cytaty z książek autora "Herman Scherer"
Też mógłbym to namalować” – mówi ktoś, kto ogląda pewien obraz. „Tak, ale dopiero wtedy, kiedy zobaczyłeś to u mnie” – odpowiada Pablo Picasso.
Największym problemem ludzi jest właśnie pragnienie nieposiadania problemów. Ludzie, którzy nie mają żadnych problemów, leżą na cmentarzu.
Która droga jest więc prawidłowa? Pierwsza odpowiedź brzmi: to jest zupełnie obojętne. Musisz nią tylko pójść do końca.
(...) wielu z nas przez całe życie daje się wielokrotnie sprowadzać z raz obranej drogi – przez owe oferty specjalne – wierząc, że dzięki temu prędzej dotrą do celu. W rzeczywistości zaczynają oni jednak ciągle od początku i unikają rozwiązania problemów, nie chcą zmierzyć się z przeciwnościami ani przezwyciężyć ich. Wolą zostać wiecznie początkującymi.
Słowo „problem” pochodzi z starogreckiego i oznacza „coś, co przedłożono do rozwiązania”. (...) Czyli – zadanie. A rozwiązanie zadania związane jest jak najbardziej z trudnościami, przeszkoda musi zostać pokonana, aby przejść z niezadowalającej sytuacji wyjściowej do celu, który nas zadowoli, czyli rozwiązania; od „jest” do „ma być”. Trudność jest więc ceną. Zapłatą jest fakt, że raz rozwiązany problem nigdy więcej się nie pojawi, za to będziemy o krok dalej na naszej drodze. Używając innej metafory: dzięki problemom rośniemy, rozwijamy się
Najchętniej słuchamy historii o sukcesach. Ogarnia nas przy tym rodzaj nostalgii: „Ach, gdybym miał, był, mógł...”. Własne szanse zostawiamy trochę na boku. Wieszamy je na haczykach z naklejkami: „Przy okazji”, „Opracować potem”, „Jeszcze nie teraz” i tak dalej.
Najpierw weź się do roboty, a potem z pewnością coś z tego będzie. A my? My partaczymy, wypaczamy i rozwadniamy każdy pomysł, a w końcu go porzucamy. Kto chce coś zrobić lepiej niż dobrze, zwykle tego nie robi.
Kiedy chcecie zrobić coś naprawdę złego konkurencji, to życzcie im pięciu lat prosperity – większość z nich będzie potem gruba, tłusta i leniwa.
Jeśli oskarżamy innych, wkładamy nasze życie w ich ręce
Wszyscy twierdzą, że szklankę trzeba uważać za do połowy pełną. Uważam to za bzdurę, bo komu przyjdzie do głowy napełniać szklankę, która jest już pełna do połowy? Jeśli uznamy, ze szklanka jest w połowie pusta, to stwierdzimy, że tu tkwi problem i natychmiast sięgniemy po butelkę – szklanka powinna być pełna.
Na dworze jest za gorąco, a w domu jest za zimno. Mój szef mnie nie rozumie. Moja partnerka – ona to dopiero mnie nie rozumie!
Między narodzinami a śmiercią znajduje się wszystko, co pewne i miłe – ale właściwie nieważne. Po co tak kurczowo się tego trzymać?