cytaty z książek autora "Rachel Hawkins"
- To, co nas łączy, stanowi jedyną prawdę w moim życiu. Tylko ty jesteś w nim prawdziwa. I mam już dosyć udawania, że cię nie pragnę.
- Ojejku, Cross, jak widzę, minąłeś się z powołaniem. Zostaw w spokoju demony i weź się za pisanie poezji miłosnej.
- Przymknij się - mrucząc, schylił głowę do kolejnego pocałunku.
Gdy dowiadujesz się, że ktoś został zamordowany, śmiech zasadniczo nie jest najlepszą reakcja. To taka rada na przyszłość.
Tęsknota bywa strasznie dołująca. Bo niby człowiek godzi się z utratą drugiego człowieka, opłakuje go i po sprawie, a tu nagle BUM! Wystarczy błahostka i raptem cały ten okropny żal powraca ze zdwojoną siłą.
Słysząc ostrzegawcze krzyki mężczyzny i kobiety, rozpaczliwie szukałam w pamięci jakiegos zaklęcia naprawiającego przegryzione gardło, bo najwyraźniej moglam takiego zaraz potrzebować. Oczywiście jedynym, które udało mi się wydusić z siebie do pędzącego ku mnie wilkołaka było: "ZŁY PIES!".
Bywają takie chwile, kiedy milczenie jest najlepszym rozwiązaniem.
Jakoś nie potrafiłam powiedzieć na głos "Archer". Cóż za staromodne imię! Czułabym się chyba, jak w jakimś dziewiętnastowiecznym teatrze: "Drogi Archerze! Czy zechciałby pan wypić ze mną filizankę herbaty?!
Nigdy nie wiadomo do jakiego stopnia decyzje, które podejmujemy wpłyną na nasz los, bo są to na ogół decyzje nie znaczące.
- Wiesz - dobiegł mnie jakiś głos z lewej strony - mam wrażenie, że zaklęcia blokujące zazwyczaj są znacznie skuteczniejsze niż krzyki "zły pies", ale może tylko mi się wydaje.
Od zawsze nie znosiłam manipulacji. Podobnie jak węży. I Britney Spears.
- No tak - odpowiedziałam ze spuszczonym wzrokiem. - Ja jestem demonem, on należy do L'Occhio. Wyobraź sobie, jak wyglądałyby rodzinne święta, gdybyśmy zostali parą. Fruwające wkoło magia i sztylety, przewrócona choinka, no i...
Płacz w eleganckiej sukni ma w sobie coś wyjątkowo smutnego.
Widzisz ?
To diable szkło.
Tylko tym da się zabić demona.
Można je znaleźć wyłącznie w piekle, wiec jest dość trudne do zdobycia.
-Jak to jest, że z przyzwoitego gościa w ułamku sekundy zmieniasz się w zwykłego gnojka, powiedz? Uczą was tego w L'Occhio?
Zatrzymał się i przesunął wzrokiem po moich wargach. Zacisnęłam palce na rękawie.
-Wiesz, po prostu sprawdzam, czy potrafię doprowadzić cię do takiej furii, żebyś mnie znów pocałowała.
Cal poczęstował mnie półuśmieszkiem i dziwne napięcie między nami znów nieco osłabło.
- Nie jest tak źle- odpowiedział i padł, na łóżko, w sekundzie znikając nam z oczu.
Gdy pochłonęło go morze puszystych kołder i ozdobnych poduszek, wybuchnęłam śmiechem.
-"Superpotężną"? - Podniósł się ze złotym łańcuchem w palcach. - Dwa słowa, Mercer: "zły pies". Zapomniałaś?
-Nie widzę cię, ale mam wrażenie, że piękniejesz, jak jesteś zazdrosna, Mercer.
Nie do wiary! Najpierw Cal, potem Lara i inni członkowie Rady, a teraz jeszcze Vix. Czyżby ojciec założył bloga pod nazwą „Moja córka Sophie. Dlaczego warto ją popierać i może nawet wejść z nią w związek małżeński"?
- Czyli L'Occhio szukało dzisiaj mnie, tak?
- Prawdę mówiąc, dostaliśmy cynk, że będą dzisiaj darmowe corn dogi. Możesz sobie wyobrazić, jak się zawiedliśmy.
- Nie gniewaj się! - zawołałam. - Przecież wiesz, że w ogóle mi to nie wychodzi. Ilekroć próbuję użyć czarów, wszystko jakoś tak strasznie się rozrasta, eksploduje, no i... Tato w zadumie potarł czoło. - Nie, Sophie, wszystko jest w porządku. Zrobiłaś to, czego oczekiwałem. - Spodziewałeś się, że popełnię lustrobójstwo? Roześmiał się z trudem zadyszany. - Nie, miałem nadzieję, że pokażesz mi całą swoją siłę. - Jego oczy promieniały radością i... może nawet dumą. - Przekroczyłaś moje najśmielsze oczekiwania. - Ojej, tak się cieszę, że zaimponowałam ci zdolnością robienia bałaganu, tato.
- Wiesz, jeśli to przeżyję, będę pokryta takimi czadowymi tatuażami jak Vandy. Czy aby na pewno chciałbyś, niedługo, ale zawsze, umawiać się z Kobietą Ilustrowaną?
Ujmując mnie pod brodę, zajrzał mi głęboko w oczy.
- Wierz mi - powiedział cicho - że pragnąłbym być z tobą, nawet gdybyś wytatuowała sobie na twarzy wielkiego tygrysa.
- Okej, już mi się znudziły twoje romantyczne gadki - odrzekłam, przybliżając się do niego. - Wolę podłość, nędzny Archerze.
Uśmiechnął się szeroko.
- Skoro tak, to przymknij się, Mercer.
Przywarł do moich ust. Doskonale wiedziałam, że całujemy się po raz ostatni, i on chyba
czuł to samo. Pocałunek był inny od poprzednich, wolny i pełen desperacji.
Schyliłam się i podniosłam broń mimo odrętwienia palców. Trochę ciążyła mi w ręku, ale postanowiłam zabrać ją ze sobą na wypadek, gdyby los jeszcze kiedyś zetknął mnie z Archerem.
-Jak to jest - spytałam po chwili - że zawsze całujemy się w brudnych piwnicach i opuszczonych młynach?
Roześmiał się, muskając wargami mój podbródek i dekolt.
-Przyrzekam Ci, że następnym razem spotkamy się w zamku. Tu, w Anglii, znajdziemy go z łatwością.
Pozbawiona mocy nie będę zdolna zdolna nikogo zamordować!
-Sophie Mercer-zaintonowała Elodie-przybyłyśmy, aby wprowadzić cię do naszego bractwa. Wypowiedz pięć słów, aby rozpocząć rytułał.
Zamrugałam oczami ze zdumienia.
-Jaja sobie ze mnie robicie?
- Co to? - Jenna o mało nie upuściła kieliszka z krwią.
- Może piorun? - powiedziałam, choć odgłos bardziej przypominał trzaśnięcie biczem albo pęknięcie drewna.
Muzyka umilkła nagle i z pakietu dobiegło nas chóralne wycie.
- Nie ma się czym przejmować - rzekł Nick, machając ręką. - To pewnie bijatyka zmiennokształtnych. Jak co wieczór.