cytaty z książek autora "Wojciech Cejrowski"
Dwoje ludzi patrzy na to samo, a widzi dwie różne rzeczy – oto niezgłębiona tajemnica ludzkiej duszy.
Różnica między ludźmi, którzy realizują swoje marzenia a całą resztą świata nie polega na zasobności portfela. Chodzi o to, że jedni przez całe życie śnią o przygodach a inni, a inni pewnego dnia podnoszą wzrok znad książki, wstają z fotela i wyruszają na spotkanie swoich marzeń.
Motyl” – bardzo delikatne słowo. Zwiewne; zupełnie jak... motyl. Po angielsku też jest delikatne – butterfly. Na piśmie niekoniecznie to widać ale proszę mi uwierzyć – ono brzmi jak aksamit. Jest takie... maślane.
Po francusku, z kolei, śliczne, drobniutkie – papillon.
Po hiszpańsku, urocze – mariposa.
Po rosyjsku, kochane – baboćka. A po niemiecku SCHMETTERLING! No cóż.
W dalekiej podróży dobrze jest mieć przy sobie tupet jak taran i refleks jak błyskawica.
Strach bywa twórczy. Napędza wyobraźnię i mobilizuje ducha. To lepsze niż instynkt, który wspaniale uruchamia mięśnie i emocje, ale przy okazji całkowicie blokuje myśli.
Indianie dostosowują się, dostrajają do harmonii natury.
Biali przestrajają otaczający świat tak, by grał w ich własnym rytmie.
"Człowiek przez całe swoje życie paple. I wygaduje tyle różnych bzdur... Muszę wziąć przykład z Indian - mniej słów, a więcej znaczących dźwięków, których nie słychać. Więcej ciszy... która mówi.
MORAŁ:
Słuchajcie ciszy...
Usłyszycie Mądrość.
...Odnajdziecie Spokój.
Właściwy dystans do spraw,
ludzi i przedmiotów.
Znajdziecie czas,
którego Wam brakowało.
Słuchajcie ciszy.
I mówcie ciszej.
Ciii...
Sza!
Fortuna kołem się toczy i na pstrym koniu jeździ, a pech to pech - solidna firma.
Oczy nie kłamią. Twarz możesz nauczyć wszystkiego, wyćwiczyć w układaniu się w dowolną minę - oczy pozostają poza zasięgiem woli. Bo oczy to zwierciadło duszy, a dusza nie jest własnością człowieka i nie mamy nad nią władzy. Dlatego zdrajca ucieka ze spojrzeniami, oszust kryje się za ciemnymi szkłami okularów...
Zanim nabałaganisz, sprawdź, czy dasz radę posprzątać."
Co zrobisz gdy ktoś przystawi Ci nóż do gardła, a Ty nagle dostaniesz czkawki?
Oczywiście można też całe życie unikać kłopotów, uciekać, uchylać się, zabezpieczać, nie wchodzić w konflikty, można, owszem, można całe życie być tchórzem... tylko co to za życie? Życie powinno zawierać przeżycia: przeżyłem to, przeżyłem tamto, myślałem, że nie przeżyję, ale jakoś dałem radę. Jeśli twoje życie nie zawiera tych elementów, to radzę ci, usiądź na jakimś mrowisku - bez tego fizycznego doświadczenia nie znajdziemy porozumienia. Abyśmy znaleźli wspólny język, musisz zostać pokąsany, i to na własną prośbę.
Bieda bywa błogosławieństwem.
Niedostatek szkołą mądrości.
Drogi Boże! Przez cały dzisiejszy dzień do tej pory postępuję, jak należy. Nie złościłem się, nie byłem chciwy, złośliwy, samolubny, zazdrosny ani uszczypliwy, nic jeszcze nie wypiłem ani nie fajczyłem. Nawet ani razu nie skłamałem. Jestem Ci za to bardzo wdzięczny. Ale, Drogi Boże, za chwilę zamierzam wstać z łóżka i od tej pory bardzo będę potrzebował Twojej pomocy.
- Pan się jakoś nazywa?
- Nie.
- Aha. A mnie na imię Antonio.
- Wiem.
- Ale to nie jest moje prawdziwe imię.
- Nie jest?
- Nie. Pożyczam od dziadka, na czas podróży po Ameryce Łacińskiej. Moje polskie imię jest dla was trudne do wymówienia i niemożliwe do zapamiętania.
- Aaa...ha.
- Wojciech.
- Że co ???
- To moje imię.
- Okropne - powiedział z rozbrajającą szczerością. - Bohhzi...?
- Wojciech.
- Fuj, fuj, fuj. Trudniuśkie.
Kto nie jest w stanie znosić ukąszeń losu, będzie coraz więcej czasu trawił na bezskuteczne wymachiwanie ogonem. I stopniowo popadnie w obłęd, gdyż całą treścią jego życia stanie się unikanie nieuniknionego.
W czasach PRL-u mówiło się"Chcesz być pyłem-lataj Iłem
świat należy do zuchwałych, a nie do młodych i bogatych
Stado, które wpadło w popłoch, można zatrzymać na dwa sposoby:
Pierwszy to zagonić je na brzeg urwiska-wtedy zatrzymuje się definitywnie. Na dnie kanionu. Jest to zatrzymanie połączone z jednoczesną zamianą krów w wołowinę.
Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Indianin nigdy nie upiększa. Opisuje świat takim, jakim go widzi. Ale nikt inny na całym świecie nie potrafi świata bardziej u d r a m a t y z o w a ć. Indiańskie Opowieści ociekają krwią, której było raptem dwie krople, ciągną się miesiącami, które naprawdę trwały tylko kilka dni, przerażają śmiertelnie, choć to nie był żaden potwór tylko stary wyleniały jaguar, lekko kulawy i ślepy na jedno oko.
Dlaczego?
Nie wiem. Po tylu latach spędzonych wśród Indian ciągle nie wiem. I wciąż próbuję zgłębić tę Tajemnicę.
Ludzie błądzą, kiedy nie słuchają serca - to były ostatnie słowa, które do mnie powiedział.
Jest jeszcze coś, o czym mężczyźni nie mają pojęcia: Kobieta nigdy nie zmienia poglądów - nie musi, gdyż ma wszystkie naraz.
Uda są zawsze dwa: albo się uda, albo się nie uda
... są trzy sposoby reagowania na zjawiska wywołujące strach. Po pierwsze, można uciekać. Niestety, na prerii nie miałbym dokąd uciec, a w dodatku, jeśli to jest realne niebezpieczeństwo, to pewnie biega szybciej ode mnie. Po drugie, można siedzieć, czekać co będzie i przez cały ten czas bać się niewiadomoczego. Po trzecie, można wstać i wyjść niebezpieczeństwu naprzeciw, w nadziei, że niebezpieczeństwo się przestraszy i ucieknie.
Żart bez riposty zdycha i w rezultacie zasmuca. Gdy ktoś w ciebie pstryknie żartem, oczekuje, że z nim zagrasz - że się odpstrykniesz, że odpowiesz, odpyskniesz, uszczypniesz, sykniesz... COKOLWIEK, byle dowcipnie.
Rzucony w ciebie żart jest inwestycją, która daje inwestorowi satysfakcję wyłącznie wtedy, gdy jest to inwestycja szybkiego zwrotu z dużą nadpłatą. Żarty muszą skakać jak iskry i narastać. Skórę musisz mieć sprężystą, by żart cię nie zabolał, tylko odbił się ładnie w stronę nadawcy. Och... Czasami warto też żart zamortyzować - przyjąć na klatę i nie oddać od razu, tylko potrzymać przez jakiś czas, uzbroić w dodatkowe niespodziewane elementy i odrzucić, gdy nadawca się tego już nie spodziewa. To jest piękna gra. Piękne rozgrywki.
(...) Dobrze prowadzony pojedynek buduje i utrzymuje więź.
Zostań zdobywcą, odkrywcą, podróżnikiem, nie obawiaj się własnych marzeń, duch panuje nad ciałem, więc jeśli twój duch coś wymyślił, ciało ma to wykonać. Kiedy duch zechce, nic go nie powstrzyma. Miej tylko odwagę zechcieć, zdecydować się, skoczyć na głęboką wodę, zapragnąć.
Bardzo chciałem ich obfotografować, niestety, miejscowy kacyk stanowczo się nie zgadzał. (...) Wieczorem przy moim ognisku siedziała cała starszyzna z rodzinami. (...).
- Wylecz go - powiedział szaman, wskazując dyskretnie na jedno z niemowląt -a jutro pójdziemy do wiosku i ci wszystko pokażę. (...)
Nie miałem pojęcia, co mu jest (...). Postanowiłem więc podać wapno.
(...) Wziąłem do ręki plastikowy pomarańczowy kubeczek. Zaczerpnąłem nim trochę wody z kociołka stojącego przy ognisku. (...)
Następnie uchwyciłem kubek za denko w taki sposób, by zmieścić w dłoni także małą wojskową latarkę o niezwykle silnym promieniu. Zapaliłem światło, a plastikowy kubek rozbłysnął w ciemności jak pomarańczona latarnia (...).
Nachyliłem się nad nim tak, by na mojej twarzy pojawiły się niesamowite trupie cienie. (...) Indianie tego numeru nie znali. Gdyby nosili portki, toby w nie w ty momencie narobili. Wapno, jak to wapno, bywa sprzedawane w płachtach folii alumuniowej, która bardzo ładnie błyszczy i jeszcze lepiej szeleści. Na dodatek każda tabletka zamknięta jest w szczelnej komorze wypełnionej powietrzem pod ciśnieniem - tworzą się widowiskowe wybrzuszenia, bąble, wewnątrz których... coś się rusza.
Potrząsałem tą płachtą, wydając za jej pomocą rytmiczne grzechoty, szelesty, błyski... Mruczałem coś pod nosem, sam nie wiem co, ale pewnie jakieś mantry i hokusy-pokusy. Tupałem nerwowo lewą stopą, że aż szedł kurz, który tworzył na tle ogniska tajemnicze kształty...
Wreszcie rozerwałem folię, wyjąłem jedną bielusieńką tabletkę, przytrzymałem w górze dla lepszego efektu, trochę jak ksiądz opłatek, i... upuściłem do mego pomarańczowego kielicha. Kiedy wapno zanurzone w ciepłej wodzie zaczęło syczeć i buzować, wszyscy Indianie (z szamanem włącznie!) odskoczyli. Miałem widzów w kieszeni! Teraz już na pewno nikt nie wróci do kasy prosić o zwrot za bilety. Przeciwnie - jutro rano będe miał świetne recenzje.
Niedawno nawet mieli tam takiego jednego. Japończyk. Mówił, że szuka orchidei, ale okazało się, że to zboczeniec. Zataszczyliśmy mu do puszczy z dziesięć skrzynek aguardiente. Upijał się codziennie, a potem łaził po lesie i rysował w zeszycie jakieś takie dziwadła. Ponoć robaki, jak sobie robią pinga-pinga.