Louise Erdrich is the author of seventeen novels as well as volumes of poetry, children’s books, short stories, and a memoir of early motherhood. Her novel The Round House won the National Book Award for Fiction. The Plague of Doves won the Anisfield-Wolf Book Award and was a finalist for the Pulitzer Prize, and her debut novel, Love Medicine, was the winner of the National Book Critics Circle Award. Erdrich has received the Library of Congress Prize in American Fiction, the prestigious PEN/Saul Bellow Award for Achievement in American Fiction, and the Dayton Literary Peace Prize. She lives in Minnesota with her daughters and is the owner of Birchbark Books, a small independent bookstore.
Fantastyczna narracja trzynastoletniego Indianina w rezerwacie w Północnej Dakocie, jakoś w latach 80-tych, to pełnokrwista, wielowątkowa historia plemienia, stosunków panujących w społeczności (generalnie wszyscy dorośli interesują się losem młodziaków, niezależnie od tego, czy wiążą ich z nimi więzy krwi, czy nie; czy są dobrze sytuowani, czy nie) i wobec świata-poza-rezerwatem.
Motywem przewodnim jest chęć odkrycia napastnika, który zgwałcił matkę Joe, ale całość jest tak zgrabnie 'uszyta' i opisana z takim rozmachem, że och!; dawno nie czytałam równie poruszającej i głębokiem rzeczy.
Godne podziwu, że ta 'coming-of-age novel' (czyli powieść inicjacyjna) zdobyła w Stanach National Book Award - sprawa nie do pomyślenia w naszym kraju, gdzie za wartościowe i godne uwagi krytyków uważa się tylko książki o sprawach "dorosłych"....
Nie przepadam za wątkiem Indian w literaturze, tymczasem „Leki na miłość”, których bohaterami są Czipewejowie z Dakoty Północnej, ogromnie mi się podobały. Zaważył uniwersalizm oraz, o dziwo, indiański koloryt, będący dużym atutem książki. W tych kilkunastu opowiadaniach o ludziach niechcianych, zepchniętych na margines społeczeństwa, nie znajdziemy co prawda wigwamów, pióropuszy i fajek pokoju, ale powoli zanikającą kulturę z plemiennymi tradycjami i wierzeniami – tak.
Na pierwszy plan wysuwają się namiętności, zawiedzione nadzieje, zdrady itp., podczas gdy prawdziwy dramat rozgrywa się w tle. Erdrich z dużą subtelnością zarysowuje stopniową asymilację rdzennych mieszkańców Stanów Zjednoczonych – na starszych pokoleniach jeszcze wymuszaną, w przypadku młodszych już dobrowolną. Są więc wysiedlenia do rezerwatu, obowiązkowa edukacja dzieci, nawracanie na katolicyzm, ale i bezkrytyczne kopiowanie amerykańskiego stylu życia. Autorka (sama półkrwi Czipewejka) pokazała te problemy dyskretnie, bez cienia oceny i bez egzaltacji. Trzeba przy okazji zaznaczyć, że „Leki na miłość” nie są ponure czy przygnębiające, zdarzają się tu fragmenty zabawne, wzruszające i emocjonujące.
Siła przekazu tej książki tkwi również w oryginalnie prowadzonej narracji. Erdrich rozpisała historię dwóch rodzin na pięćdziesiąt lat (1934-1984) oraz na kilku „opowiadaczy”, każdego z nich obdarowując indywidualnym stylem. Z szesnastu opowiadań powstała w rezultacie nielinearna, wielowymiarowa powieść o niezwykłych kobietach i mężczyznach, dla których więzy krwi okazały się silniejsze niż cokolwiek innego. Kapitalna lektura, bez dwóch zdań.
http://czytankianki.blogspot.com/2015/10/krew-z-krwi-kosc-z-kosci.html