Jeden z najpopularniejszych pisarzy brytyjskich. Przyszedł na świat w rodzinie niezbyt przywiązanej do stałego miejsca zamieszkania. Pierwsze lata swego życia spędził w Indiach, potem jakiś czas Durrellowie mieszkali w Anglii, aby wreszcie na dłużej osiedlić się na greckiej wyspie Korfu. Podczas tego pobytu Gerald na własną rękę poznawał miejscową florę i faunę oraz hodował całkiem sporą gromadę zwierzaków. Z wiekiem nie porzucił młodzieńczych fascynacji. Ukończył studia zoologiczne i już jako dwudziestodwulatek zorganizował, sfinansował i poprowadził ekspedycję do Kamerunu. Kolejne wyprawy zaprowadziły go do Gujany Brytyjskiej, Paragwaju i Argentyny. Zawsze jednak lubił powracać wspomnieniami do Korfu, a co najważniejsze, potrafił te wspomnienia zabawnie spisać w dwóch książkach: Moja rodzina i inne zwierzęta oraz Moje ptaki, zwierzaki i krewni.
Ludzie powinni uświadomić sobie, jak ważne i fascynujące są inne formy życia na świecie, i stracić aroganckie poczucie własnej wyłącznej war...
Ludzie powinni uświadomić sobie, jak ważne i fascynujące są inne formy życia na świecie, i stracić aroganckie poczucie własnej wyłącznej wartości, która nie pozwala im uznawać równorzędnego prawa innych istnień do życia.
Wielka Brytania po zakończeniu II wojny światowej. To właśnie tam młody Gerald Durrel dostaje posadę w Whipsnade Zoo jako opiekun zwierząt. Daje mu to okazję do obserwacji nie tylko swoich czworonożnych podopiecznych, ale i ludzkich współpracowników.
Jedna z tych książek, które czyta się z uśmiechem na ustach. Jak zawsze kiedy człowiek spotyka zwierzęta, tworzy się mnóstwo interakcji - jedne zabawne, inne groźne, ale wszystkie ciekawe. Autor nie szczędzi nam swoich obserwacji ale i wniosków wysnutych na ich podstawie. Nie wszystkie są poprawne politycznie zgodnie z dzisiejszymi standardami, ale nie wolno zapomnieć w jakich czasach rozgrywa się akcja. Bardzo przyjemna lektura.
Wróciłam do Durrella po ponad 30 latach. Z dzieciństwa zapamiętałam tę książkę jako zabawną i liczyłam na lekką, przyjemną, letnią lekturę. Przeczytałam niecałą połowę i dalej czytać nie będę. Z dzisiejszego punktu widzenia podejście autora do zwierząt jest nie do przyjęcia. Nie jestem jakąś zwariowaną fanką zwierząt, która - jak to dziś modne - stawia je na równi, albo wyżej od ludzi, ale burzy się we mnie krew jak czytam o autorze oczekującym z kijem na nietoperza, żeby go ubić, wypchać i wzbogacić swoją kolekcję miłośnika (!!!) przyrody, albo o tym jak wyciąga z dziupli pisklę sowy i za zgodą matki zamyka je w swoim pokoju i trzyma w niewoli ucząc latać między kredensem a stołem. Kiedyś takie podejście było może i normą. Dziś nie powinno się tracić czasu na czytanie o takim okrucieństwie. Dlatego Panu Durrellowi już podziękuję i więcej do jego książek wracać nie będę.