Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać13
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński8
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Krzysztof Lipka-Chudzik
1
7,1/10
Pisze książki: film, kino, telewizja
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
73 przeczytało książki autora
88 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Bollywood dla początkujących Krzysztof Lipka-Chudzik
7,1
Tak, lubię filmy prosto z Bollywood. Tak, moim pierwszym obejrzanym filmem było "Czasem słońce, czasem deszcz". Tak, przepadam za Shah Rukh Khanem.
Obejrzałam już sporo filmów rodem z Indii. Nie wszystkie one były rozbuchane, długie i tylko o miłości. Czasem oglądałam jakąś perełkę, czasem zdarzył się jakiś niewypał, zupełnie tak jak w kinie amerykańskim, czy europejskim.
Książkę Krzysztofa Lipki-Chudzika dostałam jako prezent urodzinowy od przyjaciół, którzy znają moje zamiłowanie do filmów bollywoodzkich. Świetny prezent, bo "Bollywood dla początkujących" czyta się naprawdę wspaniale. Autor ma ogromną wiedzę na temat kinematografii Indyjskiej i to widzi się od razu. Drugim bardzo dużym atutem jest styl autora i sposób w jaki napisał tę książkę. Można właściwie powiedzieć, że jest to historia kina indyjskiego, a po części również samych Indii, podana w formie zbioru ciekawych anegdot, które dotyczą największych twórców i ludzi Bollywoodu. Wszystko jest podane przejrzyście, ciekawie i interesująco; nie sposób nudzić się czytając tę książkę.
Polecam nie tylko miłośnikom Bollywoodu.
Bollywood dla początkujących Krzysztof Lipka-Chudzik
7,1
Ta książka to dla mnie przede wszystkim przewodnik po tym, co chciałabym zobaczyć w kinie indyjskim. W żywy anegdotyczny sposób pokazano tu jego twórców przedstawiając historię bombajskiego kina od początku aż po dzień dzisiejszy ( w kontekście zmian w Indiach). Czytając opuszczałam tylko fabuły filmów, których nie widziałam.
Na swojej stronie (nietylkoindie.pl) przedstawiłam wiernie (i z ilustracjami) historię Bollywoodu w oparciu o tę książkę (nawet zachowując tytuły rozdziałów),ale oczywiście prawdziwe bogactwo szczegółów znajdziecie w książce.
Tu do posmakowania opisuję we fragmentach trochę z tego , jak autor przedstawia w książce historię Bollywoodu, jego bohaterów i zachodzące w nim na przestrzeni lat zmiany.
WSTĘP
Pod koniec 50-ch lat reżyser Baldev Raj Chopra na festiwalu w Berlinie, gdzie niedawno wyzwolony z niewoli brytyjskiej kraj zdobywał nagrody dla alternatywnych filmów filmów Satyajita Raya, Raja Kapoora i Bimala Roya reż B R Chopra podsłuchał kpiącą uwagę "W tych indyjskich filmach są tylko piosenki i piosenki. Oni chyba nie umieją inaczej". B.R. Chopra tworzył filmy bez przerywników piosenkami, jednak uważał, ze kino indyjskie jest bardzo różnorodne, a baśnie z Bollywoodu rządzą się własnymi prawami obcymi estetyce zachodniego widza. Rzeczywiście Bollywood kojarzy się rozgrywanymi w przepychu dekoracji romansami ze wstawkami piosenek, ale to nie obejmuje tworzonych tam filmów społecznych, obyczajowych, gangsterskich, rodzinnych biograficznych. Czym dla kogo jest Bollywood? Klasyka z Rajem Kapoorem, Dilipem Kumarem i Anandem Devem. Romantyczne historie z trojką Khanów? Czarno-biała melancholia Guru Dutta? Dramatyzm Tamilów Mani Ratnama i Ram Gopala Varmy? Czy zwariowana masala movies z młodym Amitabhem Bachchanem?
W książce tej pokazano kontekst tworzonych filmów, historie ich twórców, tło polityczno-społeczne powstającego kina. Zachęcając do ciekawości poznawczej nawet jeśli pierwszy kontakt z Bollywood może zaszokować bądź zrazić hałaśliwości dźwięków i jaskrawością obrazów i "estetyczno-treściowym nieładem, który Salman Rushdie nazwał "epi-mito-tragi-komi-sexy-super-masala-hiper-sztuką" ("Epico-Mythico-Tragico-Comico-Super-Sexy-High-Masala-Art")
W filmach tworzonych po uzyskaniu przez Indie niepodległości w 1947 widać wpływy socjalistycznej ideologii Nehru i myśli Gandhiego, który siłę kraju widział we wsi miasto uznając za miejsce wydane niemoralnym wpływom Zachodu. Można to zobaczyć w "Shree 420" Raja Kapoora. Główny bohater wędrując krajem widzi drogowskaz Bombaj 420. To odległość do miasta, ale i nr paragrafu z kodeksu określającego oszustwo. W hindi 420 (ćar-so-bis) to wyzwisko. Tu oszustem nazwano miasto.- Bombaj. Miasto to ściągnęło ludzi z całych Indii. Słychać było różne języki - bengalski, gudżaracki, marathi, urdu. Mimo że za język urzędowy przyjęto hindi, wielu go nie znało. To sprzyjało tworzeniu w kinie odrębnego, niezwiązanego z rzeczywistością świata, dodatkowego, jak to nazwał Javed Akhtar, stanu Indii. W porównaniu z Bombajem lokalne kinematografie miały przewagę – będąc u siebie,operując własnym językiem mogły być bardziej realistyczne w przedstawianiu problemów swego świata. Stanowiły więc dla Bombaju potężną konkurencję.
Dodatkowym utrudnieniem był brak funduszy na produkcję przy wysokim podatku od widowiska. Uprzedzenie Gandhiego do kina podzielało w owym czasie też All Radio India zakazując emitowania piosenek filmowych, co przyczyniło się do popularności radia z Cejlonu nadającego przeboje w hindi.
Była to epoka, gdy rząd dusz w kinie indyjskim sprawowała tzw Trimurti - trójca aktorska – Dilip Kumar, Raj Kapoor i Dev Anand.
Spotkanie DILIP KUMARa z kinem zaczęło się od przypadku. Yusuf Khan wysłany przez ojca, muzułmańskiego kupca z Peszawaru po owoce do podhimalajskiego miasteczka Nainitalu trafił na ekipę poszukującą plenerów filmowych. Zaproponowano mu angaż w filmie. Wyjeżdżając do Bombaju utrzymał to w tajemnicy przed ojcem. Tam otrzymał przydomek – Dilip Kumar. Dziś uważa się, że zmiana nazwiska miała go uchronić przed dyskryminacją muzułmanów , choć bardziej prawdopodobne wydaje się niechęć do odsunięcia swych pragnień przed nierozumiejącym ich ojcem. Dilip został zauważony u boku Noor Jehan w 1947 w „Jugnu”, ale prawdziwą sławę przyniósł mu film Bengalczyka Bimala Roya w surowym realistycznym dramacie z 1951 roku ”Do Bigha Zamin” (Dwa hektary ziemi).
Zyskał on uznanie widzów i krytyków filmowych, jak również pierwszy raz przyznaną nagrodę Filmfare i nominację do głównej nagrody w Cannes. Po opowieści na temat walki o spłatę długu, by nie stracić ziemi Bimal Roy zrealizował dwie powieści wg bengalskiego pisarza Saratchandry Chatterjeego – „Parineeta” (1953) i „Biraj Banu„ (1954). Ich sukces ośmielił go do sięgnięcia po największą powieść tego pisarza „Devdas”, (Roy był montażystą poprzedniej jego wersji). Devdas to postać, która w Indiach (być może za sprawą kina) stała się postacią archetypiczną,. Dziesięć adaptacji i wciąż intrygująca postać człowieka, który nie mogąc się spełnić w miłości zapija się zmierzając do zniszczenia siebie. Czarno-biały, przejmująco prosty i realistyczny film Bimala Roya porusza przede wszystkim dzięki kreacji Dilipa Kumara.
"Aktor z Peszawaru i reżyser z Bengalu" po tym filmie stworzyli jeszcze razem "Yehudi" (1958) opowieść z czasów starożytnego Rzymu o Rzymianinie zakochanym w Żydówce (Meena Kumari) i "Madhumati" z wątkiem reinkarnacji, do którego nawiązują "Karan Arjun", "Karz", "Hameshaa" , czy "Om Shanti Om".
W 1951 roku podczas kręcenia "Tarana"w życie Dilipa weszła siedemnastoletnia muzułmanka Madhumala. Po 6 latach ukradkowych spotkań ich miłość skończyła się, gdy w rozgrywkach sadowych między reżyserem a ojcem Madhubali Kumar złożył zeznania przeciwko ojcu ukochanej. P
Ironią losu najpiękniejszy duet miłosny stworzyli wówczas, gdy w rzeczywistości czuli do siebie żal i gorycz - w "Mughal-e-Azam" (1960)
DEV ANAND, „uroczy lekkoduch” uwodził na ekranie Waheedę w „Kala Bazar”, Nutan w „Tere Ghar Ke Samne” (1964),Sudhanę w „Hum Dono” (1961),gdzie też zagrał podwójną rolę. Lekceważący go krytycy zobaczyli w nim aktora dopiero w „Przewodniku” (Guide)– zrealizowanej przez brata aktora, Vijaya Ananda ekranizacji powieści Narayana. Prowokująca treść książki z bohaterem, który oszukuje naiwnych turystów, uwodzi cudzą żonę, trafia do więzienia za malwersacje, a w końcu zostaje wypróbowany jako guru poszczący w intencji deszczu.
Film, w którym bohaterka wybiera życie w nieformalnym związku był w indyjskim świecie śmiałą prowokacją obyczajową. W swoim pierwszym kolorowym filmie Dev stworzył intrygującą i niejednoznaczną postać nagrodzoną przez krytyków i popularność u widzów. Podobną popularnością cieszył się kolejny film Vijaya z 40-letnim braciszkiem w roli młodzieńca umiejącego odróżnić fałszywe klejnoty od prawdziwych – „Juwel Thief”. Kryminalno- komediowo-romantyczna konwencja filmu z 1967 roku oznaczała w indyjskim filmie ponowny zwrot ku formie masal movie.
W najtrudniejszej sytuacji z całej trójcy pozostawał RAJ KAPOOR. Ze stanu zniechęcenia po utracie Nargis podniósł się dopiero dzięki sukcesowi filmu z pięknością z południa Padmini („Jis Desh Men Ganga Behti Hai”). Do kolejnego filmu upatrzył sobie też piękność z południa Vidhyamalę. Historia trójkąta miłosnego zagranego przez nią, samego Raja i Rajndrę Kumara – „Sangam”- znana jest nie tylko ze względu na sławne trio aktorskie, ale i z powodu miejsca ekranizacji. To Raj Kapoor pierwszy odkrył dla indyjskiego kina piękno Szwajcarii i Niemiec jako tła dla wyrażających uczucia bohaterów piosenek.
Inni wkrótce poszli za ich przykładem tworząca to " An Evening in Paris", a to "Nihgt in London". Najwierniejsze Indie okazały się wobec Szwajcarii. Mamy ją nie tylko w "DDLJ", ale i w szwajcarskiej odpowiedzi na tę bollymilość -"Tandoori Love". Wyprawy na koniec świata miały swoje plusy z punktu widzenia reżysera-aktor nie mógł mu uciec na plan kilku innych kręconych jednocześnie filmów.
W latach 1991- 2000
przemoc w filmie ustąpiła hymnom na cześć wielopokoleniowej rodziny i wartości poświęcenia. Wraz ze zmianą w 1991 roku ekonomia Indii otworzyła się na świat. Z czasem zmienili się też adresaci filmów. Rozwój gospodarki przyniósł wzrost znaczenia pieniędzy. Modne stawało się pokazywanie, że jest się bogatym. Kino zaczęło zabiegać o widza z pieniędzmi. Dotychczasowy widz filmów - miejska biedota - przestał się liczyć. Stawiano na bogatych. Nie było już obrony biednych, czy problemu bezdomnych emigrantów z wiosek. Reżyserzy głosili: Chcemy pokazywać ludzi pięknych, a nie biednych. Kino miało dać zapomnienie o bombach wybuchających na ulicach, o slumsach. Miejsce młodego gniewnego, obrońcy skrzywdzonych zajął "playboy w markowych ciuchach, kiedyś idealny materiał na filmowego łotra, teraz... wzór do naśladowania" (str 290)
Młodzi bohaterowie mimo beztroski imprezowania przedstawiani są jako osoby pamiętające o świętach, modlitwie, troskliwi wobec rodziców,romantyczni w kontaktach z płcią przeciwną, w czystości czekające na noc poślubną. Ta mieszanka tradycyjności i nowoczesności zjednywała im sympatię i młodych i starych. Barjatya (z Salmanem Khanem „Hum Aapke Hain Koun”) rozpoczął trend tworzenia filmów podtrzymujących wartości rodzinne, które sprawdziły się i w Indiach i wśród NRI, dla których kino hindi to „namiastka kontaktu z wyidealizowaną we wspomnieniach ojczyzną” , wzór dla zmieniających się pod wpływem Zachodu dzieci emigrantów.
„Qayamat Se Qayamat Tak” i ”Hum Aapke Hain Koun” uczyniły bohaterów ekranu z Aamira i Salmana Khanów. Do tego, by podobnie jak o Dilipie Kumarze, Devie Anandzie i Raja Kapoorze, można było mówić o kolejnej Trimurti, trójcy aktorskiej brakowało tego trzeciego. Zobaczono go w SRK, który nie pochodząc ze znanej aktorskiej rodziny sam zdobył uznanie negatywnymi rolami w „Baazigar” (podwójna rola uwodziciela i mściciela krzywdy),„Anjaam” i Darr” (prześladujący obsesyjną miłością cudzą żonę).
Równolegle z miłosnymi historiami pojawił się ruch patriotyczny głoszący chwałę Indiom (najlepiej hinduistycznym),składający pokłon rodzinnym i religijnym świętom, daleki od zachodniego zepsucia.
PO 2000 roku Uwagę zwraca też grupa filmów pokazująca kulisy powstawania filmu w hindi. Bollywood przystawia sobie lustro do twarzy. W przeszłości takim filmem był „Kaagaz Ke Phool”. W „Om Shanti Om” pokazano życie na planie filmowym w latach 70-ch i obecnie. Mimo przedstawionych protekcji z powodu rodzinnych układów obraz Bollywoodu w tym filmie nie jest złośliwy. Z dużą sympatią pokazano tu w piosence "Deewangi Deewangi" całą plejadę gwiazd.Ale już Sudhir Mishtra w dramacie „Khoya Khoya Chand”
przedstawia plan filmowy 50-ch i 60-ch lat krytycznie demaskując takich aktorów jak Guru Dutt, Waheeda Rehman,Madhubala, Nargis czy Raj Kapoor. Próbę artystycznego rozrachunku z Bollywoodem stanowi też debiut Zoyi Akhtar córki scenarzysty Javeda Akhtara „Luck By Chance”. Realizmowi scen budowania kariery za wszelka cenę towarzyszą tu skoczne piosenki i blask gwiazd grających tu w epizodycznych rolach samych siebie.
W XXI wieku Karan Johar, twórca „Kabhi Khushi Kabhie Gham” postanowił pójść z duchem czasu. Dwa swoje kolejne filmy umieścił w Nowym Jorku. Pierwszy (jego produkcji) to trójkąt miłosny szczególnego rodzaju z motywem poświęcenia i SRK, Preity Zinta i Saif Ali Khanem w rolach głównych -„Kal Ho Naa Ho”. Drugi, „Kabhi Alvida Naa Kehna” podjął temat kryzysu dwóch małżeństw, zdrady i rozwodu, wskazujący na dojrzewanie reżysera w porównaniu z infantylizmem „Kuch Kuch Hota Hai”. Realizując film Karan starał się zadowolić liberalną widownię (prawo do szczęścia jednostki choćby kosztem zdrady małżeńskiej) i konserwatywna (poczucie winy z powodu tej zdrady).
Kolejnym jego film „Dostana” pokazuje rozegraną w Miami sytuację lokatorów udających gejów. Karan podejmuje temat homoseksualizmu i nawet jeśli bohaterowie tylko udają, a prawdziwi homoseksualiści pokazani są karykaturalnie, to zastanawia reakcja na nich. Tylko matka jednego z nich grana przez Kirron Kher ma problem ze zgodą na syna geja,chociaż i ona w końcu błogosławi jego rzekomego partnera słowami: „Nie wiem, czy jesteś moją synową, czy zięciem, ale opiekuj się moim synem”. Także dwuznaczność pocałunku Johna Abrahama i Abhisheka Bachchana budzi wątpliwość? A może im się to spodobało?Być może tym filmem Karan Johar rozliczył się z posądzaniem go o homoseksualizm (widać to np w jego karykaturze w filmie Varmy „Company”).
Ostatnim jego filmem jest „My Name Is Khan” - dramat o reakcjach na muzułmanów w Ameryce po 11 września 2001. Główna rolę człowieka z zespołem Aspergera gra SRK, a u jego boku widzimy Kajol.
Itd reszta w książce.