Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ryszard Jegorow
13
6,2/10
Urodzony: 01.08.1924
Lata dziecięce i okres okupacji spędził w Puławach. Ukończył Oficerską Szkołę Wojsk Pancernych. W latach 1944-1955 służył w jednostkach pancernych Ludowego Wojska Polskiego. Jako prozaik debiutował na łamach dziennika "Żołnierz Wolności" w 1953 roku. Do roku 1955 był zawodowym wojskowym. Następnie 1956-1959 był redaktorem w wydawnictwie MON.http://
6,2/10średnia ocena książek autora
86 przeczytało książki autora
135 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Dekret królewski - powieść z czasów panowania króla Zygmunta III Wazy
Ryszard Jegorow
6,9 z 16 ocen
51 czytelników 1 opinia
1989
Najnowsze opinie o książkach autora
Dekret królewski - powieść z czasów panowania króla Zygmunta III Wazy Ryszard Jegorow
6,9
Książka dla koneserów książek historycznych. Mnie czytało się trudno, ale brnęłam, bo trylogia Jegorowa to prezent. Moim zdaniem zbyt dużo szczegółów i polityki. Autor przesadził z wiernym odmalowaniem epoki. Fabuła schematyczna, typowa dla powieści, których akcja dzieje się w siedemnastym wieku. Taki jakby Sienkiewicz, ale bez polotu.
Zemsta księcia Ryszard Jegorow
6,8
Niewypał.
Niby książka ma w sobie ładunek, który jak odpali, to z mocą wybuchu prochów w Kamieńcu Podolskim, ale wystarczy, że lont zamoknie albo proch, by nic z eksplozji nie wyszło.
Pospolite banalne przypadłości.
Tu zebrało się ich trochę.
Autor opowiada o niezwykłym, barwnym okresie w dziejach Polski. Przy tym niespecjalnie eksplorowanym. W ogóle to przypadłość naszej literatury. U zarania powieści popularnej, kierowanej do szerokiego odbiorcy, czyli Trylogii Sienkiewicza, zarzucono temu cyklowi płyciznę, niewiarygodność historyczną, niestosowną rubaszność, wreszcie nierozumną bohaterszczyznę. Z tą ostatnią walczono najzajadlej, co swoją drogą trwa do dziś. Więcej mamy literatury rozliczeniowej z okresami wzmożenia narodowego, czyli tych wielkich powstań, wojen, ekspansji niż owych dzieł wychwalających bojowe walory naszych przodków.
Przyznam, że pomieszanie to niepojęte, którego darmo szukać u obcych. Bo choć ci obcy rozliczają swoją historię, to najpierw ją wysławiali. My zanim zdążyliśmy skomplementować, już zaczęliśmy się wstydzić i przepraszać.
Kuriozum!
Wracam jednak do Jegorowa.
Drugi tom jego trylogii opowiada o wyprawie wojsk Rzeczypospolitej, przede wszystkim koronnych, na czele w hetmanami Żółkiewskim i Koniecpolskim na Mołdawię. Czyli powieść historyczna o Cecorze.
Jegorow podąża śladami Sienkiewicza. Bo choć na kartach „Zemsty księcia” dowiemy się o zamysłach hetmanów, to tak jak u Autora „Potopu” pierwszoplanowymi postaciami są nieco zwyczajniejsi żołnierze, kreowani przy tym na postacie pełnokrwiste.
Niestety, to zabieg nieudany.
Ważnych bohaterów mamy kilku. Tyle że nie są oni specjalnie zróżnicowani. Niby każdy z nich ma za sobą jakąś przeszłość, ale nie jawią się oni wyraziście. Trudni do rozróżnienia. Niestety, to bardziej taki obraz postaci, których kontury się rozmyły. Ponadto ich losy nie są frapujące, troski najmłodszego z nich, który duma nad tym, czy ukochana o nim pamięta, czy też całkiem zapomniała – mdłe. Niby mamy elementy ubarwiające epokę i nieodłącznymi szlachcicami pieniaczami i warchołami, awanturnikami wiszącymi u pańskiej klamki, tyle, że ten obraz nie porusza.
Całkowicie.
Brak akcentów. Nie ma mocnych zakończeń scen. One nie otrzymują puent. Rytm dziania się opowieści jednostajny. Niby są wydarzenia, które powinny działać, bo bitwy, potyczki, uderzanie obuszkiem – ale niska amplituda emocjonalna. Na przykład jeden z bohaterów w czasie drogi zostaje, by powstrzymując napastników dać czas swym dwóm towarzyszom na wycofanie się. To wydarzenie później bez oddźwięku. Uratowany młokos nie poświęca tamtemu ofiarnemu towarzyszowi większej uwagi. Wręcz zdawkowe wspominki. A na takim poświęceniu można i wręcz trzeba budować relacje pomiędzy bohaterami – to tworzy napięcie, czyli zaciekawia. Autor jakby nie dostrzegał takiej potrzeby.
Sienkiewicz Zagłobę ustawiając obok Podbipięty podkreślał w ten sposób niewinność, prostoduszność Litwina, czyniąc z niego trochę niedołęgę. Mylne wrażenie, jednak potrzebne dla konstrukcji fabuły. By było ciekawiej w „Ogniem i mieczem” Wołodyjowski to jeszcze nie mały rycerz, to trochę huncwot, który trzyma się większego, tego Zagłoby w Warszawie, by przy nim nie utonąć. Sienkiewicz po prostu stawiał na zróżnicowanie, wychodząc z założenia, że to się sprawdzi, skoro postacie będą wyraziste.
I się sprawdziło. Jego Trylogia to arcydzieło.
Jegorowa zaś nie.
W trakcie lektury zastanawiałem się, czemu ona sprawia mi tyle trudu. Co w niej nie tak? Czemu powieść historyczna o ciekawych czasach zwyczajnie nuży? Ona ma barwne wstawki, koloryt epoki daje się zauważyć, na oko także wydarzenia nie sprawiają wrażenia całkowicie nierealnych. Teoretycznie szerokie grono bohaterów też powinno zaciekawiać.
Czemu się nie udaje?
Chyba za sprawą tych bohaterów, ale nie pierwszoplanowych historycznie. Nie tych Żółkiewskich, Koreckich i Grazzianich.
Taki sposób zresztą często spotykany.
W taki sposób Dumas opowiadał o historii Francji XVII – wiecznej. I tam to wychodziło. Bo Aramis to spryciarz i uwodziciel, Portos – olbrzym z wybujałym ego, Atos – wcielenie wielkiego pana o manierach nie do podrobienia, d’Artagnan zaś karierowicz, szlachciura wiecznie nie nadążający za umykającą fortuną. To krwiste postacie. One sprawdzają się w powieściach z gatunku płaszcza i szpady. Takich awanturniczych.
Powieść Jegorowa po prostu awanturnicza nie jest. I w niej barwne dzieje nużą, bohaterowie zaś sobą nie zaciekawiają.
Autor kierując się bardzo zacnymi pobudkami, stworzył jednakże coś trudnego w odbiorze, czego dla mnie nie rekompensuje nawet fakt, że to historia.
Żal, bo włożył daremny wysiłek. Trzeba podkreślić, że niemały. Odrobił lekcję, informacji moc, przybliżanie epoki dokonane. A jednak klapa.
Dam temu dziełu sześć gwiazdek, bo to historia, ale wiem, że daję na wyrost. Bo historia, czy nie, powieść powinna przede wszystkim być zajmująca. A „Zemsta księcia” tego podstawowego zadania nie realizuje.