Zimowe serca Belinda Jones 6,2
ocenił(a) na 75 lata temu Zainspirowana zimowymi krajobrazami w internetach oraz innych mediach również tym razem postanowiłam przygotować sobie zimowy, czytelniczy pakiecik. Wśród kilku tytułów, które wybrałam, znalazła się powieść Belindy Jones Zimowe serca. Jak wszystkie z tego gatunku, to lekka, przyjemna opowiastka z nutą miłosnego uniesienia i śnieżnobiałego klimatu. Nic, tylko rozsiąść się przy kominku, z gorącym kakao, w grubych skarpetach z motywem łosia i koniecznie pod grubym kocem. Chyba większość z nas widzi taki właśnie obraz wyobrażając sobie zimowe czytanie. W rzeczywistości musiał mi wystarczyć gruby koc (ale w jelonki i śnieżynki!) i skarpety z bałwankami, ale i tak było całkiem przyjemnie.
Powieść Belindy przenosi nas do zimowej krainy na terenie Kanady. We francuskojęzycznej prowincji Quebecu odbywa się bowiem Zimowy Karnawał, a o wszystkim opowiada nam główna bohaterka i dziennikarka Krista. Razem z nią bierzemy udział we wszystkich atrakcjach tego nietypowego wydarzenia. Autorka maluje nam krajobraz wyposażony w lodowe rzeźby, pałace i hotele. Jesteśmy świadkami parady w śniegu, wyścigów śnieżnych zaprzęgów oraz zimowych sportów. Wraz z bohaterką zaglądamy do nietypowych sklepików, a także wyjątkowych restauracji ociekających syropem klonowym. Poznajemy całe zimowe szaleństwo i piękno.
Autorka cały krajobraz przedstawia tak fantastycznie, że chyba muszę zarezerwować bilety do Kanady. Tam nas jeszcze nie było, a ja już się zakochałam. Nie wiem tylko czy budżet zniesie moje pomysły na wyprawy w 2019 roku. Może jednak zostanę przy ukochanym Zakopanem. Czas pokaże.. Wracając do powieści to przyznaje, że fabuła książki jest wyjątkowo interesująca. To zdecydowanie najlepsza zimowa lektura do której sięgnęłam w tym roku. Bohaterka nie jest idealna, widzę w niej połączenie Carrie Bradshaw i Bridget Jones. Taka mieszanka wybuchowa, prawda? I faktycznie coś w tym jest. Na drodze Kristy staje aż trzech mężczyzn, Oczywiście jeden jest zabójczo przystojny, jeden tajemniczy i jeden, który skrywa smutek. Trochę to sztampowe, ale może w powieściach o miłości musi tak już być. To co mnie najmocniej zauroczyło to opis serdecznych międzyludzkich relacji, wyjątkowej uprzejmości Kanadyjczyków i wiary w pozytywne myślenie, ponieważ to także mój sposób na życie. Polecam by the way!
Od tego typu literatury nie mam wielu wymagań. Nie oczekuję drugiego dna, pięknego przesłania i zaskoczenia. Zimowa książka ma po prostu mnie rozluźnić i pogłębić śnieżny klimat w mojej duszy. I taka jest właśnie ta powieść. Książka nie ma rozbudowanej fabuły. Już w trakcie da się przewidzieć jak się zakończy. Styl pisania pisarki jest lekki i przyjemny, z lekkością pochłania się kolejne strony. To dobra pozycja, ale tylko na ten zimowo-świąteczny czas.