cytaty z książek autora "Irit Amiel"
Kiedyś, wiosną, przyjdą do ciebie na kawę, może w Dzień Zagłady po południu wszystkie moje ciotki wujkowie babcie dziadkowie siostry bracia kuzynki kuzyni i moi rodzice a twoi pradziadkowie też. Wszyscy ci z Dachau z Bełżca z Bergen-Belsen z Ponar z Auschwitz i z Treblinki też. (...) Nie będą utyskiwali, płakali ani broń Boże opowiadali okropności, od których cierpnie skóra, tylko przyjrzą ci się uważnie, jakby dziwili się i mówili:
-No, więc jednak można było po tym żyć...
Partyzanci prowadzą grupę niemieckich jeńców wojennych. Niemcy wyglądają jak Żydzi w getcie. Wystraszeni, brudni, zarośnięci. Po raz pierwszy w życiu pytasz się w duchu: "To jak? Niemcy to też ludzie?".
Na szosie pan Andrzej każe Niemcom zzuć buty. Rzucasz się w ich kierunku i wołasz:
- Panie Andrzeju, panie Andrzeju! Niech pan tego nie robi, nie można chodzić boso po śniegu!
Nie opowiadasz mu oczywiście, że w małym getcie w Częstochowie chodzisz po śniegu z nogami owiniętymi w gazety i zapamiętujesz sobie na całe życie, że po kilku minutach śnieg pali stopy jak wrzątek. Pan Andrzej patrzy na ciebie, jakbyś się urwała z choinki(...).
Na twoje usprawiedliwienie mogę dziś tylko powiedzieć, że masz wtedy zaledwie czternaście lat i nie wiesz jeszcze co Niemcy zrobili mamusi i tatusiowi, i wszystkim innym, i pewna jesteś, że oni niedługo wrócą(...).
Od tamtej chwili mija blisko siedemdziesiąt lat, ale zawsze, stąpając po rozżarzonym, palącym stopy nadbrzeżnym piasku, nie możesz uciec przed bosymi stopami twojego ojca w niegaszonym wapnie, wysypanym zgodnie z niemiecką higieną w bydlęcym wagonie pędzącym do Treblinki. (s. 114-115).