Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Bardzo przyjemna biografia, lub jak woli wydawnictwo - wspomnienia. Val Kilmer kojarzony w Polsce jako gwiazda kina z czasów Top Gun, raczej nie jest znany jako artysta. W swojej biografii pokazuje czytelnikowi kim zawsze być chciał - Artystą przez duże A. Od najmłodszych lat poeta, malarz, aktor, innowator łączenia sztuki i poprzez sztukę. Gdy po zmaganiach z rakiem traci możliwość grania głosem, nie załamuje się lecz jak sam mówi wykorzystuje szansę, by pokazać światu swoje inne oblicze. Tworzy studio HelMel gdzie młodzi twórcy mogą rozwijać swoje umiejętności i pokazać światu swoje osiągnięcia i talenty. Val w zawrotnym tempie prowadzi czytelnika poprzez najważniejsze momenty swojego życia i kariery aktorskiej. Nie ma żalu do nikogo, nie ma nostalgii ani skruchy. Źycie Kilmera pędzi od wielkich ról po niewytłumaczalne decyzje, odrzuca dziesiątki intratnych propozycji by finalnie grać One Man Show Marka Twaina. Gdzieś po drodze przychodzą i odchodzą jego kobiety, te które kochał i te które kochały jego. Jest coś głęboko pouczającego w tej biografii, niepokojącego. Val jest nam, czytelnikom tak bardzo bliski, pisze w formie swobodnego listu, bez obaw, a my wnikamy w najgłębsze zakamarki psyche autora. Całość jest jednak podana sprawnie, lekko i zabawnie. W końcu jak sam pisze w tytule "I am your Huckleberry" - to pewien amerykański zwrot mający sens: jestem cały wasz, tam gdzie ty, tam i ja. Autobiografie mają to do siebie, w odróżnieniu od biografii, że pozwalają uchylić wieko umysłu autora, zerknąć w tę pędzącą kolejkę myśli które świadczą o geniuszu lub spektakularnym upadku. U Kilmera pod owym wiekiem pędzi roller coaster. Ależ to się przyjemnie czytało.