cytaty z książek autora "Anna Wysocka-Kalkowska"
W życiu nie wolno zostawiać niedokończonych spraw, a tym bardziej nie wolno zostawiać ludzi, którzy są niezwykle cenni.
Są ludzie, którzy z różnych przyczyn znikają z naszego życia, ale na zawsze pozostają w sercach.
(...) żyj pełną piersią, póki możesz, przypomnij sobie wszystkie marzenia, tańcz boso w deszczu. Smakuj życie, niczym najlepsze trufle i delektuj się nim, tak byś w moim wieku mogła powiedzieć, że niczego nie żałujesz...
Jesteś moją bezpieczną przystanią. Wiem, że kiedy coś obiecujesz, to choćby nie wiem co się wydarzyło, dotrzymasz słowa. Dzięki temu czuję się bezpieczna. W miłości tak samo jak w przyjaźni: bezpieczeństwo i lojalność wobec drugiego człowieka są najważniejsze. Uniesienia i motyle w brzuchu w końcu mijają i zostaje człowiek, z którym dzielisz życie. Uważam, że zasługuję na coś więcej niż zastanawianie się, czy mam przy sobie człowieka, który znowu mnie oszuka.
Kiedy zamykam oczy, wyobrażam sobie łąkę pełną kwiatów i motyli. Wbiegam na nią bosymi stopami i tańczę, jestem młoda i pełna sił… A potem widzę siebie nieco starszą i starszą, ale wciąż tak samo szczęśliwą, tak samo świeżą jak skrzydła motyla, ale kiedy otwieram oczy, motyle znikają i znowu jestem sama. Piękne, wartościowe życie jest jak taniec z motylami… Chciałabym, by moje znowu takie było.
Zapomniałam o samej sobie, porzuciłam marzenia i dobre anioły, straciłam tak wiele czasu.
Po tych słowach znowu zaczęliśmy z Bernardem się śmiać. Śmieję się tutaj codziennie, jak gdybym nadrabiała te stracone osiem lat. Strasznie pyszne jest to nasze życie, oczywiście pod warunkiem, że o tym pamiętamy. Możemy jeść je garściami, każdego dnia przyswajać inny kolor, inny zapach, inne uczucie. W moim sercu chyba już na stałe zaczyna gościć nadzieja.
(...) - Więc zaryzykuję utratę dobrego humoru i zapytam, czy mój syn posprzątał swój pokój...
- Oj, mamo... Mam taki czas, że nie ogarniam życia, a co dopiero pokoju - odpowiedział.
Ktoś, kto nigdy mnie nie zawiódł.
- Cześć. Mam dla ciebie te papiery. Podpisz wyślij i posprzątaj w swoim życiu. – powiedziała jednym tchem, zamykając drzwi gabinetu.
- Nie dzisiaj, mamy jakichś klientów? – zapytałam udając zapracowaną.
- Jak to: nie dzisiaj? – krzyknęła poirytowana. - Kiedy więc? Za miesiąc? Dwa? A może za kolejny rok? Albo osiem? Do cholery skończ to raz na zawsze i zacznij żyć! Wiosna przyszła!
- To tylko słońce świeci, to nie wiosna, nie dla mnie.
- No właśnie, a kiedy będzie wiosna dla ciebie? – zapytała poirytowana i nie czekając na odpowiedź kontynuowała - On nie wróci, chociażbyś płakała, groziła, nie wiem nawet czy wróciłby gdybyś zachorowała. Ma facet tupet, wiesz, zmarnował ci osiem najpiękniejszych lat w życiu i jeszcze śmie zapewniać o tym, że cię kocha. Ale jeśli kocha, to pytam cię Julka, gdzie on teraz jest? Przecież dzisiaj obchodzisz trzydzieste piąte urodziny. Jakoś nie widzę tutaj tego zakochanego palanta.
Każdego dnia rano spoglądając na świat budzi się we mnie taki niewymowny lęk przed tym, że nie zdążę opisać tego, co widzę przez okno, że pogubię zdania, które właśnie układam w głowie. Od wielu lat z niewymowną przyjemnością opisuję więc wszystko co mnie otacza.
Kiedy umiera człowiek, z którym miało się spędzić życie, to czy wówczas ta druga istota na ziemi nie powinna mieć wyboru, czy chce nadal zostać tu na ziemi? Czy nie powinna mieć przyzwolenia, by poszybować w chmury, złapać ten odchodzący kawałek duszy i móc zadecydować? Czy życie nie powinno na chwilę przystanąć? Czy świat nie powinien wstrzymać oddechu? – myślałam, siedząc na ławce w jednym z warszawskich parków. Zastanawiałam się, co by było, gdybym posłuchała wtedy mamy i nie wyjechała z Tomaszem.
- Czasami kiedy wydaje nam się, że nie ma już nic nagle okazuje się, że jest prawie wszystko – powiedziała Anna po wysłuchaniu mojej opowieści o rodzicach
- Zawsze wiesz co powiedzieć, jak Ty to robisz Anno? – spytałam opierając o nią głowę
- Życie nauczyło mnie trzech rzeczy, po pierwsze to nigdy nie oceniać drugiego człowieka, bo czasami rzeczy, które wydają się oczywiste wcale takimi nie są, po drugie cierpliwie czekać bo życie zawsze daje drugą szansę …
- A po trzecie Anno?
- to takie banalne…ale choćby nie wiem co zawsze trzeba wierzyć
- Niekiedy wydaje mi się, że jesteś dobrą wróżką, która za chwilę zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki
- O Boże oby nie, chciałabym jeszcze chwilę pocieszyć się moim nowym ogrodem – rzuciła bez zastanowienia i pobiegła w stronę Krzysztofa sadzić ostatnie kwiaty.
Życie w pobliżu Anny wydawało mi niezmiernie bezpieczne, cały jej świat był dla mnie magiczny. Niesamowita staranność jaką wkładała w każdy dzień ciągle mnie zadziwiała. U Anny nic nie było przeciętne, celebrowała każdą szczęśliwą chwilę, pielęgnowała ją niczym skarb. Mało tego sama te wszystkie chwile tworzyła, sterowała swoim życiem niczym bardzo wytworny sternik a porażki traktowała jak nie wiele znaczące przeszkody. Nie rozpamiętywała tego co jej nie wyszło i stale czekała na jakiś prezent od losu. Była prawie pewna, że go dostanie. Lubiłam patrzeć kiedy siadała na tarasie ze szklanką ciepłej herbaty wpatrując się w niebo. Wtedy zawsze się uśmiechała, miałam wrażenie, że rozmawia z aniołami. Może więc nie była wróżką…? Jedno było pewne znowu miała racje bo nagle wszystko to co wydawało mi się tak bardzo oczywiste okazało się, że wcale takim nie jest.
To milczenie zaprowadziło mnie do jednej z klinik zdrowia psychicznego. Kilka dni później siedziałam więc w wygodnym fotelu pośrodku olbrzymiego lekarskiego gabinetu, a obcy człowiek opłacony przez moją przyjaciółkę zadawał mi kolejne pytania, które podobno miały na celu wyciągnięcie mnie z depresji czy też załamania nerwowego.
Miłość… czymże jest to uczucie? Niejednokrotnie bardzo nas ogłupia, a mimo to oddalibyśmy za nią życie, wybaczylibyśmy wszystko, nawet za cenę utraty własnej godności. Prawdziwie kochać kogoś to dar. Uważam, że nawet miłość nieodwzajemniona jest darem, bo pozwala nam zrozumieć nasze człowieczeństwo, dotknąć duszy. Poza tym, czy jeśli w sercu pojawia się nowy człowiek, nie powinniśmy być za niego wdzięczni? Nawet jeśli on nie kocha tak jak my, to jednak ubogaca nasze wnętrze. Pewnie, czytając moje słowa, ktoś pomyśli, że to banalne, ale zanim wypowie te słowa, niech zapyta swojej duszy, dla kogo chce budzić się rano… Czyż nie jest tym kimś kobieta zwana miłością?
W jakim celu zmieniać życie, skoro i tak mogłoby być tylko gorzej? Miłość, jakże ona nas ogłupia… Jak szybko zmienia nasze poglądy… I choć daje naszemu sercu i duszy najpiękniejsze chwile uniesienia, to jednak jak okrutnie potrafi poranić, tak bezwzględnie zabrać nam wszystko, a my i tak nie żałujemy, że była, bo kiedy zamykamy oczy i wspominamy, mimowolnie się uśmiechamy.
Widzisz, Agato, ludzie dzielą się na trzy gatunki. Są tacy, którzy mają więcej szczęścia niż rozumu i spotykają w życiu prawdziwą, pełną pasji i uniesień miłość, która nawet po latach nigdy nie więdnie. Są też tacy, którzy ją spotykają, ale coś nie wychodzi i wybierają spokojne życie u boku kogoś dobrego, i żyją w uśpieniu poprawnie całe życie. Ale są też tacy, którzy mają pecha.
Czyż miłość nie jest uczuciem, które tę wolność definiuje? Jeśli jest prawdziwa, spełniona, szczera to przecież jest i wolna. Ale czy w naszym wypadku ona kiedyś będzie mogła być wolna?
Prawdziwa miłość się nie poddaje, taka jest moja definicja, a kraść można tylko dla prawdziwej miłości, dla żadnych mżawek, dla żadnych niepewności. Tu nie ma miejsca na zawahanie, tu każde musi wiedzieć, że kocha. Inaczej po co to robić?
Dzięki wam mam taką smaczną i zabawną starość… Ale tak poważnie, moje kochane dzieci, nie można w dzisiejszym świecie żyć bez miłości. Zwyczajnie nie można!
Kiedy zawodowo zajmujesz się malowaniem portretów poznajesz tysiące twarzy, szkicujesz ołówkiem ich zmarszczki, uśmiechy, dotykasz ich troski zapisane w głębinach spojrzeń i zgadujesz marzenia, które tak szczelnie starają się ukryć.
Pomyśl, nic wielkiego nie osiągnęłam, nawet malowanie staje się dla mnie powoli obce… Pasja zamienia się w obowiązek, który pozwala zapłacić mi rachunki. Myślę, że Rose daje mi szansę. Jeszcze nie wiem na co ta szansa, ale chcę się dowiedzieć, chcę spróbować!
Niesamowite jest to, jak bardzo człowiek potrzebuje drugiego człowieka do przeżywania szczęścia.
Szum oceanu pcha do przodu, każe walczyć, szukać szczęścia, że jest namacalnym dowodem na to, że życie prze do przodu, nie znosi próżni.
Zatem może nie marnuj tego szczęścia na obawy. Postaraj się je wyłączyć. Jest tylko jedno życie. Wiem, że to, co teraz robicie, nie jest uczciwe, ale przecież to miłość… Czy można ją potępić? To miłość, a za nią się nie przeprasza.
- Co ma do tego ocean?
- Pamiętasz? Tato mawiał, że szum oceanu pcha go do przodu, każe walczyć, szukać szczęścia, że jest namacalnym dowodem na to, że życie prze do przodu, nie znosi próżni. Od jakiegoś czasu, kiedy spaceruję nad oceanem, nie słyszę nic innego, nie słyszę pisku mew, nie słyszę gwaru dobiegającego z pobliskich restauracji, tylko ten szum powodujący u mnie straszne wyrzuty sumienia.
Ale świat nie zapomniał o tobie, pamiętasz, co mówił twój tata… życie trwa, dopóki ocean szumi.
Błędy nas nie skreślają, one... Każdy powinien mieć drugą szansę. Póki szumi ocean, póki wieje wiatr, póki świecie słońce, póki każdego ranka zaczyna się nowy dzień… wszystko może się zdarzyć.
Błędy nas nie skreślają, one... Każdy powinien mieć drugą szansę. Póki szumi ocean, póki wieje wiatr, póki świecie słońce, póki każdego ranka zaczyna się nowy dzień... wszystko może się zdarzyć.