cytaty z książki "Lunatycy. Historia zmiennych poglądów człowieka na wszechświat"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
[…] racjonalno-intuicyjna dwoistość cechuje poszukiwania naukowe. Dlatego też jest błędem i przewrotnością utożsamianie potrzeby religijnej wyłącznie z intuicją i emocjami, nauki zaś wyłącznie z logiką i racjonalnością. […] Tak w historii gatunkowej, jak i osobniczej obie gałęzie kosmicznych poszukiwań wyrastają z tego samego pnia. Kapłani byli pierwotnymi astronomami; szamani (medicine-men) byli zarówno prorokami, jak i lekarzami; techniki polowania, łowienia ryb, siania i zbierania były przepojone religijną magią i rytuałem. Występował podział pracy i różnorodność metod, jeśli chodzi o symbole i techniki, lecz istniała jedność motywu i celu (521).
Bezwładność ludzkiego umysłu i opór stawiany przez niego nowościom w sposób najbardziej wyraźny dają o sobie znać nie, jak można by oczekiwać, wśród ciemnych mas – które łatwo zmieniają zdanie, gdy coś rozpali ich wyobraźnię – lecz wśród akademików, którzy mają swój interes w podtrzymaniu tradycji, gdyż zachowują w ten sposób monopol na nauczanie. Nowości są dwojakim zagrożeniem dla akademickich miernot: podkopują ich autorytet wyroczni i rodzą obawę, że mozolnie skonstruowany gmach intelektualny może się zawalić. Zacofani akademicy stanowili przekleństwo geniuszy od Arystarcha po Darwina i Freuda. Zwarta i wroga falanga tych pedantycznych miernot ciągnie się przez stulecia. To właśnie zagrożenie – a nie biskup Dantyszek czy papież Paweł III – zamknęło usta fromborskiemu kanonikowi [Kopernikowi]. W przypadku Galileusza falanga bardziej przypominała ariergardę, lecz ariergargę wciąż mocno ‘okopaną’ na uniwersyteckich katedrach i kościelnych kazalnicach (425-426).
Wydaje się, że większośc geniuszy, którym zawdzięczamy najważniejsze mutacje w hisotrii myśli, miała pewne wspólne cechy. Z jednej strony, sceptycyzm, często ocierający się o obrazoburstwo, w ich stosunku do tradycyjnych idei, aksjomatów i dogmatów, z drugiej – otwartość umysłu granicząca z naiwną łatwowiernością w stosunku do nowych koncepcji, które dają nadzieję, że instynktowne poszukiwania po omacku zakończą się powodzeniem. Z połączenia tych dwóch cech powstaje ważna umiejętność nagłego ujrzenia znajomego przedmiotu, sytuacji, zagadnienia bądź zbioru danych w nowym świetle cz nowym konteście […]. […] Ten akt wyrwania jakiegoś przedmiotu lub pojęcia z jego zwykłego kontekstu skojarzeniowego i zobaczenia go w nowym kontekście stanowi […] główny element procesu twórczego. Jest to akt zarówno destrukcji, jak i tworzenia, ponieważ wymaga przełamania pewnego nawyku myślowego […]. To być może tłumaczy skąd wzięło się u twórczych geniuszyowo dziwne połączenie sceptycyzmu i łatwowierności. Każdy akt twórczy […] wymaga cofnięcia się na bardziej prymitywny poziom rozwoju, odzyskania niewinności spojrzenia uwolnionego od katarakty obowiązujących przekonań. Jest to proces reculer pour mieux sauter, deintegracji poprzedzającej nową syntezę, porównywalny z ciemną nocą duszy, przez którą musi przejść mistyk. […] Jest to moment, w którym hybris specjalisty ustępuje filozoficznej introspekcji, bolesnemu przewartościowaniu podstawowych aksjomatów i znaczenia terminów, które uznawano za oczywiste – słowem, roztopienia się lodów dogmatu. Taka sytuacji [kulturalna] daje geniuszowi szansę na twórczy skok do wody (519-520).
Podobne skokowe przyrosty zasięgu […] organów zmysłowych wkrótce miały przekształcić nasz gatunek w rasę gigantów mocy – czemu nie towarzyszyło jednak odpowiednie wyostrzenie zmysłu moralnego. Mutacja ta była przerażająco jednostronna – jakby krety urosły do rozmiaru wielorybów, lecz zachowały krecie instynkty. […] Osobowości tych ‘mutantów’ stanowiły zapowiedź sprzeczności, jaka miała się zaznaczyć w następnym stadium rozwoju człowieka: intelektualni giganci rewolucji naukowej byli moralnymi karłami (349).
Kepler należał do ludzi wykrwawiających się emocjonalnie, ofiar uczuciowej hemofilii, dla których każda rana oznacza zwiększone niebezpieczeństwo, a jednocześnie muszą wystawiać się na sztychy i draśnięcia.
Ustalenie praw Keplera jest kamieniem milowym dziejów.
W XVI wieku […] puls całej ludzkości przyspieszył, jakby nasza planeta, przebywszy w swej podróży przez przestrzeń jakąś senną i otumanioną sferę wszechświata, znalazła się w regionie wypełnionym kosmiczną amfetaminą pyłu międzygwiezdnego. Substancja ta zdawała się działać jednocześnie na wszystkich poziomach systemu nerwowego ludzkości jako środek pobudzający i afrodyzjak, dając takie objawy, jak duchowe pragnienie, swędzenie mózgu, głód zmysłów [amfetamina raczej łagodzi głód.] eksplozja toksycznych namiętności. Ludzkie gruczoły zdawały się wytwarzać nowy hormon, który spowodował nagłe wezbranie nieznanej dotąd żądzy: ciekawości – niewinnej, lubieżnej, twórczej, niszczącej, kanibalistycznej ciekawości dziecka (146).
Piętnastowieczna Europa gorzej znała się na geometrii niż Grecy w czasach Archimedesa.
Paracelsus porównał kształcenie akademickie do 'tresowania psa w skakaniu przez koło', Vives zaś do 'ortodoksji broniącej twierdzy ciemnoty' (194).
Kretschmer: "Istnieje podejrzenie, że geniusz powstaje w procesie dziedziczenia wtedy, gdy obdarzona wysokimi uzdolnieniami rodzina zaczyna wchodzić w fazę degeneracji. [...] Degeneracja ta często objawia się w pokoleniu, do którego należy geniusz, a nawet w poprzednim, zazwyczaj w postaci schorzeń psychopatologicznych i psychotycznych" (224)
Koestler cytuje.