cytaty z książek autora "Bjørnstjerne Bjørnson"
Ludzie też są winni, jeśli człowiek staje się zły.
Przeszkód nie braknie temu, kto ich szuka!
Szczęścia musi szukać na obczyźnie, kto go nie ma w domu.
Sprawy dotyczące wiary (...) są rzeczą Boga. Nie możemy być niczym innym jak prawdą. Tak więc będziemy wierzyli w końcu tu albo tam.
(...) nie opieraj się na ludziach, ale za to tym pewniej na instytucjach! Gdzie się dzieje cud, tam przepada w zgiełku uczuć każda instytucja. Dlatego to kościół katolicki usiłował z cudu zrobić instytucję. Z tego samego powodu naraził się na utratę szacunku ze strony wszystkich rozumnych, a trzyma się tylko jeszcze ludzi prostych i samolubów.
Najlepiej się człowiek poznaje, kiedy jest sam!
Chrześcijaństwo jest albo życiem w Bogu, wybiegającym daleko ponad ziemię i jej porządek, albo nim nie jest. Albo jest ono czymś więcej jak poddaniem się pewnej idei, mianowicie nowym światem, cudem, albo nim nie jest.
Miłość Boga nie jest przywilejem wierzących. Ich przywilejem jest odczuwać miłość i cieszyć się z niej i w jej imieniu niemożliwe rzeczy czynić możliwymi.
- (...) Jego wiara to zdziała! Jego wiara jest najsilniejszą na ziemi! A wiara jedna może tego dokazać! Tak jest, ona jedna może!
- Ona może!
- Gdyby ona nie mogła, w takim razie wszystko byłoby niemożliwe. W takim razie wszystko inne byłoby nieprawdą. We wszystkim tym byłoby coś niedoścignionego - ? Coś, ponad siły - ?
- Jednostajność- czy to praca, modlitwa lub zabawa- ogłupia i czyni smutnym. Możesz tak długo ziemię swoją obrabiać, aż się zamienisz w zwierzę- modlić się do zamienienia się w automat- bawić się, póki nie zostaniesz bezmyślną lalą. Wszystko powinniśmy umieć połączyć! Odmiana wzmacnia duszę i umysł- praca wtedy wydaje owoce, wiara daje wesele duszy.
- Powinniśmy się weselić zatem!- rzekł młody człowiek i rozśmiał się.
- Naturalnie, bo wtedy tylko potrafisz żyć z bliźnimi twoimi; bo tylko wtedy, gdy masz umysł pogodny, dojrzysz dobro w drugich i nauczysz się je kochać.
Nie wiedziała zupełnie o tem, że człowiek, który każe myślom naszym przyoblekać się w słowa, naturalnym biegiem rzeczy zdobywa nad nami władzę.
Lękasz się cudu? W takim razie nie możesz wierzyć, że to cud.
...dopóki społeczeństwo toleruje wielożeństwo, powinno w pewnych wypadkach zgadzać się na rozwód. Oprócz tego, należy zaprzestać patrzenia na rozwódkę, jak na niegodną tego szacunku, na jaki zasługuje kobieta zamężna. Jeżeli kobieta odważa się zerwać węzeł małżeński, ażeby ocalić swą godność moralną, zasługuje wtedy na większy szacunek, aniżeli wiele z tych, które pozostają małżonkami i społeczeństwo powinno okazać jej ten szacunek.
Knut nie zawracał sobie zbytnio głowy „poezją” i temu podobnymi rzeczami, przeto zostawił żonie wolną wolę.
Legenda powiada dalej, że marsz weselny Olego Haugena był najweselszym, jaki słyszano kiedykolwiek na świecie. Toteż para, która pierwsza przy jego dźwiękach pojechała do kościoła i nim została powitana po powrocie do domu, była najszczęśliwsza spośród wszystkich, jakie od wieków dawnych zjawiły się na ziemi. I chociaż mieszkańcy Tingvoldu z dawien dawna byli piękni i dorodni, a od tego czasu stali się jeszcze piękniejsi — to onej parze i pod tym względem należy przyznać pierwszeństwo.
Ludzkość wciąż posuwa się naprzód po wielkiej drodze postępu.
Ile razy nie chciało się u nich chować jagnię, koza czy prosię, ile razy zachorzała krowa — zawsze tę sztukę darowano małej na własność i matka twierdziła stanowczo, że od tego dnia wszystko zmieniało się na lepsze. Ojciec nie dawał temu wiary, ale było mu wszystko jedno, czyje było bydlątko, byle tylko nie chorowało.
- Wiara czyni ludzi wesołymi.
- Słusznie- wiara żywa. A nie zauważyłeś może, iż istnieje wiara, która czyni ludzi tak ponurymi, że świat cały wydaje im się więzieniem?
Główne warunki wszelkiego postępu: energię życiową i panowanie nad sobą wyrabiać trzeba w człowieku od najmłodszych lat. Tymczasem wszędzie widzimy wręcz przeciwne objawy: prawie powszechną lekkomyślność, zbyteczną nerwowość i brak zadowolenia życiowego.
Pośród wielkich dolin Norwegii znajduje się gdzieniegdzie odosobnione duże wzniesienie, które słońce oświetla przez cały dzień, od wschodu aż do zachodu.
Za najlepszego wychowawcę przyzwyczajono się powszechnie uważać matkę i mamy dowody, że tak istotnie bywa, ale czy zawsze? Kto przeważnie wychodzi za mąż? Najładniejsze i najbogatsze dziewczęta, tj. te właśnie, które zepsute są pewnymi przywilejami, a więc nie posiadają ani cierpliwości, ani poświęcenia, ani szczególnej znajomości ludzi, słowem przymiotów, niezbędnie potrzebnych wychowawcy.
Są na świecie ludzie, których troska czepia się ze szczególnym uporem. A trapi ona właśnie tych, którzy — zdaniem bliźnich — powinni być najszczęśliwsi.
- Płaczesz — powiedział — a ja się będę śmiał, bo to co nam się zdarzyło i płaczu, i śmiechu godne.
W półmroku odważyła się na pierwsze istotne pytania. Otrzymała też pierwsze ścisłe odpowiedzi. Słówka jak gdyby uskrzydlone, zwiewne jak puch, biegły z jednej i drugiej strony.
Wrażenia, jakie daje nam natura, odgrywają dużą rolę w oczekiwaniu tego, co ma nastąpić.
Pewnego wieczoru, przed dwoma tygodniami, mały Janek właśnie o zmroku miał wracać do domu; to było zanim spadł śnieg, a w parku był staw taki czarny i taki lśniący. Chciał przejść przez niego, bo mu było bliżej, ale tego samego dnia wyrąbali właśnie w nim dziurę, do połowu ryb potrzebną i zapomnieli ją oznaczyć, no i mały Janek wpadł w nią. Słyszano na podwórzu krzyk dziecka, ale nie zwracano na to uwagi, bo wiele dzieci krzyczy na podwórzu. Mały Janek zniknął, nikt nie wiedział gdzie, a gdy znów lód wyrąbali na stawie, to go tam znaleźli. Ale chłopcom nie było wolno go zobaczyć, za to byli na pogrzebie razem z dziećmi ze szkoły. Nie pochowali go w kaplicy, jak dziadka i babcię, tylko na cmentarzu. O, to było prześlicznie! pan nauczyciel śpiewał basem, stary kasztan wiózł Janka; leżał w biało pomalowanej trumnie, którą ojciec kazał z miasta przywieźć, a na trumnie były wieńce, które uwiła mama ze Stiną. Wszystkie dzieci dostały ciastka i jagody, przed pogrzebem, a na pogrzebie śpiewali wszyscy właśnie to samo, co dzieci przed chwilą.
To daleko, daleko ładniej być z aniołkami w niebie, niż tu na ziemi. Tak, to prawda, Stina tak powiedziała. Ona też wolałaby tam być i tylko dla mamusi nie odchodzi, bo wtedy mama byłaby taka sama.
(...) odradzamy się w naszem otoczeniu, czynach, a szczególniej w dzieciach, ale uważa taką nieśmiertelność za wystarczającą.