cytaty z książki "Wybrana o zmroku"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Kto to powiedział, że jeśli drzwi są zamknięte, to spróbuj oknem. Jeśli okno jest zamknięte, to cóż – wybij je. A jak nie będzie się dało go wybić, to poszukaj cholernego młota i zrób nowe.
- Może powinniśmy wprowadzić tutaj zasadę: mężczyzna, który zapłodni dziewczynę, powinien być wysterylizowany.
- Starczy tego! - prychnęła Holiday.
- Właściwie to nie jest taki głupi pomysł! - warknął wampir.
(...) Kiedy wampir spojrzał na Holiday, dodała: - Kylie nie kupiła ich dla Mirandy, tylko dla mnie.
Kylie znów oparła się o siedzenie, z przyjemnością obserwując zszokowane spojrzenie wampira.
- Umówić cię do jakiegoś dobrego lekarza na operację obcięcia tego i owego? - wycedziła.
- Chcecie się na coś pogapić? - wrzasnął. - No to macie!
Odwrócił się, zgiął się wpół i ściągnął spodnie, pokazując pięćdziesięciu parom oczu swój zadek.
- Perry! - pisnęła Holiday, ale w jej głosie słychać było rozbawienie.
- Czemu moje serce nie mogło wybrać jego? Życie byłby o tyle prostsze.
- Bo serca są wrednymi, podstępnymi bydlakami, stworzonymi, by sprawiać nam ból. Chcą, czego chcą, i nie obchodzi ich, co sądzi o tym właściciel serca.
- Większość świata nadnaturalnego nawet nie wie, że istnieje mój gatunek.(...)
- To może pora to zmienić? (...)
- Co takiego?
- Wyjść z szafy. No wiesz, jak... geje i lesbijki. I potrzebujesz jakiegoś sloganu, może: "Jestem jaszczurką i jak się nie podoba, to rozjadę cię furką"(...).
Dotknęła pierścionka na łańcuszku i spojrzała na Lucasa, który się do niej uśmiechał. Bezgłośne powiedział jej "kocham cię".
Odpowiedziała tym samym i nie mogła powstrzymać myśli, że ten dzień może być najlepszym dniem jej życia.
- Trudno zmienić przekonania, które wynikają z uzasadnionych lęków.
To zabawne, że ktoś może być dla kogoś bardzo ważny, a potem... A potem przez dłuższy czas nawet się o nim nie myśli.
- Napisał: Jestem w kwiaciarni, próbuję ustalić, który kwiat mówi, że jestem idiotą i proszę, przebacz mi. - Westchnęła. - Jest idiotą! - Czknęła.
- Ale twoim idiotom! - odezwał się Burnett od progu.
Jesteś częścią jego zadania, a on twojego. (…) Ty jesteś powodem, dla którego on spełni swoje życiowe powołanie, a on uratuje się, kiedy będziesz spełniać swoje.
Miecz przez cały dzień lśnił, chociaż nawet go nie dotknęła. Zupełnie jakby próbował coś jej powiedzieć. Niestety, Kylie nie znała mieczowego.
A naprawdę próbowała. Po kolacji nawet usiadła i z nim porozmawiała.
- Panny młode zawsze się denerwują - odparła Holiday.
- Ale czym? Przecież i tak znasz wszystkie moje złe strony, tak samo jak ja twoje.
Holiday spojrzała na niego dziwnie.
- Mam jakieś złe strony?
- Ściągasz ze mnie kołdrę.
Spojrzała na ścianę lasu i szepnęła:
- Nie jesteśmy tu sami.
- Nie obchodzi mnie, kto to usłyszy. Kocham cię! - tym razem zakrzyknął głośniej.
- Nic się nie zmieniło.
- Wszystko się zmieniło. - odparł.
- Oddałeś jej duszę.
Chłopak potrząsnął głową.
- Nie, mylisz się. Nie oddałem jej duszy. Skłamałem. Nie mogłem oddać jej duszy, bo moja dusza została już oddana. Zabrałaś ją, kiedy miałem siedem lat. - Głos mu zadrżał. - A jeśli cokolwiek z niej zostało u mnie, to zabrałaś resztę, gdy po raz pierwszy weszłaś do Wodospadów Cienia. W kulturze wilkołaków wierzy się, że jest tylko jedna bratnia dusza. A moją bratnią duszą jesteś ty, Kylie Galen. Wiedziałem to już wtedy i nic tego nie zmieniło.
-To nie ma sensu.
-Wiem-stwierdziła Kylie-I ostatnio mam wrażenie, że to motyw przewodni mojego życia. Nic nie ma sensu.
- Ani trochę nie boję się ślubu z tobą. To najlepsze, co mogło mi się przydarzyć. Będę pierwszy w kościele.
Kylie aż spuchła z dumy na te słowa.
Usłyszała, jak Holiday lekko wzdycha.
- Właśnie w takich chwilach rozumiem, czemu godzę się na to, że masz tak zimne stopy.
- Nie wiedziałaś, że można sobie taką zrobić odkurzaczem? Zrobiłam tak sobie pierwszą malinkę w szóstej klasie i opowiadałam wszystkim, że to pewien ósmoklasista.
Kylie przewróciła oczami.
- Nie wierzę, że całowałaś się z odkurzaczem.
- No. I był lepszy niż mój pierwszy chłopak. On był kompletnie nieuzdolniony malinkowo.
- Co ty tu robisz? - warknęła Kylie, wiedząc, że okazywanie strachu przed wilkołakiem może mieć fatalne skutki.
- To chyba oczywiste? Jestem ciekawa.
- Moich zwyczajów kibelkowych? - prychnęła Kylie.
Dziewczyna zachichotała.
- Ciebie.
- Obiecajcie mi coś - powiedziała.
- Co takiego? - zapytały chórem.
- Że kiedy skończymy szkołę, nie stracimy ze sobą kontaktu. Powinnyśmy iść na ten sam uniwersytet. I mówię serio. Holiday mówiła coś o formularzach na studia. Powinnyśmy wysłać je na te same uniwersytety. I możemy nawet wynająć wspólne mieszkanie.
- I zostać lesbijkami, i żyć w trójkącie - dodała Della i zachichotała.
- Przykro mi - prychnęła wesoło Miranda. - Widziałam cię już nago i nie zrobiło to na mnie wrażenia.
- To przez te małe cycki, co? - Della uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Poddaję się.
- Rany, to rzadkość! - Uśmiechnęła się.
- Korzystaj - odparł.
- Jeśli coś wygląda jak malinka i pachnie jak malinka, to to jest malinka - stwierdziła Miranda.
- Malinki nie pachną - warknęła Della.
- Chcesz, żebym coś z tym zrobiła? - zapytała Della.
- Nie - odparła Kylie.
- Chcesz, żebym znów pokazał wszystkim zadek? - zapytał Perry.
- Nie - odparła Kylie i na wszelki wypadek odsunęła się kilka kroków od swoich przyjaciół, by nikt nie czuł potrzeby rozpoczynania bójki albo ściągania spodni.
- Myślałam, że zaczekamy z seksem - wymamrotała.
Kylie uśmiechnęła się szerzej.
- To chyba rozsądne. Nie jestem pewna, czy w tej chwili nasz związek by to zniósł.
Miradna poderwała się z łóżka, wciąż ściskając misia.
- Poza tym - dodała Kylie - podejrzewam, że mogło już coś zajść między tobą a misiem.
- Niebieskie jaja? - zapytała Kylie
Della przewróciła oczami.
- Nie wiesz co to jest?
- Nie, a powinnam?
Della uśmiechnęła się szeroko.
- Powinnaś wiedzieć przynajmniej tyle, że jeśli chłopak powie ci kiedyś, że może od tego umrzeć, to kłamie. I wierz mi, niektórzy tego próbują, by namówić dziewczynę na bzykanko. Jeden, jeszcze przed Lee, próbował mnie na to nabrać. Powiedziałam mu, że pójdę na jego pogrzeb i więcej się z nim nie umawiałam.
- Chcesz, żeby Perry jeszcze raz pokazał im tyłek?
Kylie odsunęła się, zachichotała i otarła łzy.
- Chyba nie zniosą tego widoku dwa razy.
Miranda się roześmiała.
- Żartujesz? On ma piękną pupę.
- Mam tam przyjaciół - odparła.
- Martwych przyjaciół - stwierdził niezadowolony.
- Nie czas na grymasy.
- Naprawdę nienawidzisz mnie tak bardzo, że nie możesz nawet na mnie spojrzeć?
- A Miranda? - zapytała.
- Samotna - odparł. - Nie ma obu jej współlokatorek i czuje się dość opuszczona. Na pewno ona i wielu innych ucieszy się, gdy się dowiedzą, że wracasz.
- Jasne. Jak nie ma nikogo, komu by się zmieniał wzór, to na pewno im się nudzi.