać się do porażki komunikacji, do porażki ruchu, który zmierza do uchwycenia oraz opanowania wolności. Jedynie pokazując, w czym eros różni się od posiadania oraz władzy, możemy przyjąć komunikację w erosie. Nie jest on ani walką, ani stapianiem się, ani poznaniem. Należy uznać jego wyjątkowe miejsce wśród innych relacji. Jest to relacja z innością, z tajemnicą, to znaczy z przyszłością, z tym, co w świecie, w którym jest wszystko obecne, nigdy nie jest obecne.
Nie zabijaj" jest pierwszym słowem twarzy. Jest to rozkaz. W objawieniu się twarzy jest pewne przykazanie, tak jak gdyby mówił do mnie jakiś mistrz. Równocześnie jednak twarz drugiego pozostaje obnażona: jest to ubogi, dla którego mogę wszystko i któremu jest wszystko winien. A ja, kimkolwiek jestem, jako "pierwsza osoba" jestem tym, który ma możliwość odpowiedzi na apel.
Czyż nie można powiedzieć, że synestezja to coś więcej niż poznanie, że w wewnętrznym odczuwaniu zmysłowym zaznacza się bliskość przechodząca wręcz w utożsamienie, że jestem niejako swym bólem, oddychaniem, moimi narządami, a nie jedynie mam ciało - że ciałem jestem?
Miast przezwyciężać koncepcję substancjalności "ja", idealizm ją kanonizuje w radykalnej postaci. "Ja" nie jest substancją wyposażoną w zdolność myślenia; jest substancją, ponieważ jest wyposażone w zdolność myślenia.
Mieć czas i historię to tyle, co mieć przyszłość i przeszłość. Teraźniejszości nie posiadamy. Przecieka nam między palcami. Tymczasem to w teraźniejszości tkwimy i w niej mamy przeszłość i przyszłość. Ten paradoks teraźniejszości - wszystko i nic - jest tak stary, jak ludzka myśl.