Węgierska profesor antropologii kultury, religioznawca, językoznawca. Urodziła się w Budapeszcie, na Węgrzech, jej rodzice pochodzili z Niemiec. Ucząc się w Niemczech poznała męża, Amerykanina Glena Goodmana, z którym wyjechała i osiedliła się w USA. Prowadziła transkulturowe badania nad doświadczeniami religijnymi i mistycznymi, w tym nad glosolalią, opętaniem, szamanizmem. W latach 1968 - 1979 pracowała jako profesor lingwistyki i antropologii na Uniwersytecie Denisona w Ohio. W 1980 roku założyła w Nowym Meksyku własny Instytut do badań nad doświadczeniami religijnymi. Zainteresowała się przypadkiem Anneliese Michel, przeprowadziła gruntowne badania naukowe nad nim.
W sumie ksiazka zamiast odpowiedziec na pytania zostawila mnia z wieksza iloscia pytan. Wszystkie uzasadnienia w ksiazce sa nieczyste, malo klarowne i zadno z nich nie jest pewne.
Jedynymi dobrymi elementami calej ksiazki sa opisy egzorcyzmow i listy Anneliese. Reszta ksiazki to, w wiekszosci, usprawiedliwanie obu stron - kosciola i medycznej strony - ktore na sam koniec i tak nic nie klaruja - czytelnik dalej nie wie w co wierzyc, mimo ze od sytuacji opisanej w ksiazce minelo wiele lat.
Zaznaczam z góry, że hollywoodzkiej interpretacji zdarzeń nie oglądałem i zamiaru takowego nie mam. Książkę przeczytałem z czystej ciekawości, mając nadzieję, że okaże się ona popularnonaukowym przyczynkiem do tematu egzorcyzmów jako rytuału uzdrawiającego. Zdaję sobie oczywiście zdanie z faktu, że dla osób wierzących zagadnienia opętań przez demony (lub Ducha Świętego) mają inny wymiar. Mnie najbardziej interesowało wytłumaczenie sobie faktu, że w latach 70-tych ubiegłego wieku młoda, inteligentna i zdolna dziewczyna zmarła w Niemczech z powodu niedożywienia, będąc w otoczeniu rodziny i przyjaciół.
Lektura była prawdziwą jazdą lunaparkową kolejką: na początku, przy opisie okresu przed zastosowaniem egzorcyzmów na Anneliese Michel, skłaniałem się raczej do przyznania racji lekarzom. Wprawdzie nie wykazali się oni zbyt wielką empatią, ale ich naukowe podejście wydawało mi się najlepszym sposobem na pomoc schorowanej dziewczynie. Jeśli jednak wierzyć autorce, ich diagnozy były niepoprawne a terapie w takim razie bezskuteczne, wręcz szkodliwe.
Podczas gdy terapeuci usiłowali wyleczyć błędnie zdiagnozowaną chorobę przy pomocy specyfików z dużymi skutkami ubocznymi, emocjonalnie dosyć mocno zaangażowani kapłani-egzorcyści prawdopodobnie prawidłowo ocenili sytuację. Ich wielomiesięczne próby wypędzenia „demonów” mogłyby się udać i przynieść pacjentce sporą ulgę, jeśli nie nawet całkowicie ją wyleczyć. Koniec końców jednak i oni ponieśli porażkę. Ich największym błędem było ignorowanie krytycznego stanu zdrowotnego Anneliese w momencie, gdy wszelaka pomoc psychologiczno-duszpasterska nie miała już żadnego sensu.
W książce zaintrygował mnie fakt, że autorka zaprezentowała tutaj własną teorię co do przebiegu tragicznych w skutkach wydarzeń. Oceniając „opętanie” panny Michel jako religijny odmienny stan świadomości, przedstawiła ona wiarygodną alternatywę do teorii epizodu epileptycznego, forowanej przez lekarzy. W tym temacie w ogóle się nie orientuję, ale przeczytałem wywody pani Goodman z dużym zainteresowaniem.
Tym bardziej zaskoczył mnie ostatni rozdział książki, w którym autorka odeszła zupełnie od wcześniejszych tez i przychyliła się w zupełności do oceny księży, którzy uważali, że Anneliese jest opętana przez demony. Nie rozumiem takiego zwrotu zapatrywań, zwłaszcza że poprzednie wywody pani Goodman były całkiem interesujące i bez „wplatania” wątków nadprzyrodzonych.
Facyt: Interesujący, jednak nieco przyciężkawy przyczynek do tematu egzorcyzmów, któremu brak zarówno polotu jak i lepszej struktury.