Joanna Lech

- Pisze książki: literatura piękna, poezja, czasopisma więcej mniej
- Oficjalna strona: Przejdź do strony www
- Urodzona: 25 stycznia 1984
Pisarka i poetka, autorka powieści Sztuczki, tomów wierszy Zapaść, Nawroty i Trans. Laureatka wielu konkursów literackich, m.in. PTWK, im. R. M. Rilkego, im. J. Bierezina, nominowana do Nagrody Literackiej NIKE 2011 i Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius. Stypendystka Miasta Krakowa i Fundacji Grazella. Felietonistka Korporacji Ha!art. Mieszka w Krakowie, kompulsywnie podróżuje, fotografuje i czyta.
- 569 przeczytało książki autora
- 860 chce przeczytać książki autora
Wszystkie książki i czasopisma
Cytaty
Najlepiej było, gdy ktoś umierał. Rzucaliśmy się wtedy na jego bezwładne ciało i obrysowywaliśmy je kredą. Dokładnie, cały kontur. Tak jak w filmach. Rysowaliśmy na czworakach, jedni zaczynali od stóp i łydek, reszta od głowy. Najlepiej do tego nadawała się ta biała kreda do pisania na szkolnych tablicach. Była twarda i dawała wyraźną, grubą linię, zupełnie jak w filmach. No i nie łamała się tak szybko jak te barwione, cienkie, ze sklepu. Ale tamtej zawsze brakowało, więc najczęściej trup wyglądał, jakby upadł na tęczę, tak się mieniła linia, bo przecież każdy miał inny kolor. Już ten trup wcale nie wyglądał jak trup. I nikt się go nie bał. Szturchało się go tylko co chwila, żeby już się nie ruszał. Bo kto widział falujące linie wokół nieboszczyka, nie może być. Potem takich obrysów w kształcie małych chłopców było pełno na każdym chodniku, dopiero deszcz je zmywał. A dorośli chodzili i pukali się w czoło. W klasy by pograli. A porysowaliby coś, narzekał Dziadek, ścierając kontur butem. Ale nie chcieliśmy. Woleliśmy umierać. Umieraliśmy namiętnie, ile nas było. Jedni po spadnięciu z niskiej gałęzi. Inni, gdy grali w nogę. To najczęściej. Albo w gumę. Wystarczył jeden nieostrożny ruch i już się wywalało na rowerze. Wystarczyło, że ktoś się przewrócił, a już dobiegaliśmy do niego z tą kredą – jak stado sępów. No, zupełnie jak w filmach.
Najlepiej było, gdy ktoś umierał. Rzucaliśmy się wtedy na jego bezwładne ciało i obrysowywaliśmy je kredą. Dokładnie, cały kontur. Tak jak w...
Rozwiń ZwińSiedziałeś odwrócony plecami, patrzyłeś w rzekę i pomyślałam, że na tym to chyba polega, ta cała dorosłość. Że może naprawdę tylko tyle zostaje, sznurek, kamyk, szkiełko schowane w małej skrzynce pod łóżkiem. Garść prochu tam, gdzie kiedyś stał nasz dom. I cisza. Bo w pewnym momencie świat po prostu przestaje być śmieszny”...
Siedziałeś odwrócony plecami, patrzyłeś w rzekę i pomyślałam, że na tym to chyba polega, ta cała dorosłość. Że może naprawdę tylko tyle zost...
Rozwiń ZwińPora na wchłanianie, szukanie śladów z zeszłego roku, oswajanie się/z ciepłem.
Pora na wchłanianie, szukanie śladów z zeszłego roku, oswajanie się/z ciepłem.