cytaty z książek autora "Charles Baudelaire"
A w duszy mej pogrzeby bez orkiestr się wloką, w martwej ciszy - nadziei tylko słychać jęk..
Życie to szpital, w ktorym wszystkich chorych trawi pragnienie zmiany łóżka. Ten chciałby cierpieć koło pieca, a tamten ufa, że wyzdrowieje przy oknie. Zdaje mi się, że tam, gdzie mnie nie ma, byłbym zawsze szczęśliwszy i sprawa przeprowadzki jest przedmiotem ciągłych dyskusji z moją duszą. ... I wreszcie moja dusza wybucha i krzyczy, jakże rozsądnie: "Gdziekolwiek, gdziekolwiek, byle poza ten świat!
Zawsze doznawałem dwóch sprzecznych uczuć – strachu przed życiem i zachwytu nad życiem.
Nie wiedzieć nic, niczego nie nauczać, nie chcieć niczego, nie czuć nic - spać i ciągle spać: to dzisiaj moja chęć jedyna. Nikczemne to, obmierzłe, ale uczciwe życzenie...
(...) A Ty, o Boże, Panie mój, spraw w swojej łasce, abym złożył parę pięknych rymów, co pozwoliłoby mi uwierzyć, że nie jestem ostatnim z ludzi, że nie jestem gorszy od tych, którymi gardzę!
Marzenia! zawsze marzenia! A im bardziej ambitna i delikatna dusza, tym dalej marzenia unoszą ją od rzeczywistości. Każdy człowiek ma w sobie porcję przyrodzonego opium, wciąż wydzielaną i wciąż się odnawiającą; a ile można - od narodzin do śmierci - naliczyć godzin wypełnionych realną przyjemnością, działaniem zdecydowanym i skutecznym? Czy kiedykolwiek będziemy tam żyli, czy kiedykolwiek zamieszkamy w tym obrazie, który wymalowała moja fantazja, obrazie podobnym tobie?
W miłości najbardziej przeszkadza mi to, że jest zbrodnią, której się nie da popełnić bez wspólnika.
Jestem bo raną i bułatem!/Jestem kańczugiem oraz skórą!/Jestem członkami i torturą,/Jestem skazańcem oraz katem!
Są w życiu chwile, kiedy czas i przestrzeń stają się głębsze, a poczucie istnienia ogromnie się nasila.
Poeta jest podobny księciu na obłoku / Który brata się z burzą, a szydzi z łucznika; / Lecz spędzony na ziemię i szczuty co kroku / Wiecznie się o swe skrzydła olbrzymie potyka.
Jest godzina pijaństwa! Żeby nie być znękanymi niewolnikami Czasu, upijajcie się bez przerwy!
Winem, poezją albo cnotą, wedle upodobania.
-Moja dusza cmentarzem, gdzie, zakonnik lichy,
Całą wieczność już błądzę śród samotnej pychy.
Uczucie samotności, od dzieciństwa. Nawet w rodzinie - a zwłaszcza wśród kolegów - uczucie, że moim przeznaczeniem jest wieczna samotność.
Jednocześnie wielki głód życia i rozkoszy.
Dlaczego widok morza jest nam tak nieskończenie i wiecznie miły? Bo morze ukonkretnia jednocześnie idee ogromu i ruchu. Sześć lub siedem mil to dla człowieka zasięg nieskończoności. Nieokreśloność w miniaturze. Cóż stąd, skoro tyle wystarczy, by uzmysłowić pojęcie prawdziwej nieskończoności. Dwanaście lub czternaście mil wzdłuż średnicy, dwanaście lub czternaście mil wody w ruchu starcza, by dać najdoskonalsze wyobrażenie piękna dostępne człowiekowi w jego chwilowym miejscu zamieszkania.
Niezadowolony z innych, niezadowolony z siebie, chciałbym w ciszy i samotności nocy odkupić swoje winy i odzyskać choć odrobinę dumy. Dusze tych, których kochałem, dusze tych, których opiewałem, dodajcie mi sił, bądźcie mi podporą, odsuńcie ode mnie kłamstwo i znieprawiające miazmaty świata, a Ty, o Boże, Panie mój, spraw w swojej łasce, abym złożył parę pięknych rymów, co pozwoliłoby mi uwierzyć, że nie jestem ostatnim z ludzi, że nie jestem gorszy od tych, którymi gardzę!
W pewnych, prawie nadnaturalnych stanach duszy cała głębia życia objawia się w najzwyklejszym choćby widoku, który nagle przyciągnie oczy. Staje się on tej głębi symbolem.
Ja jestem zbrodnią - oraz karą,
Jestem i raną - i kindżałem,
I kołem - i łamanym ciałem,
Jestem i katem, i ofiarą!
Lecz silniejszą truciznę kryją twe powieki
W ócz zielonych orbicie:
Tam, drżąc, swej duszy widzę opaczne odbicie
- I śnię, że w nich, na wieki
Zatopiwszy się, zgaszę pragnienie i życie.
Nieważne, czy cię począł Bóg czy bies w otchłani,
Czy lśnią welurem oczu wstydy czy bezwstydy,
Jeśli ujmiesz, jedyna królowo i pani,
Choć trochę nędzy życiu, a światu ohydy.
Te skarby, te meble, ten zbytek, ten ład, te zapachy, te nieziemskie kwiaty to ty. Te szerokie rzeki i spokojne kanały to także ty, a niesione przez nie ogromne, ładowne bogactwem żaglowce, nad którymi płynie monotonny śpiew załogi – to moje myśli, co śpią albo kołyszą się na twojej piersi. Odbijając głębię nieboskłonu w przeźroczu twej duszy prowadzisz je powoli ku morzu, którego imię Nieskończoność; a kiedy udręczone przez fale i ciężkie dobrami Wschodu wracają do rodzinnego portu – to także moje myśli, co wzbogacone wracają z Nieskończoności ku tobie.
Kpię sobie z testamentów, gardzę grobowcami;
Miast pokornie świat błagać o jedną łzę małą,
Żywy - wolałbym raczej zmówić się z krukami,
By zleciały się szarpać me plugawe ciało.
To diabeł nas pociąga, dzierżąc nici końce,
Że w rzeczach wstrętnych dziwne widzimy uroki.
Geniusz to dzieciństwo odnalezione świadomie, dzieciństwo obdarzone teraz, by mogło się wypowiedzieć, dojrzałością ciała i umysłu, zdolną do analizy, pozwalającą uporządkować sumę materiałów zgromadzonych bezwiednie.
Są tacy gruboskórnicy, którymi pogardza się bez przyjemności.
Krnąbrne są nasze grzechy, podła nasza skrucha,
Za którą sobie płacić każemy sowicie,
I znów wesoło w błoto kierujemy życie,
Ufni, że łzy nikczemne zmyją plamy z ducha.