cytaty z książek autora "Agnieszka Turzyniecka"
Chcę tylko spać, jedynie wtedy czuję się dobrze, jedynie w tym stanie nic nie czuję. Ale jak na złość nie mogę spać. jestem umęczona i to już od lat. Czy już zawsze tak będzie? Jeśli tak, to ja wysiadam, dziękuję za takie atrakcje.
Jeśli coś się wznosi, to musi też opaść. Jeśli coś opada, to musi powstać. Najlepsze wciąż przed nami.
Przecież gdzieś tam musi być coś lepszego, coś wartościowego. Trzeba żyć i pozwolić, by los przyniósł nam to wszystko, co ma przynieść. Przecież życie nie jest pasmem niepowodzeń. Kiedyś karta musi się odwrócić.
Świat wydaje mi się nierealny, jakbym oglądała go przez kalejdoskop z samymi czarnymi szkiełkami. Budynki sprawiają wrażenie zniekształconych, ludzkie głosy docierają do mnie ze zdwojoną siłą i powodują ból w uszach. Ulice, które tak dobrze znam, są… karykaturalne. Czuję się obco, mam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią.
Następny farciarz, którego bym rozwaliła kałachem. Bo nikt nie ma prawa być szczęśliwy, jeśli ja nie jestem. Wiem to egoistyczne, ale co z tego? Świat jest brutalny, nie ma sentymentów.
W ciągu trzech lat na moim dyżurze zmarło pięcioro dzieci. I tak wpadłam w depresję. Znowu byłam bezsilna. Chciałam pomóc tym dzieciom, ale nie potrafiłam. Myślałam, że mogę się bawić w Boga, ale życie pokazało, że nie mam żadnej władzy. Żadnej – podkreśla.
Zaczynam myśleć, że lekarze są moimi wrogami. Podejrzliwie patrzę na pielęgniarkę przez okno w akwarium. Siedzi franca i się gapi. Nie spuszcza nas z oka, raz patrzy na mnie, raz na Jenny. Ta ostatnia ciągle się modli. Skarbie, Bóg ci nie pomoże. Twój mąż pojedzie do Iraku i będziesz musiała z tym żyć. Takie jest życie, brutalne. Nie ma złudzeń.
Kazali mi tańczyć. Postawili mnie przy rurze i kazali się ruszać. Jak mięso. Jak gumowa lalka. Jedna Rosjanka uczy mnie spuszczać się po rurze. Mówi, że jak zmienię nastawienie i przypodobam się Carlosowi, to mogłabym być jego ulubienicą. Wtedy może kiedyś miałabym szansę się stąd wyrwać.
Co ja zrobiłem najlepszego? Po co dałem jej nadzieję, nie mając pewności, czy odnajdę Basię, czy w ogóle otrzymam informację z Monachium?! Bo jeśli nie, to ślad się urwie. Dałem się ponieść chwili, litość wzięła górę. Jako stary policyjny wyga powinienem być odporny na współczucie. Trudno, stało się, niech mają taki prezent gwiazdkowy. Boże, sam nie wierzyłem, że to pomyślałem.