cytaty z książki "Red Seas Under Red Skies"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Powtarzam to niemożliwe.
- I znowu pana poprawię. Trudne. A „trudne” i „niemożliwe” to kuzyni, których często się myli, choć mają ze sobą niewiele wspólnego.
[...] Ty zadufku zasmarkany, zaraz ci się...
- No co?!
- ...rzucę do gardła, a ty mnie spierzesz na kwaśne jabłko. I będziesz się z tym paskudnie czuł, ha! Jak ci się to podoba?
- Co jest...? - zdziwił się.
- Miau – odpowiedział kociak, patrząc mu w oczy. Wyglądał jak wszystkie małe koty – czyli jak przyszły tyran. Jak śmiałeś się poruszyć? - pytały nefrytowe ślepia. Było mi tak wygodnie. Za karę zginiesz. Kiedy jednak zdał sobie sprawę, że ważące dwa albo trzy funty ciałko jednak nie wystarczy, żeby jednym potężnym ciosem łapy przetrącić Locke'owi kark, oparł mu się łapkami na ramionach i potarł mokrym noskiem o jego usta.
Wystepny Wartowniku -powiedział Locke- ludzie to głupcy. Chroń nas przed samymi sobą
Ciemna, ciężka sylwetka wylądowała z głośnym plaśnięciem w kałuży piwa – to jeden z
Jeremitów, którzy zaatakowali Locke’a na górze (ten z włócznią), zeskoczył sześć czy siedem
stóp w dół, do ładowni. Piwo jednak okazało się zdradliwe – Odkupiciel pośliznął się i upadł
na wznak. Locke – spokojny i zrezygnowany – zatopił mu szablę w piersi i wyrwał włócznię
z nieruchomiejących rąk.
– Alkohol zabija – mruknął.
-Ty pieprzony gnoju, jak mogłeś?! Mam ochotę cię objąć, a jednocześnie najchętniej urwałbym ci ten przeklęty łeb.
-Hm... Wydaje mi się, że to właśnie ludzie nazywają "rodziną".
Chociaż... Wyobraź sobie taką scenę: abordaż, chłopaki przeskakują nad relingiem, kordelasy w garściach i wrzeszczą: "Koty! Oddajcie nam swoje koty!".
Jean parsknął śmiechem.
Wystarczy odmówić czegoś wystarczającej liczbie ludzi, a prędzej czy później obrośnie to w mistyczną tajemniczość, gęstą jak mgła
Kobieta z takim sercem jak twoje nie miewa złego humoru, tylko co najwyżej... intrygujący nastrój. A potem jeszcze bardziej intrygujący.
Ty nie wiesz, gdzie jest kasa, a ja wiem, jak nauczyć ryby pierdzieć ogniem
...Jest przyjacielem.Takim ,ktory nie pozwala żeby wyrzucono cię samego ze statku.Takim ,w ktorego obronie stajesz , chociaż powiedzialam ,że cię zabiję. -Sprytne-powiedził Locke;rumieniec wyplynąl na policzki.-Więc o to chodziło.-Mniej więcej.Musialam się zorientować,jakim jesteś człowiekiem,nim postanowię co z tobą zrobić.-I co pani postanowiła?- Jesteś nieostrożny, prożny za dwóch i zdecydowanie za sprytny
Mężczyzna! Jakąż myszą staje się w rozmowie! – wyrecytowała Ezri. – Gardzi bogami, rwie się do walki, ale kuli się przed ripostą kobiety! Śmieszek pierwszej lepszej dziewki jest jak sztylet, który rani, i jak sztylet na dobre zagnieżdża się w piersi. Krew zmienia w wodę, odwagę zaś w mgliste wspomnienie.
- Lekcje Caldrisa niczego nie klarują, wprost przeciwnie. Przyswajamy wiedzę z pięciu lat szkolenia w ciągu miesiąca. Wszystko mi się gmatwa. Wiesz, zanim tu dzisiaj przyszedłem, kupiłem pół melona. Kramarka zapytała, którego ma przekroić, tego po lewej czy po prawej. A ja odpowiedziałem: „Tego na bakburcie!”. Moje własne usta zdradziły mnie i sypnęły żeglarską terminologią.
– To trochę jak prywatny język szaleńca, prawda? – Jean wyjął binokle z kieszeni płaszcza i wsunął na nos, żeby odczytać słabo wytrawiony napis na butelce. Zwykłe anscalaińskie wino, nijaki trunek. – Poplątany jak kłąb sznurka. Powiedzmy, że masz linę na pokładzie. W Dzień Pokutny to tylko lina leżąca na pokładzie, po trzeciej po południu w Dniu Próżniaczym staje się grotbramblablasztagiem, a potem o północy Dnia Monarszego znowu staje się zwykłą liną, chyba że akurat pada.
– Chyba że akurat pada, bo w takim wypadku zrzucasz ubranie i tańczysz nago wokół bezanmasztu. O bogowie, tak. Przysięgam, Je... Jerome, że jeśli ktoś jeszcze powie mi coś w stylu „Brasuj, do cholery, klajdunkiem bakburtkliwer na motyla”, to złapię nóż i poderżnę gościowi gardło. Nawet jeśli to będzie Caldris. Koniec z terminologią żeglarską na dziś wieczór.
– Widzę, żeś już zalany w cztery bryty.
...jeśli kręcisz linę z wystrzępionych konopi, to nie wiń powroźnika, kiedy pęknie.
Nawet najbardziej doświadczony złodziej może się nauczyć czegoś nowego, jeśli będzie żył dostatecznie długo.
-O co są oskarżeni?(Drakasha)
-Od litanii ich zbrodni krew ścina się w dżem.-Delmastro rozwinęła pergamin i zaczęła czytać, podnosząc głos:-Uporczywe odmawianie przyjęcia uprzejmej gościny archonta Tal Verrar. Umyślna ucieczka z luksusowego lokum, zapewnionego przez tegoż archonta na Nawietrznej Skale. Krzdziesz statku, z zamiarem przystąpienia do piratów.
-Haniebne.
-Istotnie, Wysoki Sądzie. Kolejny zarzut jest odrobinę niejasny, muszę przyznać: niektórych oskarża się o bunt, innych zaś o niekompetencję.
-Jednych o jedno, drugich o drugie? Sąd nie będzie tolerował bałaganu. Proszę oskarżyć wszystkich o wszystko.
-Rozumiem. Mamy więc niekompetentnych buntowników i zbuntowanych partaczy.
-Świetnie, wręcz doskonale. Jak na prawdziwy sąd przystało. Z pewnością będą mnie w przyszłości cytować w książkach.