cytaty z książek autora "Marta Szarejko"
Ułożenie sobie życia wcale nie polega na byciu w monogamicznym, heteroseksualnym związku z dwójką dzieci. Ułożenie życia to kategoria subiektywna. Każdy z nas sam czuje, czy mu się to udało czy nie.
Kiedy hormony szaleją w kobiecie, to koszmar. Ale jeśli testosteron szaleje u mężczyzny, to super, bo wtedy jest taki męski, prawdziwy macho! Więc hormony męskie są super, a z kobiety robią wariatkę.
Polki są socjalizowane do instrumentalnego traktowania siebie. Język to odzwierciedla. Nie uczy się nas, że ciało jest mną, bo jest siedliskiem moich przeżyć, wspomnień, emocji czy myśli, że dzięki niemu doświadczam świata. Tylko tego, że jest kombinezonem, opakowaniem, które nie może przeżywać słabości związanych z chorobą, nie może mieć gorszego dnia i pod żadnym pozorem nie może źle wyglądać! Musi być wytresowane.
Wielu Polkom seks wciąż kojarzy się z grzechem, czymś niepotrzebnym i nieciekawym, niestety. Rodzice rzadko mówią swoim dzieciom, że seks jest przyjemny, więziotwórczy, zwykle seksem się straszy, seks jest pokusą a człowiek swoje pokusy powinien trzymać na wodzy. To powtarzające się historie z dzieciństwa - zawstydzanie, karanie, unikanie tematu, kiedy dziewczynka pyta o masturbację albo o dojrzewanie.
Badania pokazują, chociaż są rozbieżne, że od 4 do 28 procent mężczyzn w czasie, gdy ich partnerki są w ciąży, zaczyna romans albo odnawia stary. Kobieta, która jest w ciąży, jakby przechodzi do innej sfery - przestaje być "ladacznicą", zaczyna być "madonną".
- Nie widzę tam miejsca na żadną przyjemnosc.
- Nas tam nie ma. Seks, który jest aktem intymności, nawet jeśli nie jest związany z miłością, zamienia się w mechaniczną wymianę płynów, bo nie ma w nim ludzi. Są tylko piękne skafandry, które za wszelką cenę starają się pięknie wyglądać.
Musimy zalecić leki, ale też terapię. Bo leki działają na biologię, ale nie wpłyną na to, jak przeżywamy świat, jak się z nim porozumiewamy, w jaki sposób wchodzimy w relacje, odbieramy inne osoby albo siebie. Myślenie bywa zniekształcone przez depresję, ale czasami wynika z naszego głębokiego przekonania o tym, jacy jesteśmy i jak się zachowujemy.
Ważne, żeby pokazać, że wszyscy domownicy mają swoje prawa, są ważni. I jednocześnie rozumieć, że osoba, która ma depresję, nie zawsze będzie w stanie spełniać się w tych rolach, w których spełniała się wcześniej.
To trudna choroba i wpływa na całe otoczenie, nie ma co do tego wątpliwości. Ale jest uleczalna. I nawet jeśli długo trwa, to jednak się kończy.
Jak każde małe miasteczko Sokołów jest stricte katolicki, a ludzie żyją w świecie wymyślonym przez księdza. Na pasterce ksiądz potrafi mówić o Unii Europejskiej, eutanazji i homoseksualistach, a na Wszystkich Świętych przeczytać list biskupów "Obrona księży pedofilów". Albo zorganizować akcję, dlaczego Halloween jest złe i pogańskie. Może powinien raczej przytoczyć genezę obchodzenia dnia Wszystkich Świętych? (s.42).
Pamiętam kryzys przed matura. Leżałam na podłodze i płakałam: "Mamo, nie wiem, co chcę robić w życiu". A mama wtedy stanęła nade mną i powiedziała: "Uspokój się. Jesteś za biedna żeby mieć problemy egzystencjalne.
Na pewno bardzo nam w tym pomaga wiara. Że widocznie Pan Bóg zdecydował, że tak ma być, bo uznał, że damy radę. Że może kto inny by nie dał.
Nasza świadomość jest naszym wszystkim. Jesteście tym, o czym myślicie.
- życie nauczyło mnie, że nie ma sensu rozpamiętywać przeszłości, bo tylko marnuję energię, a i tak nic nie zmienię. Nie mogę też nastawić się na przyszłość, bo wszystko może zmienić się za godzinę. Nauczyłam się żyć tu i teraz.
Musiałam przejść proces godzenia się z rzeczami, których nie umiem zmienić.
I rzuciła tylko, że niczego nie życzy. Bo życzy się wtedy, kiedy ma się nadzieję, że tej drugiej osobie jakoś się układa ; że zrobi coś sensownego z tymi życzeniami.
My, dorośli, w wielu sytuacjach już byliśmy, mamy doświadczenie życiowe, ale dobrze zrobić krok w tył i zdobyć się na delikatność, wyrozumiałość w ocenie naszych dzieci, które wiele rzeczy robią po raz pierwszy i mogą być w tym niezgrabne, niezbyt pewne siebie, inne niż my.
Uważam, że oprócz szkół rodzenia powinny działać szkoły rodzicielstwa. Żeby chociaż trochę nauczyć rodziców czytania swoich dzieci, bo oni tego kompletnie nie potrafią.
Moim zdaniem wzrost liczby dzieci z zaburzeniami osobowości wynika z coraz większej liczby zaburzonych rodziców. Obserwuję to od lat - nie ma u nas rozumienia dziecka jako małego człowieka. Jest za to taki trend, że dziecko ma być ładne, idealne, książkowe. I ma odpowiadać na oczekiwania rodzica. Rodzice dziś kochają dzieci za to, że one wpisują się w ich wizję. A dziecko to nie jest york, którego można uczesać i wyjść z nim na spacer!
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
To po co decydują się na dzieci? Nie będąc w stanie ich zrozumieć i adekwatnie odpowiedzieć na ich potrzeby? Dziecko samo nie pcha się na świat, dorośli muszą podjąć konkretne działania, żeby je sprowadzić. Niestety, później bardzo chętnie wszystkie swoje niedyspozycje umieszczają w dziecku: zmarnowałeś mi życie, zrujnowałeś karierę, zepsułeś związek. Przecież to nie ono! Ono nie miało na to żadnego wpływu. Dziecko nie wybiera rodziny, w której się rodzi.
Jedna z moich klientek wyznała w kościele, że się masturbuje, a ksiądz kazał jej pomyśleć przy takiej pokusie o cierpiących ludziach. Miała wyobrażać sobie, że ludzie płaczą, cierpią, krótko mówiąc: wzbudzić w sobie smutek, żal współczucie. Zamiast tych 'fanaberii'.
Takiej osobie, która skojarzy przyjemność ze wstydem i poczuciem winy bez wsparcia, trudno będzie to zmienić i cieszyć się seksem.
Kobiety traktują seks w kategoriach moralności i grzechu, a mężczyźni w kategorii swojej męskości.