cytaty z książek autora "Steven Erikson"
Powiedz mi, Tool, o czym myślisz najczęściej?
Imass wzruszył ramionami. – O bezcelowości, przyboczna.
– Czy wszyscy Imassowie o niej myślą?
– Nie. Większość w ogóle nie myśli.
– A to dlaczego?
Przechylił głowę. – Dlatego, że to bezcelowe, przyboczna.
Ciekawość jest moim największym przekleństwem, ale świadomość posiadania wady jeszcze jej nie usuwa.
Coltaine poprzez pożary
wlecze się z cichym szczękiem.
Wiatr turla kości żołnierzy,
nienawiść dostali w podzięce.
Coltaine prowadzi sznur psów
wciąż kąsających go w rękę
Coltaine krwawą pięścią toruje
drogę do domu przez mękę.
Wiatr niesie słowa uchodźców,
pełną wyrzutu piosenkę.
Coltaine prowadzi sznur psów
wciąż kąsających go w rękę.
Jeśli mamy żyć, musimy podejmować ryzyko – ciągnął Rake. – W przeciwnym razie nasze życie niczym się nie będzie różniło od śmierci. Żadna walka nie może być za trudna, żadne szanse zbyt małe, bo nawet jeśli przegramy, będziemy wiedzieli, że żyliśmy.
Każde zło które wyrwie się na swobodę, staje się z czasem powszechne. Problem w tym, że łatwiej się do niego przyzwyczaić niż je wykorzenić.
...jeśli odmawiasz człowieczeństwa wszystkim wokół siebie, odmawiasz go również sobie. I to właśnie najrychlej wpędzi Cię w obłęd. To ból który czujemy, pozwala nam to wszystko wytrzymać, sierżancie. Być może zmierzamy donikąd, ale przynajmniej przed niczym nie uciekamy.
Wytrzymajcie. Przetrwajcie. Żyjcie tak, jak musicie żyć. Pewnego dnia znajdzie się na to odpowiedz.
Wszyscy jednak wiemy, że świat
odziedziczą nie sprawiedliwi, lecz bezczelni...
Pragnienie czynienia dobra, panie Reese, prowadzi do żarliwości. Ta z kolei wiedzie do świętoszkowatego przekonania o własnej słuszności, z czego rodzi się nietolerancja, szybko prowadząca do surowych osądów, skłaniających do wymierzania okrutnych kar, co z kolei wywołuje masowy terror i paranoję, powodujące z czasem rewoltę, po której nadchodzi chaos i rozprężenie, a następnie upadek cywilizacji.
-Śmierć nie jest najgorszym losem - ciągnął stojący nad nim Darist - Jeśli ta kobieta była twoją przyjaciółką, będzie ci brakowało jej towarzystwa, i to jest prawdziwym źródłem twego smutku. Żal ci samego siebie. Moje słowa mogą wzbudzić twe niezadowolenie, ale mówię to z doświadczenia. Przeżyłem śmierć wielu współbraci i opłakuję miejsce zajmowane przez nich w moim życiu. Ale podobne straty czynią tylko łatwiejszym mój nadchodzący zgon.
Na kamienistej plaży mężczyzna patrzy na ziemię i widzi jeden kamień, a potem drugi i trzeci. Kobieta patrzy na ziemię i widzi... kamienie.
Zdrada była w jego oczach najcięższą ze zbrodni, gdyż ze wszystkiego co było w człowieku ludzkie, czyniła źródło bólu.
Otwórz przed nimi dłoń brzegu i patrz, jak odchodzą w morze.
Wmuś im wszystko, czego potrzebują, i zobacz, jak tęsknią
za wszystkim, czego chcą.
Ofiaruj im spokojną taflę słów i patrz, jak wyciągają miecz.
Pobłogosław ich pokojem i zobacz, jak pragną wojny.
Przyznaj im ciemność, a będą pożądali światła.
Zadaj im śmierć i słuchaj, jak błagają o życie.
Spłodź życie, a wymordują ci rodzinę.
Bądź taki jak oni, a ujrzą w tobie innego.
Okaż swą mądrość, a zostaniesz głupcem.
Brzeg ustępuje przed morzem.
A morze, przyjaciele,
Nie śni o was.
Modlitwa Shake’ów...
Jeśli istnieje odpowiedź, można ją odnaleźć tylko w samym procesie szukania. To właśnie on jest sercem tworzenia...
-Ha! - rzucił, siadając obok Biegunka. - Uwielbiam patrzeć, jak wybałuszasz oczy, kiedy to robię. -Saperze - odezwał się Barghast - jesteś plugastwem pokrywającym kamyk w strumieniu płynącym przez pole, na którym pasą się chore świnie. -Niezłe, chociaż nieco przydługie. Zakręciłeś kapitanowi we łbie, co?
Jest nieostrożna - wyszeptał trójmistrz. - Zgubiła hełm. -To prawda. -Ale i bystra, bo znalazła nowy.
- ...Cesarzowa oczekuje od swych sług posłuszeństwa i żąda lojalności.
- Podczas gdy rozsądny władca żądałby posłuszeństwa i oczekiwał lojalności.
...pogardy dla ludzkiego rodzaju, dla nędznej egzystencji śmiertelników, którzy zwali ślepotę wzrokiem, ignorancję zrozumieniem, a urojenia wiarą...
Myślę, że najlepsze wyjście to trzymać się swojej estetyki, tego co cenisz, i nie pozwolić, by ktoś inny stał się arbitrem twojego gustu. Musisz też opanować strategie skuteczne zarówno przeciwko napastnikom, jak i obrońcom. Korzystaj z agresji, ale tylko w samoobronie, takiej, która obwieści wszystkim, że twoja zbroja jest niezniszczalna, a pewność siebie niepodważalna. Atakuj, jeśli musisz, ale bez arogancji. Broń, gdy ktoś podważa twoje wartości, ale wystrzegaj się szalonego ognia gniewu. Przeciwko napastnikom najskuteczniejszą obroną jest zimne żelazo. Przeciwko obrońcom zaś najlepsza taktyka to często schowanie broni i odmowa uczestnictwa w grze.
Najgorsza wyobrażalna tyrania staje się możliwa, jeśli tylko towarzyszy jej przekonanie, że zaprowadzono ją dla dobra
ludności. Czy to protekcjonalne? Oczywiście, ale co ma począć obywatel, jeśli oznajmia mu się to z całą niewinną szczerością?
W rzeczywistości jednak zło to tylko słowo, zbędne uprzedmiotowienie. Odrzućmy ideę zewnętrznego czynnika będącego źródłem niewyobrażalnego okrucieństwa. Smutna prawda wygląda tak, że wszyscy jesteśmy skłonni do obojętności, świadomej odmowy miłosierdzia, odrzucenia wszystkiego, co w nas moralne. Jeśli te słowa brzmią zbyt przerażająco, nazwijmy to złem. Dajmy mu ogień i jad.
Ci, którzy przeżyli, nie obchodzą żałoby razem. Wszyscy robią to oddzielnie, nawet jeśli przebywają w tym samym miejscu. Żałoba jest najbardziej samotnym ze wszystkich uczuć. Izoluje tych, których dotknie, a wszelkie rytuały, gesty i objęcia są tylko desperackimi próbami złamania tej izolacji.
(...) Wiedziałeś, że my również wyrzekliśmy się cywilizacji? Rozumiesz, urzędasy osaczały nas ze wszystkich stron. Skrybowie o fioletowych językach i niespokojnych spojrzeniach, zgarbieni, szurający nogami i recytujący swe bezkrwiste listy. Och, policzmy to wszystko! Ustalmy akceptowalny poziom nędzy i cierpienia! - Laska uderzyła z łoskotem o ziemię. - Akceptowalny? Kto, kurwa, powiedział, że jakikolwiek poziom jest akceptowalny? W jakim umyśle mogła zrodzić się taka idea?
- W cywilizowanym, oczywiście.
Wybrani. To dopiero była zarozumiałość na przerażającą skalę.
Albo wszyscy jesteśmy wybrani, albo żaden z nas. Jeśli prawdą jest to pierwsze,
wszyscy staniemy przed tym samym sędzią i czeka nas taka sama sprawiedliwość.
Bogaci i zadłużeni, panowie i niewolnicy, mordercy i ofiary, gwałciciele i gwałceni, wszyscy bez wyjątku. Dlatego trzeba modlić się często – jeśli to pomaga – i uważać na własny cień.
Bardziej prawdopodobne wydawało się jej jednak to, że nikt nie jest wybrany i
dusz nie czekał żaden sąd. Jedynym przeznaczeniem śmiertelników była nicość.
Och, bogowie z pewnością istnieli, ale żadnego nic nie obchodził los dusz
śmiertelników, chyba że mogli podporządkować je własnej woli, uczynić z nich
żołnierzy w swych bezsensownych, niszczycielskich wojnach.
Dusza nie zna nic bardziej bolesnego niż oddech, który zaczyna się miłością, a kończy żałobą.
Najsłodsza trucizna to ta, którą wszyscy dzielą się z ochotą.
Duiker uniósł głowę i wpatrzył się w twarz człowieka, który przykucnął obok niego. W zmasakrowanym, krwawiącym obliczu lśniło jedno niebieskie oko. Potężny cios buzdyganu wbił policzek hełmu w twarz kapitana. Kość policzkowa pękła, oko wypłynęło, a nos został urwany. Przerażająca maska, która była kiedyś twarzą Cichacza, wykrzywiła się w czymś przypominającym uśmiech.
- Mam szczęście, historyku. Zobacz, nie straciłem ani jednego zęba. Żaden się nawet nie chwieje.
Kłamstwo mądrości najłatwiej można ukryć w monologu. Dialog je demaskuje. Większość tych, którzy udają mądrych, nie śmie się wdawać w dialog, obawiając się, że ujawni on ubóstwo ich założeń oraz słabość przekonań. Lepiej nic nie mówić i kiwać głową z mądrą miną.
Nikt nawet sobie nie wyobrażał, że całe królestwo może zginąć w taki sposób. Że okrutne czyny jego mieszkańców są w stanie wszystko zniszczyć. Światy żyją dalej bez względu na poczynania tych, którzy je zamieszkują. Wszyscy w to wierzyli. Przyjmowali takie założenie. Rany się goją, niebo rozpogadza, a z morskiego mułu wypełza coś nowego.
Ale nie tym razem.
Zbyt wiele mocy, za dużo zdrad, nazbyt straszliwe, wszechpochłaniające zbrodnie.