Najnowsze artykuły
- ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant1
- ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
- ArtykułyByliśmy na premierze „Prostej sprawy”. Rozmowa z Wojciechem ChmielarzemKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Malin Schwerdtfeger
2
5,8/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzona: 27.12.1972
Niemiecka pisarka. Od 1992 r. Mieszka w Berlinie, gdzie studiowała judaistykę i wiedzę o islamie. Publikowała w czasopismach literackich. W 1998 r. Zdobyła drugą nagrodę w konkursie literackim czasopisma Allegra. Podczas Dni Literatury Niemieckojęzycznej w Austriackim Klagenfurcie w 2000 r. zostało nagrodzone jedno z jej opowiadań. Zadebiutowała wiosną 2001 roku zbiorem opowiadań "Łatwe dziewczyny"("Leichte Mädchen", wyd. Kiepenheuer und Witsch). Laureatka wielu stypendiów, m.in. stypendium literackiego miasta Bremy (1999). Jest również autorką scenariusza filmu dla pierwszego programu telewizji niemieckiej ARD, który został pokazany w cyklu Debiut w Jedynce. W 2005 roku Malin Schwerdtfeger gościła na Międzynarodowych Targach Książki w Warszawie.http://
5,8/10średnia ocena książek autora
60 przeczytało książki autora
23 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Kawiarnia Saratoga. Malin Schwerdtfeger
5,2
Cieszę się, że nie jest to moja pierwsza książka tej autorki, dzięki czemu wiem, że pani Malin ma upodobanie do tworzenia bardzo oryginalnych, nieco szokujących postaci i nie ma to nic wspólnego z polskimi cechami narodowymi. Akcja "Kawiarni..." dzieje się m. in. na Pomorzu ale w zasadzie poza umiejscowieniem i marzeniem głównego bohatera - ojca rodziny, o wyemigrowaniu na zachód, reszta niewiele ma wspólnego z Polską. Raczej jest to pokazanie bohaterów w kontekście uniwersalnym: w jaki sposób zmagają się z życiem, pokonują lub nie samotność, poszukują sensu. Bardzo silne wrażenie zrobiły na mnie postaci rodziców narratorki, zwłaszcza ojciec, o którym trudno jednoznacznie powiedzieć czy był łajdakiem i tyranem maskującym swe postępki wymyślnymi teoriami o żywotności i witalizmie, czy może raczej czuł życie w swój dziwny sposób i nie potrafił mierzyć się z nim inaczej? Mimo, iż, zdawałoby się z "samczego" punktu widzenia spotkał go prawie raj na ziemi, jednak i jemu (ojcu) przytrafiło się załamanie. Co do postaci matki, trudno mi było wyobrazić sobie podobnego upiora, bo opornie przyszłoby mi lepsze określenie dla tej postaci: wegetującej i obarczającej ciężarem dokonywania wyborów życiowych nastoletnią córkę. Obie najmłodsze bohaterki, dorastające nastolatki, zostały pokazane w jednym z najtrudniejszych momentów życia: kiedy człowiek dojrzewa, uczy się jaką drogę w życiu obrać i jakie wartości uznać za najlepsze. Niestety, dziewczęta miały mizerne wsparcie i wzorce, zostawiono je raczej samym sobie, co dla młodych, kształtujących się istot zawsze może okazać się niebezpieczne.
Jednak... książka bardzo mi się spodobała, zwłaszcza sposób jej napisania- bez rozwlekłości, osądzania i moralizatorstwa. Dzięki temu opowieść robi wrażenie zarówno w swej wymowie jak i warstwie artystycznej.
Delfy Malin Schwerdtfeger
6,5
Po powieści "Kawiarnia Saratoga" - przedstawiam kolejną powieść Malin Schwerdtfeger pt.: "Delfy". Do powieści tej zabierałam się z mieszanymi uczuciami, na które wpłynęła poprzednia powieść tej pisarki. Ale miałam nadzieję na całkiem inną, nie "polską" powieść. Chociaż już jest to powieść o niemieckiej rodzinie, ale po wielu krajach, różnych kontynentach.
Akcja powieści o rodzinie niemieckiej, która za sprawą ojca archeologa, podróżuje po wielu krajach, szczególnie ważnym punktem odniesienia są tu tytułowe Delfy, starożytne miasto, leżące w Grecji. Historię rodziny opowiada jedno z dzieci (córka) małżeństwa, która jak się okazuje nie żyje (zmarła, gdy miała ok.10 lat) i jest równocześnie narratorem wszechwiedzącym. Wie wszystko o swojej rodzinie, co robili, czego pragną, o czym marzą, o ich problemach, co pragnęli by przed sobą ukryć. W sumie jest to rodzina nieszczęśliwa: ojciec - wiecznie zajęty wykopaliskami: to w Delfach, to w Jerozolimie, w Turcji (nie zdążył nawet na pogrzeb swojej córki); matka - tak naprawdę sama nie wie jak ma funkcjonować w małżeństwie, rozdarta między pracą swojego męża, a swoimi uczuciami. Czuje się przytłoczona obowiązkami rodzinnymi - nigdzie nie potrafi zagrzać miejsca, w każdym domu, do którego się przeprowadzała - nie czuła się w swoim prawdziwym domu, nie wiedziała jak miała go urządzić (pudełka z ubraniami były nierozpakowane, nie było w domu nawet mebli). Jej najstarsza córka czuła się dojrzalsza od własnej matki i przejmowała niektóre obowiązki za nią, jak np. opieka nad młodszymi siostrami. Jej najstarsze dziecko syn - Robbie, był najbardziej wyczulony na każde przeprowadzki, które zawsze go przerażały, bał się nowych miejsc i bał się wysiadać z samochodu do nowego domu, bo chciał wracać do poprzedniego. Najmłodsza córka była pupilką swojej starszej siostry, która zawsze się o nią troszczyła i którą chciała uchronić przed matką. Natomiast narratorka powieści? Dopóki żyła, była niewidzialna dla swojej rodziny, zawsze o niej zapominali, nigdy nie była brana pod uwagę przy jakichś poważnych decyzjach. Dopiero jej śmierć dała tej rodzinie przemyślenia nad sobą. Czy ta śmierć coś zmieniła? To już musicie sobie sami poczytać.
A moja refleksja nad książką? Temat dość ciekawy, dość różniący się od poprzedniej, którą czytałam i przedstawiłam wcześniej na tym blogu. Ale i tu autorka przedstawia relacje (te najtrudniejsze) między rodziną - tym razem niemiecką - jakie panują w jej wnętrzu. Nie są to łatwe relacje - ojciec - pracoholik, wiecznie zajęty swoją pracą, matka - której brakowało męża, ale z drugiej strony nie potrafiła odnaleźć się w małżeństwie, poszukuje odpowiedzi nad sensem życia, szczególnie swoim. Nie potrafiła się zająć swoimi dziećmi. Natomiast dzieci? Dzieci zajmowały się sobą, lubiące pracę ojca, wsłuchujące się w opowieści ojca o starożytnych miastach, historii starożytnej. To były rzadkie okazje, by móc pobyć z ojcem, który nawet w relacjach z dziećmi żył pracą. Rodzeństwo różniło się zdecydowanie od siebie, ale w jakiś sposób żyło ze sobą, by przetrwać jakoś dzieciństwo.
Chociaż książkę czytało się trochę żmudnie i czasami nudno, warto ją poczytać, właśnie na te relacje w rodzinie, które zostały bardzo trafnie opisane, bardzo szczegółowo oraz również ze względu na opisy miast starożytnych, przyrody, natury, życia różnych państw i miast, szczególnie Izraela, Grecji i Niemiec. Trzy państwa i trzy różne historie jednej rodziny. Warto przeczytać, bo książka mimo żmudnego czytania wzrusza, zmusza nad refleksją nad swoim dzieciństwem, swoim życiem,czego tak naprawdę oczekujemy od życia, od innych, jak powinniśmy mieć obowiązki względem siebie i innych!
Polecam jak najbardziej!!!
http://swiatwidzianyksiazkami.blogspot.com/