cytaty z książek autora "Jan Sowa"
Podbijając stepy Ukrainy, Polska podzieliła los innych imperiów, które – jak argumentował Paul Kennedy – upadają, ponieważ stają się zbyt wielkie. Już w II połowie XVII wieku fakt ten zaczął przebijać się do świadomości polskich publicystów, czego dowodem może być broszura Censura candidatorum (Ocena kandydatów) napisana przez podkanclerza koronnego Andrzeja Olszowskiego w związku z elekcją w 1669 roku. Uważa on, że zdobycie nowych terenów na Wschodzie przyniosło korzyści nie państwu polskiemu, ale wyłącznie kresowym magnatom. Ich chciwość i sposób traktowania miejscowej ludności doprowadziły do buntów i wojen, na których ucierpiała cała Rzeczpospolita. Tego rodzaju idee nie zyskały jednak powszechnego uznania w czasach, gdy mogły wywierać wpływ na politykę I Rzeczpospolitej. (s. 348).
(…) władza szlachty nad chłopami nie dotyczyła ich jako osób – czyli jednostek definiowanych w kategoriach prawno-społecznych i posiadających z tej racji pewne niezbywalne prawa – ale była sprawowana nad ich czysto biologiczną egzystencją, którą Giorgio Agamben określa greckim terminem zoē oznaczającym nagie, zwierzęce życie. Przyjmowała więc postać nie tylko tzw. poddaństwa gruntowego, nakładającego na chłopa obowiązki i ograniczenia związane z zajmowanym przez niego gruntem uprawnym, ale również osobistego oraz sądowego. Władza pana obejmowała decyzje dotyczące losu chłopskich dzieci (komu wolno pójść na naukę do miasta, a kto ma służyć we dworze), zawierania małżeństw (zgoda lub jej brak na małżeństwa zawierane poza domeną kontrolowaną przez pana, los wdów, które zmuszano do ponownego ożenku w celu utrzymania produktywności gospodarstw), a także dzierżawy lub sprzedaży chłopów oraz ich rodzin, co w praktyce zrównywało instytucję poddaństwa z niewolnictwem. (s.129).
Beauvois wymienia 25 procesów dotyczących pobicia lub zabicia chłopa przez pana albo – co częstsze – przez ekonoma. Przykładowe wyroki w tych sprawach to: za pobicie dwóch chłopów tak, że jeden z nich zmarł – „miesiąc aresztu i odbycie zadanej przez księdza pokuty”; za pobicie ciężarnej chłopki tak, że poroniła – dwa tygodnie aresztu; za pobicie i zabicie chłopki „miesiąc aresztu na własny koszt”; za śmiertelne pobicie chłopa przez ekonoma - „uznanie śmierci za naturalną”, zwrócenie uwagi, że „chłopi oskarżali go o wymierzanie kar bez przyczyny” oraz „zaapelowanie o większe umiarkowanie”, za śmierć służącej, która powiesiła się po wymierzonej jej przez panią karze – uznanie zajścia za „wyraz chorobliwej fantazji” służącej; za wychłostanie chłopki na śmierć – 24 tygodnie aresztu i „80 kopiejek na osierocone dzieci” itp. (s. 339).
Ponieważ w świecie człowieka prawda ma, jak przekonywał wiele razy Jacques Lacan, strukturę fikcji, z praktycznego punktu widzenia liczy się to, co ludzie myślą, że jest prawdziwe, a nie to, czego prawdziwość da się udowodnić w rzeczowej, logicznej analizie.
Neoliberalizm dobrze opisuje figura centaura: na górze (dla elit) ma on ludzką twarz i jest partnerem, z którym można się dogadać, na dole (dla biednych) prezentuje natomiast swoją zwierzęcą bezwzględność. Pozwala to również zrozumieć i opisać polską transformację ustrojową z początku lat dziewięćdziesątych ubiegłego stulecia, zaprojektowaną przez neoliberałów amerykańskich (Jeffrey Sachs i David Lipton), a przeprowadzoną przez polskich (Leszek Balcerowicz i Waldemar Kuczyński). Bez sensu jest pytanie, jakie miała ona skutki dla Polski, ponieważ jej konsekwencje były diametralnie odmienne dla różnych klas Polaków. Dla tych, którzy posiadali jakieś formy kapitału - zasoby materialne, wiedzę, kapitał społeczny - miała uśmiechniętą twarz człowieka, któremu wreszcie się udało, zaś dla gorzej usytuowanych była bezwzględną bestią. Problem z polską transformacją nie polegał na tym, jaka była jej cena - za duża, czy uczciwa - ale na tym, kto ją zapłacił. Czy też, mówiąc dokładnie, problem polega na tym, że cenę za transformację zapłacili nie ci, którzy na niej skorzystali.
Papież, nawołując Polaków i Polki, aby przestali się bać, zachował się jak roztropny król z "Małego Księcia" Saint-Exupéry'ego - zarządził zachód słońca, gdy dzień miał się już ku końcowi.
Rosjanie dokonywali konfiskat przede wszystkim majątków, których właściciele wspierali powstańców w 1830 lub 1863 roku, a tych nie było wcale wiele. Opodatkowali oczywiście dochody z folwarków i polska szlachta musiała pod przymusem oddawać carowi to, czego nie chciała z własnej woli dać polskiemu królowi, ale poza tym stosunki własności pozostały takie, jak za starej, dobrej Rzeczpospolitej. (s. 337).
Żyjąc we współczesnej Polsce, trudno oprzeć się wrażeniu, że coś jest z tym krajem nie tak.
Kapitał sam z siebie, pozbawiony presji i regulacji, działa przede wszystkim w interesie jego posiadaczy.
Liberalizm w polskim wydaniu pozostaje okaleczony i ogranicza się w zasadzie do liberalizmu gospodarczego, z którym skojarzony jest silny konserwatyzm społeczny.