cytaty z książki "Wspomnienia i podróże"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ruskie, które mieszkają także w "Imperialu", są niezwykłym sąsiedztwem. Albo to bardzo zasłużone czukcze i kamczadały, w przedziwnych strojach narodowych, zupełnie egzotyczne, albo generałowie czy ministrowie z żonami, wszyscy w jasnoniebieskich garniturach z jednej sztuki materiału, grubi wszyscy i milczący wobec reszty towarzystwa. Żony wykupują całe sklepy "Jablonexu", błyszczą od olbrzymich brlantowych pająków, brosz, żyrandoli w uszach, robią sobie, biedusie, twardą trwałą ondulację albo niebotycznie natapirowane jajo na głowie. (...)Nie chcę się z nich wyśmiewać, to jest po prostu ciekawe, to pierwsze z nimi spotkanie. Zresztą trudno oczy oderwać od widoku osoby, która usiłuje jeść czereśnie widelcem i nożem.
Jest coś w języku Żeromskiego, w jego prozie, co ma jakąś ukrytą kadencję, rytm każdego zdania, może to jego znajomośc greki i łaciny. Każde zdanie składa sie jakby z dwu części muszli - jedna pasuje do drugiej, jedna drugiej odpowiada, całe zdanie rozchyla się na dwie strony. Albo jak skrzydła motyla, kiedy się tego zdania dotknie, otwiera się ono i gra i śpiewa pełnią urody. Widać to najwyraźniej na próbach. Jeśli aktor zgubi w zdaniu jedno "i" albo połknie przecinek, zdanie brzydnie, kurczy się, przestaje świecić swoją pełnią.
Są z nami tu państwo Szyfmanowie, co jest miłe, bo są eleganccy i spokojni. To małżeństwo wywołało w Warszawie przed niedawnym czasem prawdziwe towarzyskie trzęsienie ziemi. On jest od niej starszy o 70 lat, dużo starszy od jej ojca. Zakochał się w tej ślicznej jak marzenie osóbce, którą poprzednio wydano za jakiegoś oficera. Szyfman ją rozwiódł i ożenił się, czym przyprawił swoje dwie siostry, połowę znajomych i panią Morstinową o piekielne wzburzenie i wstrząsy psychiczne. Przygladam się jej i zastanawiam się czy jest szczera, bo robi wrażenie zakochanej w nim i szalenie zazdrosnej. Zalewała się łzami, kiedy go Narodne Divadlo zaprosiło do Pragi na kilka dni, a ona została w Karlovych Varach, bo tam będą aktorki, a aktorki, to wiadomo, któraś może go skusić i uwieść i Adaś - bo przestał byc Arnoldem - ją porzuci.
Znałam pewnego męża hipochondryka, który miał żonę zdrową jak rzepa. Ale pewnego razu ta żona dostała grypy, rzeczywiście z wielką gorączką, dreszczami i złym samopoczuciem, więc położyła się do łóżka. Kiedy jej mąż wrócił do domu i zobaczył ją taką chorą, poczuł się nareszcie silny, opiekuńczy, panujący nad sytuacją. Zakrzątnął się żwawo, uspokajając ją, żeby się niczym nie martwiła, że on już jest i się wszystkim zajmie. Nastawił wodę, naparzył herbatę, przygotował aspirynę, a po chwili wszedł z kuchni do pokoju i powiedział pogodnie : "No widzisz, kochanie, juz wszystko w porządku, już wziąłem