cytaty z książek autora "Barbara Wrzesińska"
Łzy nie pomogą
Jeszcze na niebie jaskółki tańczą
jeszcze świat się złotem mieni
plaża grzeje pomarańczą
połyskując wśród promieni.
Lato wciąż nam jeszcze trwa
fale masują i głaszczą brzeg
ciało wachluje ciepły wiatr
łagodząc smutek, tęsknotę i gniew.
Żal, który w sercu mam
nawet łzy mu nie pomogą
tak, jak nikt nie zatrzyma fal
tak świat i tak pójdzie swoją drogą.
Bizneswoman – żart
Kupię za ciasne getry sobie
i różowy, jedwabny beret,
jak kwiat będzie sterczał na głowie,
wystroję się, jak gwiazda w niedzielę.
Trzeba z modą naprzód iść,
na głowie wygolę sobie łyse miejsca,
jeśli nie pasuje coś – to nic,
ale będę seksi i modniejsza!
Coś muszę dla siebie zrobić,
jako bizneswoman od Versace
będę w wysokich szpilkach chodzić,
ale z laską, żeby się nie przewracać...
Dziś przyszedł ten dzień,
gdy z cieniem godzi się cień
i jeden raz w roku wyjątkowo
zwierzaki mówią ludzką mową.
(...)
Bardzo się dziś cieszymy,
nawet wrogowi wierzymy,
kiedy już przekroczy nasz próg,
niech lepiej to zrobi przyjaciel niż wróg.
Ileż historii jest na cmentarzach
i ile tajemnic zabranych do grobu,
jak w najcenniejszych kalendarzach,
których się już nie przekaże nikomu.
Leżą umarli ze swymi tajemnicami,
nic już nie powiedzą – może nie chcą?
A my po bibliotekach szukamy,
na pamiątkę – na pamięć przeszłą.
Często dręczą pytania bez odpowiedzi,
lecz one zostały pod kamieniami
z tajemniczymi zagadkami i nikt nie potwierdzi
tych zdarzeń - bo są z właścicielami.
Światła siła
Kiedy błądzę w ciemnej nocy
szukam Światła aureoli
a przekleństwo co mnie mroczy
w Jego cieniu, już nie boli.
Wszystkie światła tego świata
przy Nim gasną wśród zamieci,
gdzie mrok zabija, jak brat brata
tylko Ono prawdą świeci.
Tym co wyjdą z dolin płaczu
i co spadną z wysokości
razem staną bosi, nadzy i zapłacą
za życia smutki i radości.
Dziś jeszcze pożegnam Cię Boże,
dziś jeszcze podziwiam świat,
zaczekam, aż smutek mnie zmoże,
ale wrócę na pewno pod Twój dach.
Czegoś szukamy
Myślałam, że
do życia potrzebne chleb i powietrze,
ale dziś wiem, że coś jeszcze,
co pobudza wyobraźnię i zmysły,
by nuda i szarości dni prysły.
Jesteśmy gotowi na wszystko,
by dać upust często chorym zmysłom,
lecimy, jak ćmy do zabójczego światła,
by spaść najniżej, gdzie czeka pułapka.
Szukamy pomocy, wyciągamy ręce –
czasem ktoś da wolność udręce,
wtedy znowu szare stają się dni,
na nowo szukamy czegoś – co tylko się śni...
Do widzenia
Proszę, spójrz na mnie,
ale tak, jak patrzysz na gwiazdę
w serialu i kłam, jak on jej kłamie,
bo z prawdą ci tak nieładnie.
Milczysz i patrzysz w okno,
mówisz, że nie chcesz obrazić,
pijesz wytrawną gorzką,
bo trzeźwy nie chcesz się przerazić.
W końcu z ciszą się zaprzyjaźniłam,
ale idę do szkoły ładnego mówienia,
ja tak naprawdę tu nie żyłam,
żegnaj, niemowo – do widzenia!
Dlaczego krzywdzisz słabszego?
Krzywda wróci do ciebie z czasem
I odda ci niedolę skrzywdzonego,
Bo nic na zawsze nie jest tu nasze.
Jesteśmy tylko my na tym świecie,
Razem nie boimy się nawet śmierci.
Nic nie zrobią nam złe zamiecie,
Świat jest nasz, a my w nim najwięksi!
Wolność
To lasy pola i kwiaty,
A w nich serce człowieka,
Które kocha bez względu na daty
I na życie za krótkie, które ucieka.
Ja mam ciebie, a ty mnie masz,
Więc mamy wszystko – świat!
Nie oddamy go nikomu, bo jest nasz,
Jak dar losu, choć niepewny to kwiat.
Być „wariatką” chcę
Myślałam, że umrę bez mojego powietrza,
Ale nie umarłam i jestem weselsza.
Teraz pieści mnie wolność,
Bo wszystko nareszcie jest mi wolno.
Być pumą, nimfą, łabędziem,
Ale nie kurą domową i więźniem.
Mogę być nawet małolatą,
„Narwaną i przygłupawą wariatką”.
Poznać wszystko nowe, zobaczyć, jak to jest,
Zanim życie mi powie – cześć!
I żegnam, dość się tu nażyłaś,
Twoja wina, że nigdy „wariatką” nie byłaś.
Płaczą konie z targów
a łzy mają te same co my
za chwilę poderżną im gardło
ludzie gorsi niż śmierci krzyk.
Choćby w najpiękniejsze słowa
ubrano zło i zakłamanie
to będzie tylko mowa
bo prawda w nas pozostanie.
Jak ona pustkę ma w głowie
I też tarza się we własnym łajnie,
Ale jest demokracja i głupim być może
Cieszyć się łajnem – bo to nie jest karalne.
Na skrzyżowaniu polnych dróg
wisi samotny - Sam Bóg
za mnie zabity i powieszony
i przeze mnie opuszczony.
W polu czasem guzik wyjdzie
zobaczyć wolne słońce
tyle zostało pod krzyżem
na pełnej kwiatów łące.
`Zagubieni – goryczą serca karmione
Wciąż słońce ozłaca nasze ziemie kochane
Choć trudem i łzami drogi znaczone
Lecz serce nigdy kochać ich nie przestanie
Dziękujemy Ci Panie!
Śmierdzi okolica odorem ludzkim
To myśliwy człowiek nieludzki!
Co na plecach nosi strzelbę
I na samochwałę wydziera gębę!
Bez serc i duszy ludy
pełne zakłamania i obłudy
chowają się w strojnych szmatkach
by nikt nie poznał, że to atrapa.
Zrobiłby dużo bardzo by chciał,
gdyby tylko władzę miał
od marzeń głowę cięło, jak ser
bo za dużo dobrego jest w niej.
Przy deptaku w Starym Porcie
mruga światło Latarni Morskiej
opowiada, że Ustka co roku pięknieje,
że dużo tu zdrowia i duże nadzieje.
Nie zapuszczaj korzeni zbyt głęboko
Niech się nie przyzwyczaja serce i oko
Bo wszystko co cię człowieku otacza
Nie jest twoje – lecz świata!
Mam na imię plotka
Jestem potężna i silna
Do tego słodka, jak kotka
Mój ozorek zabija.
Czarownice, szarlatanki
Pocieszycielki miłosne, kapłanki
Dziś nie palą was na stosie,
Ale płaci wam się w złocie.
Gubię się w szkieletów lesie
wszystko zamarło w muszlach
ich szum w świat echo niesie
zamiast dobrego słowa – pustka.
Samotna matko Polko!
Sama walczysz, jak potężne wojsko
tylko musisz uważać na siebie,
żeby śmierci nie dać dziecka i ciebie.
W chlewiku
kurki i kogutki
pieją równo kukuryku
basem i sopranikiem cieniutkim
wszyscy na jedną nutkę.
Boję się ludzi co wszystko wiedzą
i robią najlepiej.