cytaty z książek autora " Malcolm XD"
Całe życie kurwa byłem przygotowywany na nadejście tego momentu. Jadę mu od razu z grubej rury, wszystkimi nieszczęściami dziejowymi, które spadły na Polskę. Po pierwsze, że kolonializm kulturowy na przykładzie tych dzieci z Wrześni, co protestowały przeciwko germanizacji. Po drugie niewolnictwo na Sybirze albo na robotach przymusowych u bauera, gdzie się jechało z łapanek ulicznych. Po trzecie fizyczna eksterminacja elit na przykładzie profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego i Katynia. Po czwarte kurwa segregacja rasowa, jak w czasie wojny na przodzie tramwaju i w parkach było NUR FÜR DEUTSCHE, czyli że tylko Niemcom wolno, to jak w USA w latach 60., jak też czarni nie mogli sobie jeździć autobusem, jak chcieli, i mieli osobne kible. No i nie zapominajmy o Auschwitz i pozostałych niemieckich nazistowskich obozach koncentracyjnych w okupowanej Polsce, gdzie mordowano i Żydów, i Polaków, i nawet Cyganów, o czym niestety mało kto pamięta. Taką tyradę pocisnąłem, że obie Szwedki się centralnie popłakały.
Jak widać, zasady imiennictwa były dosyć proste, bo zwyczajnie nazywało się dziecko tak, jak się chciało, żeby ono miało w życiu. Jak na przykład chciałeś, żeby syn miał szczęście, to go nazywałeś LUCKY i sprawa załatwiona. Nie wiem natomiast, co robi się w sytuacji, jak taki Lucky czeka zimą na przystanku tramwajowym, poślizgnie się, noga mu wleci na tory i jakiś tramwaj mu po niej przejedzie i utnie, co jest jednak przypadkiem wbrew jego imieniu nieszczęśliwym, więc w takich okolicznościach imię trzeba zmienić na przykład na RICH i trzymac kciuki, że tym razem się uda.
Dlatego też LOKAL USŁUGOWY PRAWIE 200 METRÓW W ŚWIETNEJ LOKALIZACJI NA URSYNOWIE, który pod takim właśnie opisem funkcjonował w opowieściach Prezesa, w rzeczywistości był warty ułamek tego, co sądził jego rozmówca. Takich interesów Prezes z Korytką mieli całkiem sporo i nie przynosiły im one żadnego zysku, tylko same problemy. Działało to trochę jak gra w totolotka, czyli że dawało im przynajmniej bezcenną nadzieję, że kiedyś te wszystkie sprawy formalne jakoś magicznie się załatwią i wtedy będą mieli fortunę. Część z tych ich interesów oparta była na starym i sprawdzonym modelu biznesowym, czyli KRADNIEMY, DOPÓKI NIKT SIĘ NIE OGARNIE.
Druga połowa mieszkania zajebana ''Wędkarzem Polskim'', ''Światem Wędkarza'', ''Super Karpiem'' xD itp. Co tydzień ojciec robi objazd po wszystkich kioskach w mieście, żeby skompletować wszystkie wędkarskie tygodniki.
[...] y tak zwana polityka multikulturowości, w skrócie MULTIKULTI, odniosła sukces, czy też poniosła porażkę. W tym kontekście i na podstawie moich doświadczeń na tej dzielnicy uważam, że sukces. Aczkolwiek muszę zaznaczyć, że moje oczekiwania wobec tej polityki ograniczały się do tego, żeby nie dostać kosy na ulicy, więc jak ktoś ma jakieś wyższe aspiracje, to musi rozsądzić we własnym sercu.
Na parkingu wszystkie chłopaki bardzo mądre, na wszystkim się znają, ale co Ci teraz mówię, to im nie opowiadaj, bo tego to by mogli nie zrozumieć.
Niestety, zawsze miałem tak, że jak pomyślałem sobie coś takiego, to życie za chwilę starało przywrócić się do ustawień fabrycznych, czyli stanu chujowego.
Z ciepłych krajów oczywiście pochodzą też choćby Rumuni, tylko tam był komunizm, więc nie ma zbyt silnej tradycji siedzenia i gadania, bo zawsze ktoś mógł cię podsłuchać i podpierdolić na Securitate, czyli ich odpowiednik Służby Bezpieczeństwa, a wtedy pozostaje już tylko samo siedzenie.
U nas natomiast jak się pracuje na rogu Postępu i Domaniewskiej, to człowiek wie, że osiągnął już wszystko, co w Polsce można osiągnąć, co być może na początku daje poczucie sukcesu życiowego, ale w dłuższej perspektywie może być demotywujące i ogólnie przygnębiające życiowo.
Roman tylko co jakiś czas dorzucał jakieś swoje przemyślenia,, po których zawsze następowało 30 sekund ciszy, bo każdy starał się zrozumieć, o co mu chodziło. Spowodowane było to tym, że tworzone przez niego zdania składały się właściwie z samych przekleństw, tylko odmienionych przez różne czasy i przypadki. Polski jest w tym obszarze językiem rozbudowanym, więc podejrzewam, że lingwiści angielscy mieliby spore kłopoty, żeby po swojemu oddać zdanie I KURWA MNIE TA KURWA JEBANA WZIĘŁA KURWA I WKURWIŁA, bo w przekładzie dosłownym to wyszłaby wypowiedź z prawie samym FUCKING FUCK.
Jak by u nas w Polsce wszystkie czarne typki zebrały się w nocy na jednym skrzyżowaniu, to pewnie jeszcze z czterech by brakowało, żeby ich było razem dziesięciu.
(...) na Hackney od naszego wyjazdu dużo się pozmieniało i w 2012 prawie całą dzielnicę przebudowali przez olimpiadę, która wtedy była w Londynie. Doszło do tak zwanego procesu gentryfi kacji, czyli że wyrzucają biednych, a przyprowadzają hipsterów, którzy wszędzie jeżdżą na rowerach – dlatego też jedną z pierwszych oznak gentryfi kacji jest zazwyczaj budowa ścieżek rowerowych, żeby hipsterzy mieli jak dotrzeć do gentryfikowanego miejsca. Drugą oznaką jest natomiast, że przycichają wszystkie osiedlowe akcje, bo nie ma już komu ich kręcić, bo przecież nie hipsterom.
Pewnego dnia przyszedł do mnie [Stomil] i powiedział, że słyszał w telewizji, że w Wielkiej Brytanii pomocnik glazurnika zarabia miesięcznie 2000 funtów, czyli ponad 10 000 złotych. Ja na to powiedziałem, że co ty pierdolisz, a on na to powiedział, że NO. (...) Nie wiem do końca, jak to się stało, ale rozmowa potoczyła się jakoś tak, że pół godziny później już było właściwie postanowione, że ze Stomilem jadę do UK.