cytaty z książki "Mężczyzna, który zapomniał o swojej żonie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ale Madeleine i ja nie wróciliśmy do siebie jedynie dla dobra dzieci. Maddy powiedziała mi, że zdała sobie sprawę, że jestem światłem jej życia. Przez moment byłem zaskoczony jej romantycznością, dopóki nie dodała: W porządku, może światło teraz trochę mruga, korki ciągle wysiadają, a żarówki nie wystarczają na dłużej niż pięć minut, ale szczerze mówiąc nie chce mi się teraz kupować kolejnej cholernej lampy. Jestem pewien, że chciała powiedzieć, że związki ewoluują, małżeństwa mają swoje przypływy i odpływy i trzeba nad nimi po prosto pracować, dostosowywać swoje nadzieje i oczekiwania, ale nigdy nie zakładać, że obecność drugiej osoby jest oczywista.
W dzisiejszych czasach, kiedy tylko pojawia się problem, wyrzucamy stare i sprawiamy sobie nowe: parasole, komputery, małżonków – wszystko jest traktowane jako jednorazowe.
[...] Sekret leży w tym, by znaleźć to, co cię uszczęśliwia. A potem co wieczór wypijać tego kilka kieliszków.
Gdy ma się koło dwudziestki, jest się optymistycznie nastawionym do tego, co ma się zamiar osiągnąć… Gdy ma się koło trzydziestki, jest się tak znerwicowanym z powodu dzieci… przeprowadzek i pracy… że nie ma nawet chwili, żeby spojrzeć, dokąd się zmierza.
Dopiero koło czterdziestki jest czas, by wreszcie złapać oddech… i zastanowić się, w jakim jest się punkcie i co się osiągnęło. I wtedy zdajemy sobie sprawę, że jest to dalekie od tego, na co liczyliśmy… Czterdziestka to Dekada Rozczarowań.
To była zwyczajna scena: rodzina siedząca w kawiarni, w londyńskim parku, dzieci zjadające czekoladową piankę z kawy rodziców lub dzielące się nawzajem swoimi lodami (...) Jakże błogo nieświadoma cenności tej chwili była owa rodzina; jakże kruche i ulotne jest ludzkie szczęście. To może okazać się najlepszy moment, tutaj i teraz. Za wiele lat mogę spojrzeć wstecz i zdać sobie sprawę, że to był najszczęśliwszy czas, jaki dane mi było przeżyć.
Towarzystwo, wzajemne przyciąganie i regularne kłótnie - to sprawia, że małżeństwo jest udane.
Teraz miałem czas, by sformułować dobrze przemyślaną odpowiedź. Mogłem przeanalizować pytanie, zastanowić się nad najlepszą reakcją, a potem powalić ją idealnie sformułowaną ripostą.
– Nie wiem – odparłem.
W dzisiejszych czasach, kiedy tylko pojawia się problem, wyrzucamy stare i sprawiamy sobie nowe: parasole, komputery, małżonków - wszystko jest traktowane jako jednorazowe. Musiały jednak istnieć czasy, kiedy pary naprawdę szanowały swoje parasole, kiedy rozerwanie lub rozdarcie było łatane i naprawiane.
Poza sceną wszystko może być tak chaotyczne i poplątane, jak chcesz, dopóki odpowiednie wtyczki znajdują się w odpowiednich gniazdkach. [s.104].
Po dwudziestu latach małżeństwa patrzymy sobie w oczy jedynie po to, żeby sprawdzić, czy partner wygląda na winnego.
W skomplikowanej równowadze sił męskiej psychiki zdarzają się momenty, kiedy zbiorowa ocena umysłu, serca i duszy zostaje obalona przez penis.
W każdy wtorkowy wieczór Vaughan gra w halową piłkę nożną z pięcioosobowymi drużynami z gracją i umiejętnościami wkurzonego strusia.
Nagle zdecydowałem, że powinienem to zrobić jak należy, i przy ławce, na smaganym wiatrem cyplu, w naszym ulubionym miejscu wziąłem ją za rękę i uklęknąłem na kolano.
– Madeleine Vaughan, czy uczynisz mi ten niezwykły zaszczyt i zostaniesz moją byłą żoną? Proszę cię, nie, błagam cię: rozwiedziesz się ze mną?
Owca przyglądała się nam, jakby znalazła równych sobie umysłowo.
– Będę zaszczycona!
Wyniki wyszukiwania zdjęć z Google ujawniły, że na świecie była więcej niż jedna „Madeleine Vaughan”. Teraz widzę, dlaczego nasze małżeństwo nie wypaliło: albo miała dziewięć lat, albo była szczeniakiem labradoodle, albo bardzo opaloną aktorką porno.
Myślę, że sekret leży w tym, by znaleźć to, co cię uszczęśliwia. A potem co wieczór wypijać tego kilka kieliszków.