cytaty z książek autora "Stig Dagerman"
Przeklęty to świat, w którym unosząc stopę, człowiek zawsze kogoś kopnie, a stawiając ją, zawsze kogoś zdepcze.
Zmykamy, powiedział jeden kot do drugiego, teraz musimy chyba być w piekle, bo strasznie dużo tu ludzi.
Jeżeli upadanie jest sztuką, to niektórzy opanowali ją lepiej, inni gorzej. W Niemczech ci, którzy opanowali ją gorzej, twierdzą, że nie mają za co żyć i tylko świadomość, że tym bardziej nie mają za co umierać, trzyma ich przy życiu.
Nawet w państwach bardzo łagodnego przymusu nie da się uniknąć sytuacji, kiedy obywatelski obowiązek posłuszeństwa wobec państwa koliduje z obowiązkiem miłości lub szacunku dla drugiego człowieka (komornik, który wyrzuca na ulicę meble rodziny, oficer, który pozwala na śmierć podwładnego w walce wcale go niedotyczącej).
Dwie rzeczy napawają mnie przerażeniem: kat we mnie i topór nade mną.
Chętnie akceptujemy kłamstwa, jeśli tylko zostały sformułowane jak prawdy.
Na świecie jest tylko jeden człowiek, któremu możesz zaufać, tym człowiekiem jesteś Ty. (str. 154 ).
Nie ma nic piękniejszego niż te pierwsze minuty sam na sam z kimś, kto mógłby cię pokochać i kogo mogłoby się pokochać. Nie ma nic tak cichego, jak te minuty, nic tak wypełnionego cudownym oczekiwaniem. To dla tych kilku minut człowiek kocha, nie dla tych wielu, które przyjdą później. (str. 205 ).
Rzeczywistość nie istnieje, dopóki historyk nie umieści jej we właściwym kontekście, a wtedy jest już za późno, aby jej doświadczyć, oburzać się lub płakać. Rzeczywistość musi się zestarzeć, żeby stała się rzeczywista.
Jeśli się pragnie, by ktoś cię kochał, nie powinno się go prosić o sprawdzenie, czy „rzeczywiście” tak jest. Bo kiedy przychodzi co do czego, bardzo niewiele robimy „rzeczywiście”. Gdyby sprawdzić bardzo głęboko, zauważymy, że ciężarek nigdy nie sięga dna. Wtedy człowiek zaczyna się bać własnej głębi. Ale prawdziwie zaczyna się bać dopiero, gdy zrozumie, że inną nazwą głębi jest pustka.
... człowiek zaczyna się bać własnej głębi. Ale prawdziwie zaczyna się bać dopiero, gdy zrozumie, że inną nazwą głębi jest pustka. (str. 240 ).
Jeśli można uradować i uszczęśliwić człowieka, jedynie nie mówiąc mu o wszystkim, co się myśli i robi, nie widzę powodów, żeby tego zaprzestać. Zupełnie inną sprawą jest kłamstwo. (str. 213).
Zimowe słońce płonęło klarownym, dojrzałym płomieniem między sosnami, które wykręcone bielą powoli spalały się w jego zimnym żarze. Śnieg na stoku był jasnokrwisty. Czyżby wielka sikorka niebios wykrwawiła się nad światem? Czerwony blask niczym z ogniska wpadał przez okno. On siedział w środku tego ognia i czuł jakby poza sobą, że coś w nim powoli się żarzy, że z sekundy na sekundę ukrop się wzmaga. Jak długo jeszcze mógł nosić w sobie ogień, nie płonąc, nie burzac mielerza?