Najnowsze artykuły
- Artykuły„Zmierzch” powraca, a Mickiewicz się zakochujeAnna Sierant4
- ArtykułyW nazwaniu tkwi siłaArnika0
- ArtykułyLive z Zadie Smith już 30 września — tego nie możesz przegapić. Sprawdź szczegóły!LubimyCzytać1
- ArtykułyCo nowego w wydawniczym świecie? 9 wrześniowych premier na ten tydzieńLubimyCzytać6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Katherine Allfrey
Znana jako: Paula Katherina Forjahn
1
5,5/10
Pisze książki: literatura dziecięca
Urodzona: 14.08.1919Zmarła: 08.12.2001
Pracowała jako sprzedawczyni, nauczycielka i niania. Spędziła pięć lat w Atenach, a następnie wyemigrowała wraz z mężem, Anglikiem, do Nowej Zelandii, gdzie zaczęła pisać. W 1949 r. Wróciła do Europy i zamieszkała z rodziną w pobliżu Bristolu. W 1988 roku wróciła do Niemiec, gdzie mieszkała w Binzen od 1989 roku. Allfrey w swoich książkach wielokrotnie wykorzystuje motywy z historii i mitologii. W 1964 roku otrzymała nagrodę Deutschen Jugendliteraturpreis za jej opowiadanie "Delphinensommer".
Od jej nazwiska wzięła nazwę jedna z ulic w jej rodzinnym mieście Verl.
Od jej nazwiska wzięła nazwę jedna z ulic w jej rodzinnym mieście Verl.
5,5/10średnia ocena książek autora
5 przeczytało książki autora
4 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Penny i dobra wróżka Katherine Allfrey
5,5
Ksiazka "Penny i dobra wrozka" to ciepla opowiesc o dziewczynce, ktora potrafila byc radosna bez wzgledu na okolicznosci losowe. Ponadto potrafi ta radosc przekazywac innym. Szkockie krajobrazy, jeziora, gory, zielone pastwiska tworza wspaniale tlo dla interesujacej fabuly. Kolejnym atutem tej ksiazki jest zaskakujace zakonczenie, ktore sklania czytelnika do glebszych refleksji.
Penny i dobra wróżka Katherine Allfrey
5,5
Przyjechałam do rodzinnego domu na święta i przytargałam z piwnicy torby książek z dzieciństwa. Pochłaniam teraz jedna po drugiej te, które z jakiś powodów wryły mi się w pamięć. "Penny i dobra wróżka" to jedna z nich.
Pamiętałam mniej więcej fabułę, bohaterkę i klimat. Pamiętałam, że wtedy jako 12 letnia może dziewczynka po przeczytaniu tej książki po pierwsze bardzo chciałam zwiedzić Szkocję, po drugie mieć aparat fotograficzny po trzecie w ogóle dużo podróżować i jak najwięcej wyjeżdżać z miasta a po trzecie unikać szkockiej i papierosów:)
Dzisiaj połknęłam te niespełna 200 stron w jedno popołudnie i wrażenia mam mieszane.
Może najpierw o treści. Małe angielskie miasteczko. Lata sześćdziesiąte. Penny Brown to szesnastoletnia niepoprawna optymistka. Mimo przeciwności losu wszystko dookoła widzi w jasnych barwach a szklankę zawsze w połowie pełną. Rodziców nigdy nie znała, mieszka tylko z babcią. Kiepska sytuacja finansowa kazała jej przerwać naukę i przyjąć pracę w miejscowym sklepie kolonialnym. Ale Penny na nic się nie uskarża. Pewnego dnia w sklepie pojawia się bajecznie bogata mieszkanka miasteczka i roztaczając opowieść o planowanej samotnej podróży w nieznane niespodziewanie zaprasza małą Penny aby ta jej towarzyszyła.
Rozpoczyna się dziwna wyprawa dwóch niezbyt dobrze dobranych towarzyszek podróży. Bo Pani Brett-Huntingdon to nie taka dobra wróżka jaka każdemu staje przed oczami po przeczytaniu tytułu. Jest bardzo oschła, rzeczowa wręcz nieprzyjemna i niemiła. Małą Penny do wspólnej podróży zaprosiła jak się zdaję dla zwykłego kaprysu i do pomocy. Mimo to dziewczynka jest w swoją "dobrą wróżkę" wpatrzona jak w obrazek.
Wydaje się, że dalszego ciągu takiej opowiastki każdy się domyśla.. Mała urocza Penny Brown zarazi Lady B. swoim optymizmem? Pani Brett ma drugą milszą twarz?
Ale wcale nie jest tak naiwnie, przewidywalnie i słodko.
Dalsza część książki to po części prawdziwy przewodnik po Szkocji z urzekającymi opisami sielskiej przyrody. Opowieść o podróży, o odmiennej kulturze Szkotów, ale też po części opowieść o ludzkich charakterach. Nie zawsze jednoznacznych.
Z oceną tej książki mam problem, jak z każdą ukochaną książką z wczesnej młodości. Na pewno jest skażona sentymentem jaką do niej żywię. Ale i dzisiaj czytało mi się ją przyjemnie. Miałam tylko wrażenie, że końcówka jest wyraźnie słabsza. Zbyt wszystko się wszystko dzieje, zbyt pobieżnie opisane, spłycone, przez co trochę tandetne. Ale i tak zaskakujące...
Dla mnie lekka, przyjemna, sentymentalna wycieczka na jedno popołudnie.