cytaty z książek autora "Alex Dahl"
Ludzie zawsze się zmieniają, kiedy pada na nich światło. Rzadko okazują się pięknymi, doskonałymi hologramami, które widziało się w nich za pierwszym razem. Kruszą się lub zniekształcają, bo nic w życiu nie jest tak czyste, by oparło się dokładnemu zbadaniu - dotyczy to ludzi, miejsc i przedmiotów.
Jako jej terapeutka, znasz jej najmroczniejsze sekrety.
Ale dlaczego ona zna twoje?
Pisanie powieści to jak konstruowanie ciała z kawałków mięsa, do którego w magiczny sposób zostaje tchnięte życie. Kolejne motywy przenikają jego wewnętrzną strukturę, jak krew krążąca w żyłach.
Wkrótce drzwi do naszej sypialni otworzą się z hukiem, a do środka wpadnie piękny mały chłopiec ze swoim psem, śmiejąc się i zwiastując początek nowego dnia.
Po naprawdę długim czasie Claudio przywołuje Adriana, popędza go, a ja sięgam po mojego synka i całuję jego policzki, mocno, a potem on znika, dźwięk jego kroków oddala się korytarzem i jest to najokrutniejszy dźwięk, jaki w życiu słyszałam.
Idzie przez halę przylotów jak oszołomiona, odtwarzając w myślach obrazy z ostatnich kilku dni spędzonych we Włoszech. Jest tak pochłonięta, że nie zdaje sobie sprawy, na co albo na kogo patrzy, nawet gdy musi zrobić krok w bok, by uniknąć zderzenia.
Mówi, że nikt nigdy nie przychodzi do domu i że jeśli Mama ma przyjaciół, to on ich nie zna. Szybko dodaje, że to w porządku, że nie potrzebują innych ludzi, bo najszczęśliwsi są tylko we dwoje. A Mama jest najlepszą Mamą na świecie.
Nie śpię przez większość nocy, tylko trzęsę się z zimna i wymiotuję. Ręce wciąż mam związane, mniej więcej co pół godziny wstaję i spaceruję po pomieszczeniu, żeby się ogrzać i poprawić krążenie krwi.
Anastazja patrzy na swoją dłoń na klamce, gdy samochód zwalnia, aż w końcu staje. Ma wrażenie, jakby nie należała do niej, jakby już nie była sobą, lecz kimś obcym dla tej czekającej na zewnątrz kobiety.
Adrian cały dzień ogląda telewizję, włoskie kreskówki i programy kulinarne, a także film dokumentalny z pokazów lotniczych. Niespecjalnie przejmuje się tym, że nie rozumie ani słowa z tego, co mówią; nauczył się nie polegać na słowach.
Wierzymy w to, co się nam powie, uznajemy słowa innych za prawdę niezliczoną liczbę razy dziennie. Ale czy na pewno powinniśmy tak postępować?
W umysłach nas wszystkich ginie tak wiele spraw. Nie oznacza to, że nie miały one miejsca.
W życiu jest wiele problemów, które zaczynamy rozumieć dopiero wtedy, kiedy sami ich doświadczymy.
Tak się dzieje cały czas. Złe rzeczy dzieją się do tym ludziom. Dobre rzeczy dzieją się ludziom złym.
Te dwa pojęcia zawsze wydawały się ze sobą połączone, bo nienawidzić można tylko to, co się kocha i za czym się tęskni.
Bo czasami to właśnie jedna chwila potrafi dokonać wstrząsającej zmiany.
Stoi wśród drzew na obrzeżach boiska szkolnego. Za chwilę rozlegnie się dźwięk dzwonka, a dzieci pobiegną do oświetlonego budynku. Dobrze zna te drzewa, dzięki dotykowi z łatwością rozróżnia pnie. Najbardziej lubi trzy wysokie sosny, które wyznaczają granice terenu szkolnego; wśród ich nisko rosnących i gęstych gałęzi znajduje się przyjemna i cicha przestrzeń.
Jeden z chłopców, Steffen, regularnie rzuca kulkami z papieru w tył głowy Adriana, ale on nie reaguje, nigdy się nie odwraca. Mama powtarza, że tacy dręczyciele to w rzeczywistości słabi ludzie, którzy próbują podebrać siłę lepszym i silniejszym, ale nie do końca jej wierzy - to brzmi trochę jak coś, co dorośli mówią, żeby dzieci czuły się lepiej.
Spojrzenie komuś w oczy jest dla niego bardzo trudne, czasami nawet niemożliwe. Proces nawiązywania takiego kontaktu to po prostu za dużo. Czuje wtedy pieczenia.
Dla niego słowa są niczym diamenty. Trudno mu je znaleźć i uważa, że nie powinno się nimi rzucać na prawo i lewo.
Po wypiciu kawy stoi dalej przy oknie i spogląda na pogrążone we śnie miasto. Minęły dwa miesiące, ale wszystko wciąż wydaje się tutaj dziwne. Język, budynki, ludzie, tak jakby byli zatopieni w pięknie, ale w ogóle tego nie dostrzegali.
Idzie wtedy wzdłuż urwiska i patrzy na port w dole. Nieraz sobie wyobrażał, że traci równowagę i spada z klifu, a jego połamane ciało leży w zatoczce, gdzie Marie właśnie zatrzymała samochód. Niemal siebie tak widzi, przed maską samochodu, martwego.
Jest późne popołudnie. Po całym dniu castingów bolą ją kończyny i stawy, ale teraz nadszedł ten szczególny moment, najważniejsza prezentacja. Wchodzi do pomieszczenia, które właśnie opuszcza inna dziewczyna. Ona także jest wysoka, szczupła, powalająco piękna.
Wkłada buty i kurtkę. Wybiega na zewnątrz, nawet nie zamykając drzwi. Pozostawia je otwarte niczym rozdziawione usta.
Samolot ląduje tak płynnie, że Adrian nie ma pewności, czy naprawdę wylądował. Czeka, aż poczuje zmianę w pracy silnika, a maszyna zwolni.
Połączenie zostaje przerwane, a Selma jest tak zszokowana, że telefon wysuwa jej się z ręki i ląduje na kolanach, a stamtąd spada z głośnym stuknięciem na podłogę.
- Cześć, mamo - rzucam.
- Och Kristino, wyglądasz tak ...
- Strasznie?
- Nie, oczywiście, że nie. Zmęczona i zmoczona. Nigdy strasznie, moja piękna i niemądra dziewczynko.