Najnowsze artykuły
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
- ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Tomasz Lektorny
2
4,8/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller, literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
4,8/10średnia ocena książek autora
79 przeczytało książki autora
10 chce przeczytać książki autora
3fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Kallima Inachus Tomasz Lektorny
3,8
Książkę kupiłem zupełnie przypadkowo, spotykając autora podczas przechadzki po Krakowie. Czy żałuję zakupu? Chyba nie, co nie zmienia faktu, że po przeczytaniu jej mam mocno mieszane uczucia. Z jednej strony, opowiedziana przez Tomasza Lektornego historia jest bardzo ciekawa, intrygująca, wręcz wciągająca. Nie mogę co prawda powiedzieć, że śledziłem losy głównych bohaterów z wypiekami na twarzy, ale na pewno się nie nudziłem. Autor imponuje rozległą wiedzą z wielu dziedzin, czym nie omieszkał się chwalić w sporych partiach tekstu pełnego specjalistycznych określeń. Zakończenie książki może zaskakiwać, choć moim zdaniem główny wątek zostaje przez nie niejako "urwany", niedokończony (pewnie taki był zamysł autora).
Muszę tu też wspomnieć o tym, co było najbardziej denerwujące podczas czytania "Kallima Inachus". BŁĘDY. Cała masa błędów ortograficznych, stylistycznych, a nawet rzeczowych! Pomijam już formę wydania książki (wydruk na zwykłych kartkach, spiętych zszywaczem),którą w pełni rozumiem i akceptuję - autorowi zależało na cięciu kosztów wydania. Nie do przyjęcia jednak są dla mnie sytuacje, w których na niemal co drugiej stronie mogę wytknąć autorowi ewidentne niedociągnięcia językowe. W kilku miejscach zdarzyło mi się nawet przyłapać go na myleniu imion bohaterów - no chyba, że był to celowy zabieg i miał jakiś głębszy sens, którego nie łapię.
Ogólnie rzecz biorąc, moja ocena książki dotyczy jej treści - tu w pełni zasługuje na mocne 6/10. Jeśli miałbym jednak uwzględnić sposób, w jaki została napisana, nota byłaby przynajmniej o dwa stopnie niższa.
Kallima Inachus Tomasz Lektorny
3,8
Mniej więcej do połowy książki miałem nadzieję, że dam Lektornemu chociaż 2/10. Ale nie, jednak nie mogę, nie potrafię. To jest po prostu najgorsza książka, jaką da się napisać. W zasadzie każdy inny, nawet przypadkowy zlepek słów byłby lepszy – ciekawszy, bardziej intrygujący i lepiej działający na wyobraźnię, a pod względem poprawności językowej – przynajmniej nie gorszy.
Rzeczywistość przedstawiona w tym kryminale (?) jest zupełnie absurdalna, zdaje się, że nie rządzi się żadnymi prawami, a ludzie działają w niej w sposób przypadkowy, pozbawiony motywu i celu; w każdym razie nie jest to z pewnością rzeczywistość nasza (stąd pytajnik przy kryminale - może to fantasy?).
Mamy tu chociażby komendanta Antona, którego komisariat jest utrzymywany finansowo przez ukraińskiego milionera, w zamian za co Anton przymyka oko na to, że podległy mu detektyw Kamil nie wykonuje swoich obowiązków. Jak Anton zdołał zakamuflować tę gigantyczną korupcję? Kto wie o tym układzie? Jak doszło do porozumienia? Nie wiadomo.
Mamy niepełnosprawnego, sparaliżowanego Michała, który choć znajduje się pod opieką staruszki Haliny, całe dnie i noce siedzi w pokoju na krześle bukowym (czasem dębowym) przy wybitym oknie. Dlaczego Halina nie układa go na noc do łóżka? Jakim cudem Michał nie ma gigantycznych odleżyn, nie spuchły mu nogi? Dlaczego nikt nie przeniesie go do innego pokoju, gdzie w oknie jest szyba? Akcja dzieje się na wiosnę, raczej w Polsce, czy Michał od tych nocy przy otwartym oknie się nie rozchoruje? Co na to pomoc społeczna?
Mamy też matkę niepełnosprawnego, bodajże Wiolettę, mieszkającą w USA. To pijaczka, która po przebudzeniu się z alkoholowego snu na widok nieznajomego w swoim mieszkaniu od razu zwraca się do niego po polsku. W dwóch zdaniach zgadza się za skrzynkę piwa lecieć przez ocean tylko po to, by wywołać łzy Michała. Tak! Taki był plan detektywa Kamila – sprowadzić matkę, by wzruszyć Michała. Pytanie, kto zapłacił za te cztery loty? Po co w ogóle sprowadzać matkę, skoro Michał został porzucony jako niemowlę, matki nie pamięta, można było wynająć aktorkę za parę stów..?
W końcu – jak widać – jest tu też mnóstwo IMION. Imion bez nazwisk, bez ksyw czy funkcji. Każdy człowiek w tej książce przedstawia się imieniem, niezależnie od wieku, miejsca w hierarchii czy relacji, w jaką wchodzi z głównym bohaterem. Imię mają tu przypadkowo spotykane osoby w lesie, lekarz, pielęgniarka, koledzy z pracy, portier, starsza pani.
A wiecie, czego nie ma? Zwrotu akcji! To mnie już ostatecznie dobiło. W pierwszych rozdziałach detektyw przyjmuje jedną-jedyną teorię, którą przez całą książkę próbuje udowodnić, (nie szczędząc przy tym pieniędzy i licznych nielegalnych forteli). Niestety, nie udaje mu się. Jednak na koniec autor serwuje nam sugestię, że detektyw miał rację. Czyli w zasadzie od początku książki nie nastąpiła żadna zmiana, przełom, żadna niespodzianka. Jakie to potwornie nieciekawe!
Tyle uwag dotyczących treści. Jeśli chodzi o język, to w zasadzie nie ma tu co komentować – jest on karygodnie zły, nastroszony błędami i ciężkimi do przełknięcia niezgrabnościami... Tekst sprawia wrażenie, że nikt go nie przeczytał przed publikacją, gdyż nawet przy pobieżnym czytaniu nawet niewprawne oko wyłapie po parę błędów każdej na stronie. Tę powieść należałoby gruntownie przeredagować, jednak wtedy istniałoby ryzyko, że poddana prawom logiki czy ortografii utraci swój wyjątkowy charakter.
Ogólnie rzecz biorąc, warto tę książkę przeczytać jako kuriozum, ciekawostkę. Natomiast to z całą pewnością nie jest literatura. Przypomina to raczej uczniowską próbę napisania dłuższego opowiadania. Proponuję, by czytać tę książkę na głos, w gronie znajomych – w tej formie może ona dostarczyć wiele radości.