cytaty z książki "Wieszać każdy może"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Czas mu zapisany minął w zeszłym roku. Ponieważ jakoś się sam do nas nie pofatygował, wysłaliśmy śmierć z oficjalnym zaproszeniem...
- Pamiętam. - Święty Piotr skrzywił wargi. - Sam ją przez miesiąc sklejałem butaprenem po tym, jak oberwała z pancerfausta. I co?
- No więc, jak doszła do siebie, chcieliśmy posłać ją raz jeszcze, ale się zaparła, że nie. Obiecywaliśmy jej nawet tytanową kosę, ale jakoś nie dała się przekonać. Nie było wyjścia, to postanowiliśmy nagiąć nieco przepisy.
Wszyscy trzej ryknęli serdecznym śmiechem. Ich proste chłopskie serca przepełniała radość,
jaką dać może tylko świadomość cudzego nieszczęścia.
- Na razie nic tu po nas - rzucił dowódca. - Wracajcie do domów i czekajcie na sygnał. Jakub, ty, zdaje się, umiesz pędzić bimber?
- No ba...
- Wyprodukuj ze sto litrów. Poczęstujemy Ruskich, jak będą za bardzo rozrabiali.
- Ma być taki, żeby od razu poszli do piachu, czy wystarczy, że po trzech dniach wykitują? - Jakub wolał się dopytać.
- Zrób taki i taki. Będziemy używali w zależności od okoliczności.
Ostatnio był między wami pokój.
- Nie żaden pokój, tylko krótkotrwała przerwa w działaniach wojennych - sprostował
Wędrowycz.
- Jestem Alkioneus, syn Gai.
- Syn gejów czy nie, na wsi jesteśmy więc tolerancji nie tolerujemy. Spuśćmy gnojowi wpierdol!
A może by kilku przywiązać do drzew i wetknąć im czerwone sztandary w ręce? -
zaproponował Jakub. - Do tego podczepić przewody elektryczne i w odpowiedniej chwili
prąd się puści, a oni flagami zamachają. To by dopiero było godne powitanie Armii
Czerwonej.
Duży jest, ale i Herkules d*pa, kiedy ludzi kupa.
Karczmarz, ćwiartujący na zapleczu knajpy owczarka, na odgłos strzału omal nie dostał zawału. Nakrył pospiesznie „cielęcinę" szmatą i rzucił okiem do wnętrza lokalu. Jeden Niemiaszek leżał na podłodze z malowniczą dziurą w czole.
To była usprawiedliwiona okolicznościami samoobrona - oświadczył Amenhotep. Piotruś, nieco zdezorientowany, popatrzył na biało-czerwone pasy zdobiące nakrycie głowy faraona, ale zaraz zrozumiał, że nie o taką Samoobronę chodzi.
- Słuchajcie, a jak żeście to zrobili, że tak przypominacie Lenina i Dzierżyńskiego?
- zaciekawił się Arek. - To tak wrodzone czy charakteryzacja? Bo przecież nie operacja plastyczna.
- Jesteśmy prawdziwi - wyjaśnił Feliks.
- A nie mówiłem, że zajebiście mocny towar? - ucieszył się ich młody wspólnik
-To alkohol. My ludzie używamy go gdy jest nam smutno.
-Na co liczycie?
-Na przepustkę do raju i nieśmiertelną sławę jak wszyscy terroryści biorący zakładników- odparł Jakub.
Pochylił się nad nieprzytomnym Jakubem i ściągnął mu lewego gumofilca. Bagnet brzęknął o podłogę, a z żółtobrązowej onucy zionęło ze straszliwą siłą. Lekarz i przemytnik bez słowa osunęli się na ziemię. Fala odoru owionęła szafkę, ukryte w niej lancety pokryły się korozją, szyba w oknie rozsypała się z brzękiem i trująca żółta chmura wypłynęła z wolna na zewnątrz.
- jak to napisał książkę? Przecież je się drukuje.
- no to wydrukował.
-Wyłazić nieumarłe ścierwa-rykną.- Łowcy wampirów po was przyszli!
-Szamponu? Ty idioto, umyłeś się domestosem!
-Czym?
-Środkiem do szorowania kibli!
-Dobra, dobra, ten kto się nie myli, kto nic nie robi- burknął Jakub.- Każdemu się mogło zdarzyć.
Tradycyjnie komunistów likwiduje się na dwa sposoby: szeregowych patroszy szabelką, oficerów nadziewa na widły do gnoju.
Zrobimy jak wtedy. Poszczujemy faraonów na kułaków. Biedota pójdzie za nami. Potem
wykończymy faraonów za odchylenie prawicowe, a biedaków za odchylenie lewicowe...
Semen, jak przystało na wioskowego intelektualistę, zgromadził tam niezłą biblioteczkę, co
najmniej dziesięć książek dumnie prezentowało obszarpane grzbiety.