cytaty z książek autora "Jacek Grzelakowski"
Widział jej zatroskane oczy, kryjące obawę przed czymś niewytłumaczalnie nieznanym. Ta irracjonalna obawa zawsze towarzyszyła jej, kiedy Konrad gdzieś wyjeżdżał na dłużej. Nie lubił tego momentu, ale wiedział, że i tak nie wytłumaczyłby matce, że nie ma żadnych podstaw do niepokoju. Ona przeciwnie, zawsze musiała się martwić. Nieważne czy był ku temu powód, czy też nie.
- Czy zawsze musisz znaleźć coś niedobrego w moich koleżankach? - spytał z nieco udawanym wyrzutem. W zasadzie, nigdy mu nie zależało na akceptacji przez matkę jego znajomych. Inne pokolenie, inna mentalność, poglądy a przede wszystkim jej rola nadopiekuńczej matki, były ku temu największą przeszkodą. Wiedział, że zrobiłaby dla niego wszystko, chociaż nie potrafiła zrozumieć jego systemu wartości.
Po chwili był już na ulicy, przy której mieszkała. Z daleka zobaczył już jej zgrabną sylwetkę. Króciutka, biała, plisowana spódniczka w ledwo widoczne niebieskie wzorki, nieznacznie osłaniała jej zgrabne, długie nogi. Lśniący bielą T-shirt opinał jej tors, doskonale podkreślając linię piersi, zaś na ramiona zarzucony miała biały sweterek, który nie zasłaniał jej wąskiej talii. Ona też dojrzała jego samochód, ale specjalnie odwróciła się, jakby chciała mu pokazać, że nie czeka na niego.
Nie potrafisz zadbać o swoją dziewczynę a przede wszystkich uszanować - nie próbowała jednak uwolnić się z jego objęć.
- Chciałem, ale uwierz nie dałem rady.
- Mogłeś - gniewnie ofuknęła - mogłeś, chociaż zadzwonić. Nie masz komórki?
- Z tej emocji i pośpiechu zapomniałem, a później ręce miałem zajęte, prowadziłem przecież samochód. Kierowca w trakcie jazdy, nie może korzystać z komórki. Wiesz, że jako przyszły prawnik, jestem szczególnie zobowiązany do przestrzegania prawa - jak zwykle próbował nieprzyjemną dla siebie sytuację obrócić w żart.
Musiał się śpieszyć. Ewa na pewno już na niego czekała z niecierpliwością. Umówili się o siódmej przed jej domem. Nigdy nie lubiła jak się spóźniał, a to często mu się zdarzało, oczywiście jak zwykle nigdy nie z jego winy. Uważała, że to bardzo nie etycznie, a nawet niehonorowo.