Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać282
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Przemek Surma
Znany jako: Surpiko
5
6,6/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,6/10średnia ocena książek autora
34 przeczytało książki autora
4 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Hmmarlowe i niedole Julitty Przemek Surma
5,7
Prywatny detektyw Hmarrlowe sączył whisky i rozwiązywał krzyżówki, myśląc, że dzisiaj już nic ciekawego się nie wydarzy, gdy ktoś podrzucił mu do gabinetu karteczkę z numerem telefonu do tajemniczej Julity. Tu zaczyna się jego śledztwo, w które będzie wmieszana też niejaka Ążella.
Na początek wspomnę, że komiks czyta się poziomo - a więc nie mamy tu popularnej konwencji, co z jednej strony wydaje się oryginalne, z drugiej zaś niepraktyczne.
Będąc jeszcze przy sprawach technicznych - to czarno-biały komiks, ze specyficzną, "niechlujną" kreską. To akurat plus, pozostajemy w klimacie noir, a kreska niczym ze starej kreskówki zabiera nas w sentymentalną podróż.
No dobrze, ale co z fabułą? No właśnie tu pojawia się zgrzyt... Tak naprawdę ciężko zrozumieć, o co w komiksie chodzi, czego dotyczy śledztwo i kto tu jest tym złym. Miała to być chyba parodia powieści detektywistycznych, ale coś nie wyszło.
A nie wyszło właśnie przez tę niezrozumiałą fabułę i raczej słaby humor. Ten ostatni jest oczywisty, przestarzały i szczerze mówiąc chwilami po prostu s€ksistowski. Jasne, w paru miejscach można się uśmiechnąć, ale to by było na tyle.
Postać Julity jest dziwna - z tekstu wynika, że to po prostu prostytutka i w całym komiksie nie widzimy jej w ubraniu. Kim dokładnie jest ta kobieta? Tego nie wiemy.
Komiks jest bardzo krótki, ledwo ta zagadkowa akcja się zaczyna, a już się kończy. Całość nie zapada w pamięci - przed recenzją wręcz musiałam sobie odświeżyć fabułę, bo po prostu nie pamiętałam, o czym to było.
Niestety liczyłam, że trafiłam na perełkę, a spotkało mnie tylko ogromne rozczarowanie. Bardzo lubię klimaty noir, jednak ten komiks był niedopracowany, ze słabym humorem dla dorosłych. Raczej nie polecam 🙈
Kubatu #2: Coś à la balon Przemek Surma
6,9
„Kubatu” to seria komiksów o przygodach zabawek, jego twórcy i dzieciach, które wyrastają z zabawy. W każdym tomie głównym tematem jest to, czy i kiedy żegnamy się ze swoimi ulubionymi pluszakami. Każdy tom ma też swój temat przewodni. Tytuł serii pochodzi od imienia pluszowej zabawki należącej do Kaja. Jest to papuga, którą dostał od mamy, aby mógł spokojnie zasypiać.
W pierwszym tomie zatytułowanym „I tak nie uwierzysz!” widzimy jak chłopiec odrzuca swoją przytulankę. Ta pod łóżkiem ożywa i wyjaśnia chłopcu, że jest duży i już jej nie potrzebuje, dlatego on musi odejść do zamku Czarnoksiężnika, w którym go stworzono. Kaj nie chce pożegnać się z zabawką. Razem ze swoją papugą wyrusza do magicznego świata. Na miejscu przeżywają różne przygody, a chłopiec odkrywa, że wielkim Czarnoksiężnikiem jest nieco zwariowany naukowiec-wynalazca monitorujący dziecięce sny, aby znaleźć inspiracje dla swoich kolejnych odkryć.
„Coś à la balon” zabiera nas do świata budzącej się w nocy z nieznanego powodu Malwinki. Informacje uzyskane od jej zabawki Dziobato są niepełne, dlatego trzeba ściągnąć zabawkę do bazy i ją naprawić. W akcji pomaga Kaj, który razem z Kubatu odkrywa, że nielatająca zabawka zazdrości dziewczynce snów o lataniu i przez to ją budzi. Przed twórcą Dziobato stoi nie lada zadanie. Musi sprawić, żeby maskotka znowu była najlepszym strażnikiem snów Malwinki.
Trzecim tomie „Do trzech razy sztuka” Czarnoksiążnik jest już inżynierem. Ma on piękny sen, budzi się i nie może go sobie przypomnieć. Tylko stworzona przez niego nowa maskotka wie, co mu się przyśniło. Ona jednak zniknęła. W czasie Kaj z rodzicami i koleżanką Elwirką jadą do lasu zbierać jagody. Dzieci zagłębiają się w las i spotykają inżyniera i papugę Kubatu, podążających tropem zaginionej maskotki. Kaj i Elwirka postanawiają pomóc im w poszukiwaniach. Czy uda im się znaleźć zgubę i poznać niezwykły sen inżyniera?
W „Ani mi się śni” Elwirka przychodzi do Kaja po pomoc, bo Dziobato, ukochana przytulanka jej siostry Malwinki, przepadł. Okazuje się, że to nie jedyna zaginiona maskotka w mieście. Kaj z Kubatu, panem Inżynierem i robotem Strażnikiem spróbuje rozwikłać zagadkę znikających zabawek.
W piątym tomie „Liściożerca mimo woli” znajdziemy problem przypisanych cech i metamorfozy. Gąsienica marzy o tym, aby w końcu stać się motylem. Okazuje się, że nie jest to takie łatwe, bo brakuje jej odpowiedniego oprogramowania. Na szczęście pan Inżynier potrafi temu zaradzić. Od tego czasu w okolicy zaczną dziać się dziwne rzeczy. Kto zjada wszystkie liście i czy gąsienica spełni swoje marzenia?
"Kubatu" to komiks skierowany do najmłodszych czytelników. Przygody bohaterów są banalnie proste, bohaterowie bez zarysowanych cech, duże kadry i mała ilość tekstu w dymkach sprawiają, że świetnie nadaje się on na pierwszą czytankę i komiks czytany przedszkolakom. W albumach znajdziemy różnorodne zadziwiające wynalazki Inżyniera, będące czasami przerostem formy nad użytecznością. Twórcy w niektórych tomachzawierają popkulturowe aluzje, dzięki którym także rodzice mogli się czasem uśmiechnąć. Fabuła jest prosta, pokazująca świat. W piątym tomie młodzi czytelnicy zobaczą jakie spustoszenie robią gąsienice, aby zmienić się w pięknego motyka. To może być ciekawym punktem wyjścia do poruszenia tematu metamorfozy u zwierząt.
Poza tym po raz kolejny mamy tu temat poczucia odrzucenia. Inżynier daje zabawce wskazówkę, że czasami musi wyjść spod łóżka, aby przypomnieć się dziecku. Czy będzie tego chciała?
„Kubatu” to zdecydowanie komiks dla młodszych czytelników. Takich, którym w zabawach towarzyszą jeszcze zabawki i powoli zaczynają z nich wyrastać, a rozstania czasami są trudne. Z tych historii dowiedzą się, że to normalny proces. Do tego zyskują one przekonanie, że każda zabawka jest niezwykła, bo skonstruowano je, aby była tylko i wyłącznie dla określonego dziecka. Ich misja jest bardzo ważna: mają zapewnić spokojny sen swojemu przyjacielowi.