cytaty z książki "Przewodnik ksenofoba. Amerykanie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Amerykanie uważają, ze jeśli restauracja zaleje herbatę gorącą wodą w kuchni, pogwałci tym samym konstytucyjne prawo do kontrolowania intensywności naparu.
Subtelność językowa, aluzja i ironia, które inne narody uważają za zachwycające, są niezrozumiałe dla Amerykanów, którzy większość stwierdzeń przyjmują za dobrą monetę, oceniają, na ile są dokładne, i odrzucają wszystko, czego nie rozumieją.
Amerykanki golą nogi i pachy i uważają, że każda kobieta z owłosionymi nogami jest zagrożeniem dla Amerykańskiego Stylu Życia.
Jeśli istnieje coś, w czym Amerykanie naprawdę się wyróżniają, to tym czymś jest umiejętność dobrej zabawy.
Henry Ford nie wynalazł automobilu. Zrobił coś lepszego, coś jeszcze bardziej amerykańskiego. Wymyślił, jak uczynić samochody na tyle tanimi, że mogła sobie na nie pozwolić każda rodzina.
Amerykanie uważają, że praca powinna dawać satysfakcję, być ciekawa i - jeśli to możliwe - fajna.
(...) Stany Zjednoczone nie mają oficjalnej religii państwowej, poza prawie powszechnym kultem Mamony i równie rozpowszechnionym kultem Disneya.
Nie ma nic bardziej sprzecznego z amerykańskim ideałem niż starzenie się.
Amerykańską namiastką rodziny królewskiej są aktorzy hollywoodzcy, prezydenci i sportowcy.
Amerykanie nigdy tak naprawdę nie wyrastają z etapu nastolatka, nadal na wiele sobie pozwalając i unikając wszelkiej odpowiedzialności aż do starczego zniedołężnienia.
Małżeństwo w Stanach Zjednoczonych to często bardziej monogamia seryjna niż partnerstwo na całe życie, zwłaszcza w dużych miastach.
Otwartość nie oznacza jednak swobody obyczajowej. Amerykanie nadal mają w sobie sporo odziedziczonej po purytanach pruderii.
Amerykańskim ideałem kulturowym, który nie ma żadnego związku z amerykańską rzeczywistością, jest monogamiczne małżeństwo pomiędzy dziewicą i prawiczkiem.
Jednym z powodów obsesji Amerykanów, dotyczącej zachowania zdrowia jest fakt, że to o wiele tańsze niż chorowanie.
Amerykańska opieka zdrowotna jest najlepsza, jaką można kupić za pieniądze, ale żeby ją sobie kupić, trzeba mieć tych pieniędzy mnóstwo.
Amerykanie podchodzą do każdego posiłku ze świadomością, że jedzenie będzie dla nich szkodliwe albo - co gorsza - sprawi, że utyją.
W odwiecznej amerykańskiej wojnie o wieczną młodość, znakomite zdrowie i atrakcyjną figurę żywność znajduje się na pierwszej linii frontu, a smak jest jej pierwszą ofiarą.
Amerykanie kochają nowe słowa i skwapliwie je przyswajają.
Amerykanie traktują lekarzy z dziwną mieszaniną podziwu, szacunku, cynizmu i pogardy.
Amerykanie są niczym nastolatki: hałaśliwi, ciekawi, niezdolni do zachowania sekretu, mało subtelni i skłonni do złego zachowania w miejscach publicznych. Kiedy już się jednak tę ich naturę nastolatków zaakceptuje, wszystko staje się jasne: to, co z początku wydawało się bezmyślne i głupie, okazuje się czarujące i pełne energii.
Amerykanie są przyjaźni, bo po prostu nic nie mogą na to poradzić. Lubią być życzliwi i lubiani. Jednak mądry podróżnik zdaje sobie sprawę z tego, że kilka miłych chwil z Amerykaninem nie przekłada się na żadnego rodzaju trwałe zobowiązanie. Trwałe zobowiązanie to właśnie coś, czego Amerykanie obawiają się najbardziej. Są narodem, którego podstawową relacją towarzyską jest przygodna znajomość.
Być może jedyną zauważalną różnicą pomiędzy Amerykanami a przedstawicielami innych krajów jest fakt, że ci pierwsi jako nastolatki spędzają dużo więcej czasu u dentysty i dlatego mają oszałamiająco proste zęby.
Dla Amerykanina bardzo ważne jest być Numerem Jeden.
Amerykanie patrzą na wszystko przez pryzmat pieniędzy, ponieważ pieniądze można policzyć. W grze, jaką jest życie, są one najskuteczniejszym narzędziem oceny wyników.
Chodzenie jest nieamerykańskie, chyba że traktuje się je jako trening.
Dla Amerykanina umieranie jest czymś w bardzo złym guście, nie mówiąc już o tym, że jest też sporym nietaktem wobec rodziny i przyjaciół.
Amerykanie mają tysiące specjalistycznych urządzeń przeznaczonych na niemal każdą okoliczność, a niektóre z nich są tak specjalistyczne, że nie bardzo wiadomo, do czego właściwie służą.