cytaty z książki "Płacząca Zuzanna"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
(...) nie mogę znieść dotyku ludzkich spojrzeń. Czasami wręcz wyczuwam na sobie ich myśli, a to boli tak, jak gdyby dotykali mnie rozżarzonym żelazem.
Siedzę u siebie w pokoju i nie chcę wychodzić. Nie chce mi się nic robić. Nawet malować czy rzeźbić figurek w glinie, co zazwyczaj mnie uspokaja. Staram się siedzieć na krześle, a nie leżeć, bo kiedy się kładę, z początku czuję ulgę, ale potem mam wrażenie, że to już koniec i że już nigdy nie zdołam wyjść na zewnątrz. Ani otworzyć oczu. No więc siedzę.
(...) Kiedy zwykłe codzienne czynności wymagają nadludzkiego wysiłku, kładę się, zamykam oczy i czuję własne istnienie od środka, gdzie jest tak cicho i spokojnie, że sama myśl o pójściu do sklepu (...) albo o prysznicu wywołuje ucisk w klatce piersiowej, podobny do mdłości.
Są ludzie, którzy mnie zawstydzają. Okropnie. Ten wstyd nie pojawia się w związku z czymś skomplikowanym, jak zabranie głosu w rozmowie czy jakaś krępująca czynność - wyjście do ubikacji w trakcie spotkania albo jedzenie spaghetti. Nie. Chodzi o samo przebywanie w ich towarzystwie. I to nie dlatego, bym uważała ich za lepszych od siebie. Tak po prostu.
Są również ludzie, którzy budzą powszechne uwielbienie, nie dlatego, że się o to starają czy próbują być czarujący. Tacy po prostu są.
Są ludzie, którzy wzbudzają w tobie potrzebę. Jakąś potrzebę. Potrzebę kosmiczną, nieuchwytną. Otóż nasz Gość też taki jest.
Są również ludzie (choć ich liczba jest bliska zeru), którzy od razu świetnie się dogadują z moją mamą.
Tak. Oczywiście. I nasz Gość taki właśnie jest.
Parny wieczór przedostał się do domu, jakby był dodatkową osobą między nami, natrętnym gościem, który domaga się zainteresowania wykraczającego poza wszelkie zasady etykiety.
jakiś wewnętrzny impuls każe mi zawsze doszukiwać się ukrytego porządku świata, nawet za pomocą dziwacznych środków.
Życie jest okropne, powiedział Gość. Każde życie. Moje. Jego. Ale ludzie ciągną do światła. Ja nawet nie wiem, dokąd skierować wzrok, aby dostrzec to zasrane światło. Różnica między nami polega na tym, że on jest panem samego siebie. Jego problemy leżą poza nim. Gdy tylko zostaną rozwiązane, będzie mógł ruszyć dalej, jak gdyby nic się nie stało. Czy ja mogę rozwiązać siebie?
Nie to miałam na myśli, ale jak, na miłość boską, mogłam wytłumaczyć, o co mi chodzi. Mogłam jedynie liczyć na zrozumienie na jakimś wyższym, bardziej wysublimowanym poziomie. Jak przemożna i zwodnicza jest potrzeba bycia zrozumianym. Bardziej kusząca niż miłość, bardziej niż szczęście, niż sprężyste i wspaniałe ciało Gościa. A w końcu zawsze prowadzi do rozczarowania, pozostając niespełnioną tęsknotą, zupełnie jak w punkcie wyjścia, pomimo wszystkich komunikacyjnych akrobacji wykonanych po drodze. Wiedziałam o tym.
Więc dlaczego tak trudno pogodzić mi się z faktem, że nigdy nie zostanę zrozumiana?
Zawsze zdumiewa mnie to, że ból i bezsilność, jakie może wywołać drugi człowiek, nie sprawiają, że się go nienawidzi. Albo zapomina.