- W sumie mogło być o wiele gorzej. To mogły być szkielety. Banda rozbójników. Albo jakiś zirytowany mag. Ci są naprawdę okropni.
– Co samotna kobieta robi w takim miejscu? – Głos Jorda był pełen zgrozy. – A gdyby coś z tego, co wymieniłaś, pani, pojawiło się na twojej drodze?
– Och, pożałowałoby, że się kiedykolwiek urodziło. – Dale uśmiechnęła się czarująco i spuściła powieki o długich rzęsach. – Lub że wstało z grobu, zamiast spokojnie w nim leżeć.
Podniosła wzrok. Spojrzenie. jakim go obdarzyła, sprawiło, że Jordowi ciarki przebiegły po krzyżu.
– W końcu sama jestem magiem, którego szalenie łatwo zirytować, a odkąd spadła na mnie, ha, ha, klątwa spadających domów, mam wyjątkowo krótki lont. Wystarczy drobna iskra i…
Strzeliła palcami. W kominku za plecami Jorda buchnął ogień. Rycerz zerwał się gwałtownie, przewracając krzesło.
Kobieta zachichotała.
- W sumie mogło być o wiele gorzej. To mogły być szkielety. Banda rozbójników. Albo jakiś zirytowany mag. Ci są naprawdę okropni.
– Co samot...
Rozwiń
Zwiń