cytaty z książek autora "Hanna Samson"
Czy ja naprawdę potrzebuję męża, żeby być nieszczęśliwą? Sama mogę to sobie zapewnić.
Kochaj mnie więcej albo kochaj mnie mniej. Byle nie tak. Tak jak jest teraz, jest nie do zniesienia.
Podzielone zmartwienie jest połową zmartwienia, podzielone szczęście jest podwójnym szczęściem
Od spełnionych marzeń gorsze bywają tylko nocne koszmary i gwałtowne przebudzenia.
Gdy mężczyzna jest nieszczęśliwy, kobiety ścigają się, która pierwsza go pocieszy. Gdy kobieta jest nieszczęśliwa, wszyscy uciekają.
Dostosowujemy się do swoich mężów, żyjemy w ich cieniu, udajemy głupsze, niż jesteśmy, żeby ich nie denerwować i jeszcze wmawiamy sobie, że to dowód naszej mądrości. Rezygnujemy z siebie z lęku przed odrzuceniem, dla świętego spokoju, z przyzwyczajenia, z pokolenia na
pokolenie.
Gdy trzeba mówić o uczuciach, to znaczy, że ich nie ma. Bo jeśli są, to nie ma potrzeby, żeby o nich mówić. Cóż zresztą znaczą słowa, liczą się tylko czyny.
Po pięćdziesiątce życie się kończy, przybierając formę przetrwalnikową. Zanika wola, pozostaje trwanie. Bo niby na czym miałoby mi zależeć? Mam obsesję niemarnowania czasu, ale nie chce mi się nic z tym czasem robić.
Spotykam się z mężczyzną. Oczywiście nie są to randki, bo on z pewnością nie spotyka się z kobietą. Kobieta w moim wieku nie jest już dla mężczyzn kobietą. Nie wierzyłam w to, ale w końcu musiałam uwierzyć, bo za dużo było dowodów. Zapewne zdarzają się wyjątki, nadzwyczajne kobiety i niezwykli mężczyźni, ale tu ten przypadek nie zachodzi. On najpewniej spotyka się z osobą. Zwłaszcza, że jest z dziesięć lat młodszy ode mnie. No nie mogę wymagać. I nie wymagam. Mam wrażenie, że sprawia mu to przyjemność. Mnie też. Próbuję więc pamiętać, że też spotykam się z osobą, żeby nie popsuć. Wcale nie chcę, żeby to były randki. Unikałam ich przez całe życie. To natychmiastowe usztywnienie, niepewność, co należy powiedzieć, żeby mu się spodobało, niepokój, jak wyglądam, i tak dalej. Więc pieprzę randki. Wolę po prostu spotykać się z osobą. Ale czasem o tym zapominam. Dociera do mnie, że on jest mężczyzną.I nawet jeśli pamiętam o tym, że nie jestem kobietą, tylko dojrzałą osobą, z którą można fajnie porozmawiać bez żadnych zobowiązań i tak dalej, to i tak włącza mi się tryb randkowy. Pstryk, resetuję się do ustawień fabrycznych i zapominam języka w gębie. Zmieniam się w niedorozwiniętą nastolatkę, którą byłam przez lata i którą nadal jestem w takich chwilach. Wiem, że nie dotyczy to tylko mnie, wiele kobiet mi o tym mówiło. Dość powszechne upiorne doświadczenie, z którego tylko nieliczne wychodzą zwycięsko. Nagle znikamy. Nie ma nas.
Polski mężczyzna to nadal samotny bohater, który nie zauważył, że świat się zmienił. Z trudem adaptuje się do nowych sytuacji, bo nie umie oderwać się od przeszłości. Kobiety lepiej odnajdują się w dynamicznej rzeczywistości, bo chcą się zmieniać. Rozbrajają swój własny stereotyp, rozwijają nowe umiejętności, głośno mówią o swoich problemach i szukają dla nich rozwiązań. Mężczyźni czują się zagubieni, zdezorientowani, ale nie przyznają się do tego, bo to niemęskie. Przywiązanie do stereotypu nie pozwala im ruszyć na poszukiwanie samych siebie, ale zmiany i tak zachodzą, nawet jeśli mężczyźni świadomie w nich nie uczestniczą.
Kombinowałam sobie niespiesznie, wygrzebując z puszki dwa ostatnie groszki. Wygrzebywałam je ze świadomością, że to moja ostatnia puszka, bo na następną nie miałam kasy. Nikt tego nie rozumiał, nawet moja najlepsza przyjaciółka Beba.
- Też nie mam kasy - wyznała. - Wczoraj kupiłam sobie marynarkę i szpilki, super z okrągłymi noskami, ale masz pojęcie, ile kosztowały? Siedemset złotych! W tym miesiącu już nic nie mogę sobie kupić, najwyżej jakiś drobiazg.
Dalsza rozmowa nie miała sensu...
Nic nie poradzi na to, że rzeczywistość nie dorasta do jego marzeń, a marzenia źle znoszą kontakt z rzeczywistością, spełnione giną, zamieniając się w codzienną dolegliwość, całe szczęście, że na ich miejsce pojawiają się nowe.
Im bardziej Marek rósł i promieniał, tym bardziej Joanna marniała. Im bardziej marniała, z tym większym patrzyła na niego zachwytem. Z im większym patrzyła zachwytem, tym bardziej on rósł i promieniał. Klasyczne sprzężenie zwrotne dodatnie, prowadzące do rozpadu systemu.
Wielu mężczyzn odreagowuje swoje dziecięce upokorzenia w relacji z żoną i dziećmi. Mają władzę, więc już nie czują się bezradni. Ale to oszustwo. Są bezradni wobec swojego gniewu, z którym nic nie zrobili. Teraz oni stają się oprawcami. Jeśli mężczyzna był w dzieciństwie upokarzany, teraz demonstruje przed dzieckiem swoją siłę. Wykazuje swoją przewagę. W każdej sytuacji udowadnia, że jest lepszy. Spełnia swoje marzenie ofiary, by być po drugiej stronie. I staje się katem dla swoich dzieci.
Mężczyźni bardzo mało uczestniczą emocjonalnie nie tylko w życiu innych, ale i w swoim własnym".