Utracone zaufanie Anna Wójcik 7,8
ocenił(a) na 931 tyg. temu „ - Kiedyś walczyłam ze swoimi potworami, ale wiesz co się zmieniło? - Teraz, gdy patrzę w lustro, widzę jednego z nich. I to przed ciebie”.
Choć od premiery pierwszego tomu serii „Demony” minęło już trochę czasu, to nie miałam żadnego problemu by przypomnieć sobie w którym miejscu zakończyła się historia Julii i Liama. Opowieść tej dwójki była na tyle burzliwa i skończyła się w takim momencie, że byłam niezmiernie ciekawa jak potoczy się dalej.
Nic wiec dziwnego w tym, że jak już tylko trafiła do mnie kontynuacja „Utraconego raju” od razu wzięłam się za czytanie i kolejny raz dałam się wciągnąć w opowieść bohaterów.
Jeśli nie mieliście jeszcze okazji poznać tej serii, to musicie wiedzieć, że „Utracone zaufanie” jest bezpośrednią kontynuacją losów bohaterów i trzeba znać tom pierwszy, by zrozumieć na czym polega historia Julii.
O czym zatem jest ta książka? Przede wszystkim właśnie o tym tytułowym utraconym zaufaniu. Gdy prawda wychodzi na jaw, związek Liama i Julii rozpada się, i każde z nich musi poradzić sobie z własnymi demonami.
Czy przeszłość, która położyła się cieniem na ich relacji zniszczy wszystko, co zdążyli ułożyć? Czy żyjąc w świecie w którym ciagle trzeba patrzeć za siebie, będą w stanie naprawić to, co według Liama przepadło bezpowrotnie? Jak wiele będą musieli znieść i poświecić, by odzyskać utracone szczęście?
***
To moja druga książka Anny Wójcik i kolejna, w której bardzo łatwo było mi się zatracić. Autorka ma bardzo lekki, prosty ale też dopracowany styl, wiec czytanie tej historii było czystą przyjemnością, co nie do końca mogę powiedzieć o tekście, bo to ile nerwów kosztowała mnie ta opowieść, wiem tylko ja sama!
Czy to jednak wada? Oczywiście, że nie. Bo ta złość na bohaterów to przede wszystkim jedna z emocji, których tak wiele było w opowieści Liama i Julii. Prócz wspomnianej już złości czułam tez wzruszenie, strach, niepewność, radość i nadzieje.
Autorka tak poprowadziła fabułę tej powieści, że nie było szans na nudę. Nie za długie rozdziały, które mogliśmy poznawać nie tylko za sprawą głównych bohaterów ale tez pozostałych postaci, jest zawsze takim zabiegiem, który bardzo lubię i daje mi możliwość lepszego poznania danej książki.
Czas jaki spędziłam z tą książka uważam za bardzo udany! „Połknęłam” ją na dwa razy - zaczęłam czytać wieczorem, kończyłam rano, byleby dowiedzieć się, jak to się wszystko zakończy.
Co tu dużo mówić! Zachęcam was do poznania dalszych losów bohaterów! Mam nadzieję, że ich losy wzbudza w was tak samo wiele emocji jak we mnie.
Polecam!