cytaty z książki "Człowiek bez właściwości. T.3"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Tchórze umierają często przed swoim zgonem;
Odważni nigdy nie kosztują śmierci częściej niż tylko jeden raz.
Spośród wszystkich cudów, o których kiedykolwiek słyszałem,
Wydaje mi się najbardziej dziwnym to, że ludzie mogliby się bać
Widząc, że śmierć jako niechybny koniec
Przyjdzie wtedy, kiedy zechce przyjść."
A Hagauer poprawił ten przekład, sama widziałam zeszyt, w następujący sposób:
„Tchórze konają często, zanim umrą!
Odważni tylko raz kosztują śmierć.
Ze wszystkich cudów, o jakich słyszałem,
Ten jest największy...”.
Człowiek winien dopiero w twórczej wspólnocie państwa znaleźć nadosobisty cel, dobroć i sprawiedliwość; sam w sobie jest niczym i dlatego monarcha stanowi duchowy symbol.
Przez całe moje życie — mówiła dalej — zarzucano mi brak woli, że nic nie kocham i nic nie szanuję, jednym słowem, że nie jestem zdolna do życia. [...]; teraz ty mi powiedz, na miłość boską, powiedz mi nareszcie, w jakich chwilach wydaje się nam coś w życiu konieczne?
[...] miał jednak poczucie, że dzieje się coś nie w nim, ale gdzieś na świecie, a on nie bierze w tym udziału. Drwił z samego siebie. A przecie było coś słusznego w jego niebacznie wypowiedzianym twierdzeniu, że żałuje całego swego życia. Tęsknił czasem za współuczestnictwem w wydarzeniach, jak w walce zapaśniczej, choćby były absurdalne lub zbrodnicze, byleby tylko były autentyczne, definitywne, bez tej wiecznej tymczasowości, jaką mają, kiedy człowiek góruje nad swymi przeżyciami.
Ale widocznie wszystkie środki, które przybliżają nieco śmierć, jak posiadanie trucizny i broni lub poszukiwanie możliwych do przezwyciężenia niebezpieczeństw, należą do romantyzmu radości życia; i być może, że życie ludzkie przeważnie przebiega w takim przygnębieniu i niepewności, a w swej jasności zawiera tyle mroku, że mieszcząca się w nim radość zostaje dopiero wyzwolona przez choćby odległą możność skończenia z sobą.
Nie oznaczało to jednak wcale, by Agata już wówczas miała istotnie zamiar popełnić samobójstwo. Wprost przeciwnie, bała się śmierci zupełnie tak, jak każdy młody człowiek, kiedy na przykład wieczorem przed zaśnięciem, po przebytym w zdrowiu dniu, przyjdzie mu w łóżku myśl, iż jest rzeczą nieuniknioną, że pewnego równie pięknego dnia jak dziś nie będzie go już wśród żywych.
Nie nabiera się też ochoty do umierania, gdy trzeba przyglądać się, jak umiera ktoś inny, a konanie ojca udręczyło ją wrażeniami, których okropność odżyła z chwilą, kiedy po wyjeździe brata znów pozostała sama jedna w domu. Lecz Agata często doznawała uczucia, iż jest trochę martwa, i to właśnie w chwilach jak obecna, kiedy dopiero co uświadomiła sobie kształtność i zdrowie swego młodego ciała, owego natężonego piękna, które w swym tajemniczym skupieniu jest równie nieuzasadnione jak rozpad elementów w śmierci.
Wyobrażała sobie śmierć jako wielkie uspokojenie i znużenie, wyzwolone z wszelkiego chcenia i wysiłku, z natężenia uwagi i namysłu, podobne do uczucia przyjemnej bezsiły w palcach, kiedy sen je ostrożnie odrywa od jakiejś ostatecznej doczesnej rzeczy, której się jeszcze mocno trzymały. Niewątpliwie wytworzyła sobie w ten sposób bardzo wygodne i niedbałe wyobrażenie o śmierci, jakie odpowiada jedynie potrzebom kogoś, kto jest niechętnie usposobiony do wysiłków życia.
[...] jej duchowej gotowości do usunięcia się w podobny sposób z życia, którego podniety z takiego czy innego powodu nie odpowiadały jej oczekiwaniom;.
Wiesz przecież, że życie poszczególnej osoby stanowi być może tylko drobną oscylację dookoła najbardziej prawdopodobnej przeciętnej wartości jakiejś serii.
Kochana Agato, istnieje krąg pytań, który ma szeroki zasięg, ale brak mu centralnego punktu. A wszystkie te pytania sprowadzają się do jednego: „Jak żyć?” Agata również wstała, ale wciąż jeszcze na niego nie patrzyła. Wzruszyła ramionami. — Trzeba spróbować!
Najbezpośredniejsza i najprostsza koncepcja, przynajmniej w młodości, to ta, że się jest morowym chłopem, jakiego nigdy jeszcze nie było i na jakiego cały świat czekał. Ale po trzydziestym roku to mija!
Coś wzrusza mnie właściwie o wiele bardziej, kiedy czytam o tym w powieści, gdzie jest podporządkowane jakiejś ogólnej koncepcji; ale jeśli mam to przeżywać we wszelkich szczegółach, uważam każdą ideę za przestarzałą, przesadnie rozwlekłą, a jeśli chodzi o jej myślową treść — już nieaktualną. Nie przypuszczam zresztą, że to tak tylko u mnie się dzieje, gdyż dziś ludzie są przeważnie tacy. Wprawdzie wielu oszukuje samych siebie, udając gwałtowną radość życia, podobnie jak uczy się dzieci ze szkoły powszechnej, by wesoło hasały wśród kwiatów, w czym zawsze jest coś narzuconego, tak że nawet i one to czują.